Co robic ??:(
Cześć mam 25lat, i jestem ciekawy co pewne osoby mądrego mogłyby w tej sytuacji doradzić-bo może inaczej ja to widzę.

Otóż w tym roku na kursie językowym poznałem o rok młodszą dziewczynę. Od razu wpadła mi w oko bo już pomijając fakt że jest bardzo ładna i naturalna, to jakoś się zdobyłem na pierwszy krok i wymieniliśmy się mailami i telefonami.

Z biegiem czasu zaczeliśmy coraz częściej smsować, a od niedawna wydzwaniać do siebie i rozmawiać nawet godzinami przez telefon,a od czasu do czasu poza kursami sie spotykać i razem spędzać miło czas(i miło mnie dziwi że Ona sama potrafi pierwsza napisać czy zadzwonić wesoły ) .Dzięki temu poznaję Ją jeszcze bardziej,mamy wiele wspólnych tematów i poglądów na przyszłość i rodzine oraz wartości,widzę że coraz bardziej sie dla mnie otwiera i przez to wszystko utwierdzam się tylko w tym że z każdym dniem mi się coraz bardziej podoba,nie mogę się doczekać każdej kolejnej rozmowy,smsowania,spotkania razem,czy spotkania na kursie.Nie mogę się doczekać kiedy będę mógł ją usłyszeć, zobaczyć jej uśmiech,wysłuchać jej problemów i zmartwień oraz zrobić co mogę by się chociaż na chwile uśmiechnęła,czy poczóła wartościowa.

Do tej pory każdy z was pomyśli ze wszystko pięknie ładnie ale jest jednak pewien szkopuł.

Mianowicie Ona ma 24lata 6letnie dziecko i męża starszego o 7 lat. i od 7 lat jak są razem to od kąd urodziło się,dziecko mąż pracuje i mieszka w Finlandii.Zle Ją traktuje,wcale się Nią nie przejmuje,jak dzwoni to raz w tygodniu na minutę spytać sie czy dziecko jest w przedszkolu i tyle koniec rozmowy.
Traktuje Ją jak by była powietrzem. Nie wspiera rodziny w żaden z możliwych sposobów,po prostu od kąd dziecko się urodziło to zaczęła się pomiędzy nimi robić coraz większa ‘przepaść’.Nie raz mówi ze jednak ta różnica wieku daje coraz bardziej znać o sobie we wszystkim, oraz na odmienność ich zdan czy wizji przyszłości(ona chce mieć więcej dzieći,on już żadnego więcej itp.)

Jak mi o tym się czasem żali, i mówi że pare lat temu mężowi powiedziała że rozwód wezmie to Ją straszył że dziecko jej zabierze-wiec wtedy się przestraszyła,ale ciągle nie raz mówi że myśli o rozwodzie (lecz jednak wpierw chce tam wyemigrować do męża zdobyć tam prace i lekkie zabezpieczenie finansowe na wypadek gdyby nic sie nie poprawilo).

I tu właśnie tkwi mój dylemat…bo nie wiem czy traktuje mnie poważnie,czy traktujemnie jako osobę która ją wesprze w ciężkich chwilach i ją dowartościuje,osobę której może się wygadać i która pokaże jaką cudowną jest kobietą oraz jak powinien się facet starać w związku,czy jak wyemigruje 2-3miesiace wcześniej ode mnie to kontakt się urwie.
Że teraz jestem na chwile a potem jak zużytą rękawiczkę do kosza…

Naprawdę zależy mi na niej bo jest cudowną osobą i chciałbym z nią być razem…lecz nie wiem czy powinienem w to jakoś głębiej brnąć i robić sobie nadzieje…czy co innego zrobić:/

Będę wdzięczny za jakieś mądre pkty widzenia


  PRZEJDŹ NA FORUM