prosze o pomoc..:( miłośc jest trudna :(
nie robie nic innego tylko płacze ;(
na początku było wspaniale,był, staral sie,pisał.gadalismy o wszystkim.w nastepne wakacje mielismy sie pobrac ;(
ja mam w glowie kazde jego słowo ;(
obietnice;(
kocham go nad zycie ale byłam nieszczesliwa troche w tym zwiazku.odezwał sie wtedy kiedy on chcial.gadalismy wtedy kiedy on chcial,jak ja prosilam to mowil-nie,nie teraz,nie moge.znosilam to,wybaczałam..
w zyciu juz mi chyba ciężej nie bedzie cholera no ;(
teraz boje sie ze bede sama.a chce z nim.ale zerwalam i juz nie ma odwrotu ;(
boje sie samotnosci.zranił mnie tym wszystikm.;(


  PRZEJDŹ NA FORUM