NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PROBLEMY MIŁOSNE » MOJE PROBLEMY MIŁOSNE.

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Moje problemy miłosne.

Ciąg dalszy...
  
Salmon
08.08.2013 22:10:24
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #1563660
Od: 2013-2-24
Witam ponownie, od czasu mojej ostatniej wizyty minęło trochę czasu. Bardzo skorzystałem na radzie jakiej dostałem, otóż gdy zacząłem Ją traktować w taki sam sposób jak Ona mnie, wszystko się polepszyło.

Zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu, gdy miała zły humor lub gorszy dzień zawsze udawało mi się Ją pocieszyć w niespodziewany dla niej sposób ( jak to sama powiedziała: ,,lubię sposób w jaki mnie pocieszasz" ). Szczere rozmowy na różne tematy, chociaż w niektórych przypadkach kończyły się kłótniami, które były zapoczątkowane naszymi zbieżnymi poglądami i tym, że oboje w takich sytuacjach nie potrafimy "dać za wygraną", lecz nie pogarszały w znacznym stopniu naszych relacji, zważywszy na to, że praktycznie natychmiast się przepraszaliśmy i godziliśmy się. Kontynuując, przytulała się do mnie, brała mnie pod rękę i nawet zasnęła mi na ramieniu. Raz wracając wieczorem z ogniska zaczęliśmy rozmawiać o przeszłości i tym co zaszło. Zwierzyła mi się wtedy, że tak postąpiła, bo ,,związki szybko się kończą, a Ona mnie szanuje". Dodała również, że nie mam sobie myśleć, że to jest "friendzone" po czym oznajmiła, że nie nadaje się na pierwszą dziewczynę. Jakiś czas później powiedziała, że ,,Podobają się Jej nasze ostatnie relacje". Po tym na nowo nabrałem motywacji i pozytywnych myśli. Zaprosiłem Ją na wycieczkę w góry gdzie na nowo poruszyłem temat... Tutaj właśnie następuje punkt kulminacyjny... Ku mojemu zdziwieniu usłyszałem +/- to samo co kiedyś. Straciłem humor i ogólnie nie czułem się po tym za dobrze. Wtedy ona mnie pocieszała i na jeden dzień o tym zapomniałem. Następny tydzień byłem swoim cieniem, bynajmniej nie zachowywałem się jakoś niestosownie, ale nie miałem ochoty na nic i zerowy humor. Doszło do tego, że będąc zapytanym przez Nią, czy jestem na Nią zły od tamtego momentu, powiedziałem, że odnowiłem sobie starą bliznę, po czym zaczęła się kłótnia, w której pod wpływem negatywnych emocji powiedziałem Jej o wszystkim co mnie denerwowało. Można powiedzieć, że było to ujście wszystkich moich złych doznań z całego ostatniego czasu... Oczywiście pogodziliśmy się, lecz nasze stosunki się pogorszyły. Ograniczyłem z Nią kontakt poprzez usunięcie z pola widzenia wszystkich wspólnych zdjęć, a z codziennym widywaniem przyszły z pomocą wakacje... Na nieszczęście zawsze mi coś o Niej przypominało, to Jej imię śmignęło gdzieś niepostrzeżenie, to kawałek jakiegoś utworu muzycznego mi o Niej przypomniał. Znów nam się polepszyło. Spotkaliśmy się parę razy, znów było w miarę dobrze.

Aż do niedawna, gdy miałem gorszy dzień, był to przeddzień jej wyjazdu na wakacje. Wieczorem starając nawiązać ostatnią, można by rzec "pożegnalną" rozmowę, powiedziała żebym zaczekał godzinkę, bo musi posprzątać, poszła offline. No spoko, tylko gdyby nie fakt, że wróciła po pół godzinie, po czym mijały kolejne godziny, aż po trzeciej ( było już dość bardzo późno ) oczywiście musiało coś we mnie pstryknąć ( taka sytuacja nie zdarzyła się pierwszy raz, tylko któryś raz z kolei, ale normalnie starałem się to olewać, tzn. "bycie ignorowanym" ) i musiałem Jej to wypomnieć... Pomijając zbędną paplaninę i dochodząc do konkretów, powiedziała, że jestem przewrażliwiony, że nie chce się ze mną kłócić. Powiedziała, że jest ,,( powiedzmy, "zdenerwowana" ), bo pewnie tylko z Nią się tak kłócę o byle co" ( uświadomiłem sobie, że miała rację... ). Na koniec mnie przeprosiła za cokolwiek mnie uraziło i się pożegnała. Ja również Ją przeprosiłem za to, że Ją zdenerwowałem i też się pożegnałem.

Teraz mam czas na namysł ( dokładnie rzecz ujmując, to jeszcze dwa tygodnie) i chcę go poświęcić do podjęcia jak najlepszej decyzji. Dlatego też zwracam się po raz kolejny do Was i liczę na Wasze wsparcie.


Jeszcze na koniec parę dodatkowych faktów ( 1: Przez ten cały okres miałem trochę dużo stresów jak i lekkich depresji, przez co okazało się, że w przeciągu 7 miesięcy schudłem 11 kilo... Straszna liczba na taki okres czasu, ale zważając na fakt, że wcześniej nie byłem jakiejś super figury, szczerze powiedziawszy przydało mi się to [dla czystych statystyk ważę aktualnie 71 kg przy wzroście 191 cm ]. 2: Coś w głębi siebie ciągle mi podpowiada żebym się nie poddawał. 3: Zawsze gdy chodzi o Nią, mam motywacje żeby poprawiać siebie jak i swoje postępowanie, nie mam tu na myśli całkowitą swoją zmianę na inne, ale samodoskonalenie. )
  
Electra29.04.2024 01:29:22
poziom 5

oczka
  
grudziec190
09.08.2013 13:29:47
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 145 #1564300
Od: 2013-5-9
Dobra powiem tak, miałem dość podobną sytuacje, wycieczka w góry? nie kojarzy mi się także rewelacyjnie. Co ci doradzić? Nie mam zielonego pojęcia. Moje relacje z moją "byłą", praktycznie już nie istnieją, mieliśmy być przyjaciółmi ale jak legenda głosi "jakiejś parze się udało" jest to niemożliwe dlatego, że nie potrafię stać obok niej i nie móc jej pocałować, nie móc powiedzieć jak bardzo ją kocham. Uważam że się męczysz z tą dziewczyną... zastanów się nad tym.

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PROBLEMY MIŁOSNE » MOJE PROBLEMY MIŁOSNE.

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny