Hej Wam! i mija kolejny dzień i jest mi ciężej niż wcześniej...dzisiaj mąż mówił ze chyba było mu to potrzebne,był zdołowany,jak zapytałam czemu jest taki smutny to mówi ze tam są takie okresy gdzie jest czasami gorzej,powiedział nawet że zacząl się głod alkoholowy...tak się boję bo nie wiem czy on wytrzyma a jak Bóg da że wytrzyma to co będzie dalej...w rozmowach jest taki bardziej wyciszony i bardziej taki otwarty,że chce o tym rozmawiac,nawet coś mówił ze sa jakieś fazy alkoholu i on ma faze heroiczną lub chroniczną nie pamiętam dokładnie,ale nie to się liczy ,ważne że o tym rozmawia.Jest mi bardzo ciężko ale tłumacze sobie że to dla naszego dobra bo że on juz przyznaje ze ma problem alkoholowy to już jest duży sukces!Pozdrawiam Was serdecznie. |