Współuzależnienie
Boje sie co bedzie jak wroci z terapi,narazie radzi sobie bardzo dobrze -chyba tak mysle,mowi to co ja juz dawno wiedzialam, chce poprawy nie ma obiecanek tylko slowo postaram sie.Ja juz mu kiedys bezgranicznie zaufalam chodzil tylko do psychologa oczywiscie przez jakis czas i nie pil 2,5roku,potem tak dleikatnie i stopniowo zaczynal.nie mial ciagow kilku dniowych oczywiscie do teraz.on to taki dziwny przypadek moze nie pic 2,3 miesiace a potem cos mu sie poprzestawia i zapije aale zawsze bylo to jeden dzien.oczywiscie swiat dla niego sie w tym momencie nie liczy-nie kontaktuje sie az nikim nie odbiera telefonow co mnie doprowadza do szalu.w grudniu pierwszy raz zginal na 3 dni,szukalam go przez pilicje i znalazlam.oczywiscie juz to znacie OBIETNICE psycholog na wyrywki az do kwietnia-zginal na 5 dni i standard zero kontaktu do pracy tez nie poszedl(a zaznacze ze pracujemy w jednej firmie)ale powiedzialam wtedy koniec,nie dzwonilam nie szukalam zalatwilam adwokata poszlam do naszego psychologa poradzilam sie o sadowna terapie(oczywiscie dzieci by wniosly bo ja rozwod)i pan wrocil,skruszony z ogromnym poczuciem winy(standard)i deklaracje chce sie leczyc.W pracy oczywiscie obylo sie tylko na degradacji ze stanowiska kierownika na nizsze,ale warunek aby pozostal- LECZENIE.Zalatwilam dobrowolne bardzo szybciutko od kwietnia nie wypil ani kropli i 10 dni temu pojechal a ja zostalam z synem ktory cierpi(choc ja mu wszystko wytlumaczylam poszlam z nim nawet do naszego psychologa niby rozumie ale jednak)i sama siebie pytam czy jestem w stanie sie odblokowac aby mu zaufac?i na to pytanie nie znam odpowiedzi.wiem o alkoholizmie naprawde bardzo,moi tescie byli alkoholikami,o mojego meza walczylam od lat chodzilam wszedzie ,jezdilam do roznych terapeutow-i dzis wiem na ile ja mu dawalam komfortu do picia,pomimo ze zawsze bylam temu przeciwna jednak za duzo mowilam a za malo robilam.nie dede wam tu opowiadam detali bo wszystkie to znacie,od niedawna sie przemoglam-powiedzialam mu chcesz sie zabic to zrob to wkoncu i daj na spokoj,bedziemy plakac przez ro moze dwa ale napewno nie cale zycie-znikniesz na kolejne pare dni niech szuka cie mamusia badz identyfikuje twoje zwloki bo ja rusze palcem tylko w jedna strone rozwod i pozbawie cie wszystkiego co mozliwe.O kurcze ale sie rozpisalamoczkoALE tak przez moment moglam odetchnac swobodnie.Dziewczyny powiem wam tylko tyle -trzymajmy glowy do gory bo mozemy byc dumne ze walczymy o zwiazki a nie z byle powodu lecimy po rozwod jak to teraz jest w modzie-damy rade wszystkie to tylko takie chwilowe zachwianie rownowagioczkoPOZDRAWIAM WAS WSZYSTKIE I TE UZALEZNIONE I WSPOLUZALEZNIONE
0)


  PRZEJD NA FORUM