Wiecie jak tak czytam te posty to ja naprawde mialam szczescie-dzialy sie rozne rzeczy ale to na co wy kobiety sobie pozwalacie tego juz nie rozmumiem.Moj maz popijal nie zbyt czesto ale przeginal,nie odbieral telefonow od nikogo,wracal pozno w nocy albo nad ranem do domu,raz podniosl na mnie reke (oczywiscie ja wszczelam awanture)ale mnie nie uderzyl,wezwalam policje i musieli go wziasc na dechy do rana,jakis czas byl spokoj,potem powtorka wyladowal w szpitalu bo rzekomo ktos go pobil-i w tym momencie ja juz bylam nie ugieta poszlam tylko zaniesc mu niezbedne rzeczy oczywiscie na drugi dzien i zabralam mu klucze od mieszkania-wrocil zaczal leczenie i nie pil ponad 2 lata.Nie uczeszczal na mitingi ani do psychologa wiec problem wrocil-tak delikatnie pomalutku przez pare lat az wkoncu sie nasililo-ja nie odpuszczalam ciaglam go caly czas do terepeutow zarowno jego jak i siebie potem dzieci.Byl to grudzien ubieglego roku i pierwsze przecholowanie nie wrocil przez 3 dni,nie dawal znaku zycia nie odbieral telefonow,zglosilam zaginiecie na policji.Znajomy policjant go przyprowadzil.Myslalam ze skoro on zna juz problem alkoholowy przyznaje sie do tego ze ma problem wkoncu zacznie porzadna terapie.Dostal szanse ale ja zaprzepascil.W kwietniu zginal na 5 dni -powtorka bez oznak zycia,ja juz nie szukalam i zglaszalam zaginieci nie robilam w tym kierunku nic.Ale zalatwilam sobie adwokata do rowodu,poszlam do psychologa aby dowiedziec sie jak moge go zglosic do leczenia itd.Poszlam w kierunku rozkladu malzenstwa.Pan wrocil,nawet nie chcialam sluchac jego tlumaczen bo i tak byly klamstwem warunek jeden LECZENIE W ZAKLADZIE ZAMKNIETYM ALBO TORBA I WYJAZD.Dostal kopa w du...zarowno odemnie,od dzieci od rodziny i z pracy.Po niecalych 2 miesiacach juz byl w CHARCICACH-sam chcial poprosil mnie ja zalatwilam i to byla ostatnia rzecz jaka zrobilam na tym moja rola sie skonczyla.Teraz to on musi pracowac nad soba aby nie bylo powrotu-narazie jest bardzo dobrze-chodzi na mitingi,chodzi na terapie i indywidualna i grupowa i sam tego pilnuje-ja juz sie w tym gubie kiedy on idzieJest teraz inny,bardziej spokojny,wyrozumialy itd.Nie pwoeim ze nie szantazowal nas ze sie zabije i takie tam,ale nie powolilabym sobie na tyle ile wy to robicie.Podziwiam was-ale to ze usiadziecie do kompa i wywalicie swoje zale nic nie zmieni,problem sie sam nie rozwiaze,wy to musicie zrobic.ŁOOOOOO ale sie to rozpisalamale teraz juz mnie to tak nie boli. |