Problem jak 1000 innych a może nie tak do końca
Po pierwsze - nie powstrzymuj łez. Nie po to natura wymyśliła dla ludzi płacz, byśmy z niego nie korzystali. To czysta fizjologia, człowiek, który powstrzymuje się od płaczu zatruwa się niemal tak samo jak ten, który (przepraszam za porównanie) na siłę powstrzymuje się od zrobienia kupy. Piszesz, że umierasz z rozpacz i nie dziwię się. jesteś jeszcze młody ale wydaje się, że emocjonalnie już dojrzałeś i umiałbyś stworzyć związek na długie lata. Twoja była dziewczna jeszcze nie. Jest normalną, młodą samicą, której chemia miłosna trwa krótko, wypala się jak ogień z wielkiego stogu siana - mocno, gorąco i szybko. Takie jest życie, nie stanie się cud, ona nie dojrzeje nagle, jedyne co możesz zrobić,to obudzić się z odrętwienia. Pamiętaj, że to, co spotkało Ciebie, spotyka każdego człowieka. Jest jak pierwsze użądlenie osy, pierwsze spadnięcie z roweru, pierwsza pała w szkole - MUSI SIĘ STAĆ. Gadanie, że powinieneś uważać z alkoholem jest równie bezsensowne, jak prasowanie ubrań pod wodą - zrobisz jak zechcesz, choć wiesz, czym to grozi. Póki co, najlepszym lekarstwem jest pozwolić sobie na kompletne rozklejenie, płacz, spazmy, wycie w poduszkę i przytulanie do serca ukochanego misia z dzieciństwa. Przysięgam, że to pomaga lepiej, niż wódka.


  PRZEJDŹ NA FORUM