cześć, jestem pierwszy raz na forum i jestem współuzależniona, ...ucze sie milosci wlasnej, bo to przeciez brak wlasnej milosci trzyma nas przy bokach osob , ktore wedlug nas nas niszcza, i tak sobie mysle ze jak juz odczuje ta milosc , to odczuje szczescie i pelnie z tego co posiadam i kim jestem, ...cztery dni temu podjelam decyzje o odejsciu od meza, znalazlam 50 g majijuany , ktore jak sie potem od niego dowiedzialam wystarcza mu do marca.. to jest prawie 1 g dziennie, to juz chyba narkomania??? jak myslicie... to tylko czubek góry lodowej problemów ... od miesiaca chodze do mojej psycholog.. uff, to zawsze ulga, siła, porzadek w głowie i emocjach...smutek, to pewnie naturalne jak decydujesz sie na taki krok (siło wyzsza daj mi wsparcie wytrwac w tej decyzji).. a gdzis w myslach slysze dialog.. no to moze on sie wreszcie zmieni, chyba sie przestraszy ze jego zona z trzymiesiczmym dzieckiem chce odejsc, moze dotrze do niego ze on sam tez ma problem a nie tylko ja i ze nie wszystko jest przezemnie, ze on w tym wszystkim tez ma swoj udzial.. podstepny ten brak milosci wlasnej.. a przeciez decyzje juz podjelam, wystarczy ja konsekwentnie zrealizowac..a diolog w myslach:no to jak on sie zmieni to ja wtedy tez zmienie swoje decyzje... i to sie nazywa współuzaleznienie |