Współuzależnienie
> Witam! z tej strony Iwona.Już od dłuższego czasu przeglądam strony internetowe poświęcone alkoholizmowi.Tak naprawdę sama nie wiem czy to mnie dotyczy bo mój mąż twierdzi że nie ma problemu ale myślę że jest inaczej.Jesteśmy prawie 3 lata po ślubie,mamy prawie dwuletnią córeczkę.Mój mąż miał brata,który zmarł w wieku 9 lat na zanik mięśni i myślę że to się na nim odbiło,przed ślubem też popijał ale nie przeszkadzało mi to az tak bardzo bo nie mieliśmy obowiązków ale teraz to co innego.Najgorsze jest to że on twierdzi że się czepiam np. przychodze z pracy po 21 gdyż pracuję na popołudnie a mąż do 19 więc odbiera dziecko od mojej mamy i idzie do domu,przychodzę i wyczuwam piwo,on oburza sie i mówi że nie pił a jak go juz oskarżam to naprawde pójdzie po piwo bo i tak go obwiniam,ale najgorszy i tak jest piątek,kazdy się w pracy cieszy że wolne a ja siedze w strachu bo się boje co się wydarzy a mąż po alkoholu gada takie głupoty ze nikt nie chce z nim rozmawiać,nikogo nie zapraszam do nas ani nigdzie nie jezdzimy bo zwyczajnie się go wstydzę.Nie mogę na niego liczyć prawie wogóle... Wczęśniej jak wypił to miał jakieś napady,nie można go było uspokoić,walił głowa w ścianę,ręką walnął w szybę od drzwi i mówił do nieżyjącego brata.Razem z tesciem pojechaliśmy do Psychiatry,oczywiście mąż powiedział że nie ma problemu z alkoholem,Pani doktor przepisała mu leki psychotropowe,pobrał je pare dni,pózniej przerwał no bo nie można było ich łączyc z alkoholem...i tak moje zycie wygląda beznadziejne dobrze że mam pracę i wychodzę do ludzi bo tak to ja juz bym dawno zgłupiała...Ale najgorsze było to że któregoś dnia sie pokłóciliśmy oczywiście o alkohol wyszedł z domu i powiedział żebym go spakowała więc powiedziałam żeby sam to zrobił.Przyszedł ze sklepu(kupił 3 piwa) spakował się i wziął parę opakowań tych leków psychotropowych i wyszedł,dzwonił ale nie odbierałam,pisał smsy które potwierdzały ze chce popełnić samobójstwo (wziąść te leki z alkoholem),myślałam że chce mnie nastraszyś ale gdy nie wracał a już się ściemniało zaczynałam panikować (nie odbierał już telefonu) w nocy pojechałam na policję ale to nic nie dało,nie było go dwa dni i dwie noce.Teście znależli go gdzieś nad wodą w fatalnym stanie,wziął te tabletki.Pojechaliśmy na pogotowie,na drugi dzień miał konsultację psychiatryczną,obiecał ze tego więcej nie zrobi ale to nic nie dało,po tej sytuacji juz dwa razy mnie straszył że on i tak to zrobi tylko to jest kwestia czasu.Psychiatra nawet kazała mu iść na terapię do poradni uzależnień,byliśmy raz ale ze względu na godziny pracy nie mógł przychodzić,ja też jestem bez winy bo zamiast cały czas byc konsekwentna to w piątek czy w sobote potrafię wypić z nim te dwa czy 3 piwa ale ja też chce czasem odreagować...zyje w ciągłym strachu co znowu mu przyjdzie do głowy,kiedy bedzie normalnie bo jak jest trzeżwy to wygląda tak jak mu by czegoś brakowało i wtedy pije dużo kaw nawet 5 potrafi wypic,nawet nieraz mam myśli zeby go zostawić ale boję się że sobie coś zrobi,ostatnio jak go spytałam co by zrobił jakby został sam to powiedział cytuje "to bym się zachlał" nie mam swojego zycia,jestem u koleżanki kontroluje mnie,gdzies wyjdę co chwila dzwoni i twierdzi że mam kochanka tylko kiedy jak cały czas mnie kontroluje,nie wiem co mam robić,wiem jedno nie o takim życiu marzyłam i do tego nie mamy pieniędzy bo oczywiście na piwa i papierosy zawsze jest ale jak cos trzeba kupic to nie ma pieniedzy
>
>
> Pozdrawiam Iwona!


--


  PRZEJDŹ NA FORUM