Czy to jeszcze miłość?
Witajcie,
Chciałbym się poradzić w pewnej sprawie gdyż uważam że sama na ten temat za dużo rozmyślam i już plącze mi się w głowie, a i zapewne nie umiem tak do końca „trzeźwym” okiem na to spojrzeć więc może Wy mi doradzicie. Otóż w skrócie opowiem Wam historię jak to było i o co dokładnie chodzi:
Od ponad 4 lat jesteśmy z moim narzeczonym parą, i od 3 lat mieszkamy razem, natomiast niestety ale siłą rzeczy wkradła się do naszego życia rutyna. Dokładniej gdzieś pod koniec zeszłego roku, próbowaliśmy nad tym popracować, ale wiadomo że nie zawsze praca na to pozwalała (zwłaszcza że ja pracuję na nocki a mój narzeczony tez miał okres gdzie bardzo dużo i długo pracował), niestety ale przez osobę trzecią na początku roku mieliśmy kryzys w naszym związku, krótko opowiadając narzeczony poznał pewna dziewczynę w której myślał że się zakochał. Mało głowy dla niej nie stracił i prawie się przez to rozeszliśmy, szczęście w nieszczęściu że tak ujmę jest to że do niczego między nimi nie doszło ( i tego mogę być pewna bo jesteśmy ze sobą szczerzy i w tamtym okresie też tak było). Po czasie wyszło że czuł do niej pociąg fizyczny i to było zauroczenie ( inna sprawa że ona jak się po czasie okazało kilku mężczyzn tak wykorzystywała używając do tego feromonów- ale nie w tym rzecz). Zakończyli ze sobą całkowicie kontakt, no i ja z narzeczonym zaczęliśmy pracować nad odbudową naszych relacji, zaczęliśmy częściej „randkować”, spędzać więcej czasu razem, dużo rozmawiać ze sobą. Lecz ja nie do końca czuję że on chce się starać, czasem jest cudowny a czasem „odpychający”. Owszem mówi że kocha ale ja czuję że jest to z jego strony bardziej rodzaj przywiązania. Nawet ostatnio z nim rozmawiając zapytałam czy kocha, powiedział że tak, ale gdy spytałam czy może w pełni świadomie z głębi serca powiedzieć że jest to prawdziwa miłość że czuje to całym sobą, powiedział że jeszcze nie do końca, że czuję że jest to miłość ale też jakby silne przywiązanie, ale uważa że i tak jego uczucie do mnie jest silniejsze niż wcześniej. Ale właśnie i tu mój problem bo sama nie wiem jak to interpretować, co o tym myśleć, a z nim na razie nie chcę drążyć tematu, ze względu na jego nawał pracy, więc chce poczekać na dogodny moment. A w międzyczasie może ktoś z Was mógłby mi poradzić coś w tym temacie. Nadmienię iż ja go bardzo kocham i mogę to powiedzieć z pełną świadomością z głębi serca.
Z góry przepraszam za zapewne mało składne pisanie, ale chyba rozumiecie że i tak ciężko było tak streścić mi tą historię.
Z góry dziękuję za podpowiedzi.
Pozdrawiam.


  PRZEJDŹ NA FORUM