Czesc Marysia Ja rowniez jestem osoba wspoluzalezniona, moj maz jest alkoholikiem. Jestesmy malzenstwem od 17 lat, a z tego 14 lat to jego picie. Ciagle strasze (bo nadal to robie), ze odejde, ze zaloze sprawe o rozwod - i wreszcie ja zalozylam - przestraszyl sie. Podjal terapie, nie pije od 5-6 tygodni, nie licze. W domu jest lepsza atmosfera, ale to ciagle nie to o co mi chodzi. Teraz jest schemat - ja przestalem pic, ale ty nie robisz nic aby bylo lepiej. I cigle pretensje. Spotkalam sie z jego terapeutka, to stwierdzila, ze jest to bardzo trudny przypadek - jest zamkniety w sobie, nie potrafi mowic o swoich problemach, a juz o domu i rodzinie to w ogole. A co ja robie - prawie "skacze" wokol niego, zeby tylko sie nie napil. Wczoraj bylam na pierwszym spotkaniu z nowa terapeutka - otworzyla mi oczy na wiele spraw. Kazala mi zastanowic sie jakie ja mam prawa w domu - i wiesz co zastanawiam sie nad tym od wczoraj i stwierdzilam, ze mam tylko jedno prawo, ktorego maz mi nie zabrania - to prawo do oddychania Smutne. Czeka mnie wieeeelak i ciezka praca nad soba, zebym wreszcie przestala sie bac, zaczela lubic siebie i przestala krecic sie wokol alkoholika. Nie potrafi Ci doradzic co masz zrobic - odejsc od meza, czy moze ratowac malzenstwo? Musisz tylko zaczac myslec o sobie i dziecku. I konsekwencja, to jest wazne. Ja tego dopiero zaczynam sie uczyc. Trzymam kciuki za wszystkie Twoje decyzje, te dobre i te gorsze, ale maja to byc Twoje decyzje. I nie patrz na mez. Musisz byc silna za Was trojePozdrawiam i zycze milego dnia |