to chyba współuzależnienie
    Martana pisze:

    Ado, ja nigdy nie wyszłam za tyrana ale przez jakiś czas z takim byłam. Najdziwniejsze jest to, że jego tyrania brała się ... z dobrych chęci. Chciał mnie obronić przed całym światem i zamiast dawać poczucie bezpieczeństwa - doprowadził mnie do myśi samobójczych i nerwicy. Też myślalam, że nie mam wyjścia - on albo powrót do matki - wszechwiedzącej despotki. W końcu, otumaniona sytuacją wybrałąm matkę, bo doszłąm do wniosku, że ona jedna jedyna nigdy i za nic na świecie nie zrobi mi krzywdy. Okazało się to wyjściem zbawiennym, jej despotyzm się skurczył i jesteśmy przyjaciółkami, mieszkamy razem w domu, gdzie znalazło się miejsce dla naszych ukochanych, normanych facetów, bez ślubów, na kocią łapę. Nieważne jest ile masz lat i co strasznego stało się w Twoim życiu - Matka zawsze będzie stać za Tobą murem, może warto na nią właśnie postawić tym bardziej, że jest tak blisko. Uwolnij się wreszcie a będziesz najszczęśliwszą kobietą światawesoły


Chciałam ci powiedzieć martana ,że nie każda z nas może uciec do mamusi.Niestety nie wszystkie mają takie wyjście i nie wszystkim jest w stanie pomóc matka.Moja mama też mi pomagała ale wziąć mnie do siebie nie mogła ,zresztą ona też mieszka z synem alkocholokiem .Być może kiedys , ja też ułożę sobie życie z kimś na kocią łapę i będę najszczęśliwszą osobą świata.
Wiesz dlaczego poszłam na terapie ,bo nie chciałam skończyć tak jak moja teściowa w zakładzie psychiatrycznym.


  PRZEJDŹ NA FORUM