| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
Toksyczni ludzie i związki. Czy ktoś zna taki temat?toksyczne związki, manipulacje emocjami | |
| | Adago | 02.10.2012 00:35:14 | Grupa: Użytkownik
Posty: 3 #1020860 Od: 2012-10-1
| Współuzależnienie to nie tylko od osób uzależnionych od używek. Jak się niedawno dowiedziałam też jestem osobą współuzależnioną. Nie zdawałam sobie z tego sprawy a w moim prawie 1o-letnim związku piętrzyły się coraz większe i częstsze doliny. Mój obecnie były już mąż fantastyczny manipulant i przecudowny wampir energetyczny, wykorzystywacz ludzi, potrafi być tak bajecznie miły, tak ciepły i tak bardzo pomocny ale jak wstanie lewą nogą z łóżka, to cho cho trzeba uciekać na koniec świata albo przygotować sie na mega wyczerpujące starcie a potem porażkę, poniżenia, wyzwiska, wyrzucanie z domu a na deser bardzo ciche dni czasem trwające tygodnie. Oczywiście On nigdy nie ponosił i nadal nie ponosi winy za nic, to wszystko moja wina i nieważne co jest powodem np to że mu samochód ukradli na stacji benzynowej gdy wracał z urodzin brata na których mnie nie było bo od niego uciekłam, albo ktoś mu nawciskał to też była moja wina choć nawet z ta osobą nie rozmawiałam. W domu też wszystko nie tak jak powinno być, a to szafki są brudne a to w szufladzie zaplesniały chleb itp. a ja z dwójką noworodków sama ze wszystkimi obowiązkami przy nich,bo pan wielki tata miał ważniejsze sprawy na głowie i wyższe cele realizowane po nocach i całe dnie. Dużo by o tym wszystkim pisać, szkoda bagnem zarzucać forum. W pewnym momencie zaczęłam się bać nawet "własnego cienia". Po domu chodziłam na palcach byleby króla nie obudzić bo "biedny" znowu się przestawił i nie spał całą noc. Siedział przed kompem albo przed TV albo uciekał na ławeczkę pod blok. Nigdy nie zauważyłam żeby pił jak pił to w granicach normy, parę razy znalazłam w domu biały proszek, mówił ze czasami cos tam sobie wezmie,ale tez nie zauważyłam ciagłości takich zdarzeń. A ja laik więc slepo uwierzyłam. Dzisiaj po prawie 4 latach od mojej ucieczki nadal przejawiam lęk i paraliż gdy ten człowiek przychodzi do naszych dzieci. Teraz drżę nie tylko o siebie ale i o dzieci. Jestem juz silniejsza i coraz lepiej umiem asertywnie sobie z nim radzić. Czasami przychodzi powrót współuzależnienia od toksycznego człowieka. Wraca stres, lęk i paraliż przed obroną siebiei swojej duszy, szwojej godnosci. U nas nie było bicia, picia czy cpania w formie nałogu. Ja nie mam doswiadczenia z narkotykami odkąd pamiętam bałam się ich jak ognia, alko od czasu do czasu na imprezach jak była wolna, odkąd dzieci pojawiły się z moim brzuchu zapomniałam o wszelkich używkach a dzisiaj moja jedyną używką jest poranna kawa z mlekiem Czy któraś z Was ma podobne przeżycia? Jak sobie radzicie? | | | Electra | 25.11.2024 12:46:28 |
|
| | | Martana | 03.10.2012 10:04:13 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Dublin
Posty: 718 #1021646 Od: 2010-2-12
| Przez krótki czas byłam w związku z kimś chorym psychicznie. Nie bił, ale znęcał się na tysiąc innych sposobów. Uciekłam od niego szybciutko i, na podstawie tego przeżycia, mogę powiedzieć jedno: Nie rozumiem jak można trwać w toksycznych związkach. Nie potępiaam Cię i nie napadam, po prostu nie jestem w stanie pojąć jak można trwać latami przy chorym, złym cżłowieku. Przecież nie jest możliwe, by wszystkie ofiary swoich "uroczych" mężów były same na świecie. Niemożliwe, że nie mają rodziców, rodzeństwa, przyjaciół, kogokolwiek, kto mógłby dać im schronienie. Nie wierzę też, że wierzą w zmianę partnera, że nadal go kochają. Przykro mi, ale uważam, że w takim użalaniu się nad sobą i powtarzaniu, że sytuacja kryzysowa trwa już całe lata (sic!) jest jakiś potężny, psychologiczny paradoks. Życie nie jest skomplikowane. Jeśli tyran wykańcza Cię psychicznie, to zrób wszystko, by odejść. Nie mówię, że to łatwe, ale to jedyna rzecz, jaką możesz zrobić. Żaden internauta nie ucieknie za Ciebie. Żaden Cie do niczego nie przekona, ani nie zmusi. Powiedz tylko czy, jeśli wsadzisz rękę do wrzątku i poczujesz straszny ból, to a) będziesz dalej trzymać rękę we wrzątku i krzyczeć, jak bardzo Cię boli, czy b) wyjmiesz rękę z wrzątku? | | | justynka | 05.10.2012 12:22:29 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 48 #1023161 Od: 2010-3-28
| Martano, mówisz zrób wszystko by odejść - a jednak mnóstwo kobiet tego jakoś nie robi. Zauważyłaś, że jest tu psychologiczny paradoks. A potem piszesz tak, jakby sprawa była oczywista i jakby żadnego paradoksu nie było. Myślę, że właśnie zastanowienie się nad tym skąd ten paradoks i co jest tak naprawdę dla mnie ważne może pomóc w podjęciu decyzji, która będzie dobrą decyzją dla danej osoby i zapewni konsekwentne działanie. Dla mnie powiedzenie że ja sobie jakoś tam żyję i nie rozumiem jak inni mogą żyć inaczej jest mało pomocne. Adago, owszem, znamy taki temat, zajrzyj na przykład tu:
