Miłość platoniczna.
Napisałaś, że kochasz się w "pewnym muzyku" i jest to uczucie czysto irracjonalne, platoniczne. Rozumiem przez to, że nigdy nie miałaś nawet okazji poznać Go osobiście. Kochasz obrazek, postać sceniczną, głos czy grę na jakimś instrumencie. Jeśli jest to ktoś pokroju Stevena Tylera z Aerosmith (którego kocham od 13 roku życia, co nie przeszkadza mi być w autentycznym związku z kimś, kogo mogę kochać nie tylko platonicznie) to szanse na spotkanie Go są znikome. Jeśli jednak jest to ktoś namacalny, żyjący w tym samym kraju co Ty, to może jest cień nadziei, że będziesz mogła zobaczyć się z Nim naprawdę i zamienić kilka słów. Warto się tym zainteresować. Po takim spotkaniu możesz do wyboru: albo zakochać się jeszcze bardziej albo zdać sobie sprawę z tego, że to ostatni kretyn i , kochając go,zmarnowałaś pięć lat życia. Warto spróbować. P.S.: Sama jestem muzykiem i znam wielu z tych, którzy bardziej lub mniej dumnie podbijają listy przebojów, dlatego wiem, że spotkać ich na swojej drodze nie jest trudno. Powodzenia.


  PRZEJDŹ NA FORUM