witam wszystkich,jestem współuzależniona od męża alkoholika,jestem w tym chorym związku od 10 lat,od 2 tygodni chodzę na terapię dla współuzależnionych,uważam że terapia jest bardzo potrzebna ,dodaje mi sił.Liczyłam na zmiany przez 10 lat,zostałam ogołocona z wszelkich uczuc,cały czas wszystko kręci sie wokół mojego męża,ja i moja 9 letnia córka " nie istniejemy".Już nie liczę na zmiany,człowieka którego poznałam i pokochałam już nie ma...Nie wiem jak u was w domu wygląda życie z waszymi partnerami-alkoholikami,moje życie to wegetacja.Zastanawiam sie jak będzie wyglądało moje życie za 10 lat u boku tego mężczyzny? Jeśli macie tyle sił dziewczyny,(wiem że nie jest to łatwe)chodżcie na terapię,zróbcie to dla siebie i waszych dzieci,bo chore fizycznie i emocjonalnie nie będziecie już nikomu potrzebne,bedę sie starała ze wszystkich sił aby wytrwac na terapi,mimo wszystkich przeszkód jakie na pewno mnie spotkają.Chcę byc szczęśliwa....Będę szczęśliwa |