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA
| | | Martana | 05.10.2012 12:46:33 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Dublin
Posty: 718 #1023179 Od: 2010-2-12
| Paradoksu właściwie nie ma, bo wszystko da się banalnie wytłumaczyć. Po pierwsze - kobieta, która trwa przy mężu - tyranie ma syndrom ofiary, czyli nie umiałaby żyć w spokoju i kulturalnym partnerstwie. Takich kobiet jest bardzo dużo, osobiście znam dwie i nawet im nie współczuję, bo one zdają sobie sprawę z defektu osobowości i godzą się z nim. Druga możliwość to kulturowy terror: "nie można opuszczać ślubnego, to jest bezbożnictwo, grzech, obiecywałaś mu miłośc aż po grób, poza tym bicie/znęcanie się nad żoną to polska tradycja". Trzecia opcja to potworny pogląd, że rodzina ma być rodziną, bo dzieci muszą mieć matkę i ojca. Nie szkodzi, że matka nadaje się do psychiatryka a ojciec swoim postępowaniem wychowuje nie fajnych obywateli, ale psychopatów i tyranów takich samych jak on - rodzina jest święta!. To tylko trzy ewentualności, jest jeszcze kilka, choćby ta, która zakłada, że kobieta ma tak niską samoocenę, że nie wierzy we własną siłę i zaczęcie od nowa. Dla mnie powiedzenie, że trzeba przemyśleć itd. jest kolejnym sposobem na tłumaczenie już wytłumaczonego. Życie naprawdę jest proste, to ludzie wychodzą z siebie, by je sobie utrudnić | | | Adago | 07.10.2012 23:10:23 | Grupa: Użytkownik
Posty: 3 #1025187 Od: 2012-10-1
| Martana pisze: Paradoksu właściwie nie ma, bo wszystko da się banalnie wytłumaczyć. Po pierwsze - kobieta, która trwa przy mężu - tyranie ma syndrom ofiary, czyli nie umiałaby żyć w spokoju i kulturalnym partnerstwie. Takich kobiet jest bardzo dużo, osobiście znam dwie i nawet im nie współczuję, bo one zdają sobie sprawę z defektu osobowości i godzą się z nim. Druga możliwość to kulturowy terror: "nie można opuszczać ślubnego, to jest bezbożnictwo, grzech, obiecywałaś mu miłośc aż po grób, poza tym bicie/znęcanie się nad żoną to polska tradycja". Trzecia opcja to potworny pogląd, że rodzina ma być rodziną, bo dzieci muszą mieć matkę i ojca. Nie szkodzi, że matka nadaje się do psychiatryka a ojciec swoim postępowaniem wychowuje nie fajnych obywateli, ale psychopatów i tyranów takich samych jak on - rodzina jest święta!. To tylko trzy ewentualności, jest jeszcze kilka, choćby ta, która zakłada, że kobieta ma tak niską samoocenę, że nie wierzy we własną siłę i zaczęcie od nowa. Dla mnie powiedzenie, że trzeba przemyśleć itd. jest kolejnym sposobem na tłumaczenie już wytłumaczonego. Życie naprawdę jest proste, to ludzie wychodzą z siebie, by je sobie utrudnić
Czesc Martana, milo ze dzielisz sie swoimi doswiadczeniami. Osobiscie nie naleze do zadnej z podanych przez Ciebie grup. Jest tych grup jeszcze kilka. Ucieklam od meza tyrana i manipulanta. Osobiscie przez lata nie zdawalam sobie sprawy w czym zyje, poniewaz jego tyrania byla bardzo dobrze zakamuflowana. Nie wiem czy zle mnie zrozumialas, ja ucieklam z malymi bliznietami od niego, nie jestesmy juz malzenstwem, jedyne co pozostalo to strach o dzieci i o siebie. To co przezylam od dnia ucieczki spowodowalo paralizujacy mnie strach ze spelni swoje wrogie obietnice, szantaze a przede wszystkim okazleczy emocjonalnie dzieci. Ten strach we mnie jest tak silny ze czasami nie umiem sobie z nim poradzic zwlaszcza kiedy Pan tata odwiedza nasze dzieci. Chcialam sie dowiedziec czy jest ktos z podobnymi przezyciami i jak sobie z tym radzi, jak odpiera ataki. To wszystko. | | | samanta | 08.10.2012 10:42:22 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: The World
Posty: 94 #1025343 Od: 2012-10-6
| tak to jest, gdy ktoś wchodzi na wątki po to tylko aby coś napisać, a nie raz z przeświadczeniem że jest się mądrzejszym od innych i wie się wszystko.... Smutne to po troszę, bo osoba zwracająca się o pomoc czy wsparcie, nie potrzebuje porad ani wygłaszanych tyrad osób wszystkowiedzących.
Adago, wpisz w google - współuzaleznienie - wyskoczy wiele stron, z których możesz wiecej na ten temat dowiedzieć się, są też fora więc i tam możesz dużo ciekawych porad znaleźć. A czy nie mozesz w Twojej okolicy znaleźć poradnię dla takich osób jak Ty ? Jeśli tak, to polecam. Wiem tez, że nie każdy mieszka w mieście i nie każdy ma po "drodze" aby pójść do takiej poradni. Jednak coś musisz robić i dlatego szukaj swojej drogi, nie mozesz żyć w ciągłym strachu. Pozdrawiam | | | Electra | 25.11.2024 12:46:28 |
|
|
| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
<< Pierwsza | < Poprzednia | Następna > | Ostatnia >> |
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|