Nadmienie do tych moich pytan,powiedzialyscie ze byc moze to bedzie dobre i ja tez tak mysle ale ta druga ja mysli inaczej.Czuje sie nadal ofiara znow ktos cos odemnie chce,ja mam opowiadac o swoich uczuciach dla wiedzy mojego meza bo bedzie mu lepiej zrozumiec co ja czulam,a kiedy wkoncu ja stane na swoim miejscu i ktos mi odpowie co sie dzialo wtedy i wtedy?czy ja chce mowic o uczuciach osobie ktora kocham ale jej nie ufam?nie wiem.Ja nawet nie wiem czy i na jak dlugo mu sie uda,czy kiedy nie zapije nie wykrzyczy mi tego wszystkiego a to by mnie naprawde bardzo zabolalo.Chyba zalozylam sobie od jakiegos czasu jakas maske ktora boje sie sciagnac.Robie dobra mine do zlej gry,staram sie go wspierac,pomagac mu chocby duchowo on placze a ja nie,on ma wyrzuty sumienia ze mnie tak skrzywdzil a ja mam znow pretensje ze chcesz wiedziec co czulam.Po co ta wiedza?Wiem ,wiem zdecydowalam sie mu pomagac ale gdzie jest moje miejsce?my znow sie krecimy wokol jego problemu,on mi w niczym nie pomoze,nie jest w stanie no chyba ze za jakis czas byc moze odzyska choc troszke mojego zaufania.Dlaczego on sie tak rozkleja ,czy to wyrzuty sumienia?jezeli tak to one beda zawsze bo ja mu moge wybaczyc ale nigdy nie zapomne. |