Współuzależnienie
...dziewczyny ratunku.. co tu sie dzieje.. mial sie wyprowadzic i wyprowadzil sie czesciowo, zabrał swoje lózko i warsztat pracy i wiecie co, zmienił zdanie, juz nie mowi ze sie wyprowadzil, dwa domy, zgoda na rozstanie tylko ze ma teraz swoje atelier z miejscem do spania a ten dom jest caly czas jego, ze to jego dom tylko ze nie moze tu mieszkac bo nie ma tu godnego miejsca dla niego do spania i pracy, mowi tyle rzeczy, ze to ja go wyrzuciłam z łozka(nie spimy ze soba od czterech miesiecy)(jak moge spac z kims do kogo nie mam zaufania), ze to ja sie chcialam rozstac (chce sie uwolnic od mojego do niego uzaleznienia)(przeciez on sie na to zgodził)..siło wyzsza uchron mnie od zwariowania.. bo czuje sie jakbym kreciła sie na karuzeli.. tak szybko wszystko sie zmienia.. a moze to diabelski młyn oczko
tyle o nim , a o sobie w tym wszystkim, taka byłam smutna, wieczorem poszlam na show- klauni dla dorosłych, smiałam sie 2 godziny, poszłam z kolega, (a on zrobił mi nastepnego dnia scene zazdrosci0
i zaakceptowałam ze teraz jestem sama w domu i cieszyłam sie wolna przestrzenia bez niego.. i on nagle zmienia zdanie.. to jego dom..a ja staram sie przyjac to spokojnie, przeciez i tak jutro moze zmienic zdanie zaleznie od pogody a jego zdanie nie wpływa na moje, ja mam swoje, moje własne, taka oczywista prawda, a dla mnie to jak odkrycie skarbu.. pozdrawiam i ide zjesc swieze soczyste owoce, u nas jest lato


  PRZEJD NA FORUM