stara miłośc nie rdzewieje...
Witam!
na początku chciała bym poprosić o przeczytanie calego postu mimo tego że jest długi,postanonowiłam napisac tutaj ponieważ potrzebuje spojrzenia na ta sprawę "trzeźwym"okiem.Tak naprawde nie mam komu o tym powiedzieći pisze to co czuje,obnażam swoje uczucia.
Zaczne do tego że jestem studentka,ludzie uważaja mnie za miłą,madra,ładna dziewczyne. Mam chłopaka z którym jestem 1,5 roku różnie bywało miedzy nami ale jestesmy jednak razem...bardzo mnie kocha,mowi ze jestem miloscia jego życia...problem jest w tym,ze ja caly czas żyje w zaklamniu...bo on nie jest moja miłościa...i chyba nigdy nia nie był,mimo tego że bardzo chcialam i dalej chce żeby byl,kiedy on snuje plany na temat naszego wspolnego zamieszkania za jakis czas ewentualnych zareczyn...az sie trzese z przerażenia...bo ja nie wiem czy tego chce.Ponieważ......kocham inna osobe,kocham ja z calego serca juz 4 lat...snie o nim,mysle...snuje plany co bybylo gdyby...jest moja miloscia wielka miloscia i wiem ze ta jedyna...i ze nikogo na tym swiecie nie pokocham jak jego...zaczne do historii poznania go...to bylo 4 lata temu tuż po maturze wyjechalam do pracy za granice...i tam go spotkalam.pamietam nasze 1 spotaknie to byla milosc od 1 wejrzenia moja jak i jego...jak potem sie okazało nie planowalismy tego...kochalimsy sie wbrew wszystkiemu dodam ze on nie jest polakiem...mimo to nie mielismy bariery jezykowej...i tak spedzialam najpiekniejsze chwile mojego życia z nim u boku czlowieka ktory byl moim idealem...to bylo cos pieknego!lecz musialm wyjechac na studia prawnicze,tak tez zrobilam..nigdy nie poprosil zebym zostala bo wiedzial jak wazne jest wyksztalcenie dla mnie dla niego,snuliśmy plany co bedzie dalej itp..cala droge do Polski przeplaklam,tak samo moj pobyt w domu..caly czas sie kontaktowalismy ze soba,on plakal ja tez..istyny dramat...po pewnym czasie powiedzial ze musi o mnie zapomniec bo tak sie nie da życ,ze nie moze kochac kogos kto jest tak daleko..stralam sie go przekonac jakos ze damy rade itp ale na nic zdały sie moje prozby,tlumacznie...nasze drogi sie rozeszly.Moje zycie przypominalo koszmar,popadlam w depresje przestalam zyc,zawialam studia,ciagle plakalam nie potrafilam sobie z tym poradzic. Pózniej bylo jeszcze gorzej bo on sobie kogos znalazł...a ze mna dzialo sie bardzo żle szczerze nie pamietam tego czasu...tak to przeżywałam, po kilku miesiacach odnowilismy kontakt pisal ze teskni,ze zrobil to po to zeby zapomniec o mnie,ze jej nie kocha...ze nikt mu mnie nie zastapi ze ma zlamane serce,a ja piszac z nim czytajac to lzy plynely po policzkach,nadeszly wakacje powonwy moj wyjazd,praca z nim,wspomnienia z nim zaczelimsy sie spotykac...i milosc odzyla,tylko ze on byl z nia,a nie ze mna!!wiem ze moze wiele z was pomysli ze jestem wyrachowana spoytkaja sie z nim wiedzac ze ma dziewczyne ale ja go tak kochalam...i tak od 3 lat spoytkamy sie w wakacje i wszytsko odzywa sie w nas...kontaktuje sie czasmi ze soba sms,poczta.fb...w ostanie wakacje spedzilismy cala noc na imprezie on bez dziewczyny ja bez chlopaka ktory teksnil za mna w Polsce...a ja przez te kilka godzin w znim bylam taka szczesliwa tak samo jak on. Juz nie daje rady nie wiem co zrobic...kocham go tak bardzo.,ale nie umiem dotrzec do niego,wiem ze on jej nie kocha a jest z nia...tak samo jak ja jestem z moim chlopakiem...to chory układ boje sie ze zabrane w to za daleko jakis slub itp i co ja zrobie.Mimo ze chce zapomiec o tym co bylo o nim,to nie potrafie bo go kocham,placze czesto bo tak tesknie za nim...cierpialam przez niego,ale jakos sie podnioslam zaczelam studia jeszcze raz i jest dobrze. Tylko ze czuje rozdardzie,obrzydzenie do siebie przez to co robie,wmawiam sobie ze kocham mojego chlopaka,bywaja chwile ze przyulajac jego mysle ze przytulam kogos innego i placze udajac ze to lzy szczescia...Opisalam to z grubsza zeby mniej wiecej pokazac sytuacje..a historia jest o wiele dluzsza....ranie siebie,mojego chlopaka...oszukuje sie poprostu...nie wiem co robic?Czy mam walczyc o prawdziwa milosc?czy ukladac sobie zycie,probuje bez niego ale bezskutecznie.....jezli ktos to przeczyta niech napisze co mylsli o calej sytuacji...jakos weprze mnie slowem bo bardzo tego potrzebuje,zblizaja sie wakacje i znowu tam pojade bedzie tam on....


  PRZEJDŹ NA FORUM