NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PROBLEMY MIŁOSNE » ONA JA I ON

Przejdz do dołu strony<<<Strona: 2 / 3>>>    strony: 1[2]3

ona ja i on

  
dianam88
29.04.2013 12:25:34
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 173 #1372843
Od: 2012-12-11
JEŚLI JESTEŚ NA ŻYCIOWYM ROZDROŻU SKORZYSTAJ Z RADY SPAECJALISTKI. ZNAM DOBRĄ I SPRAWDZONĄ WRÓŻKĘ, KTÓRA PRZYJMUJE W CENTRUM SOSNOWCA TYLKO NA ZAPISY POD NUMEREM: 501 440 425
  
Electra29.11.2024 02:54:22
poziom 5

oczka
  
dianam88
29.04.2013 12:26:18
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 173 #1372848
Od: 2012-12-11
JEŚLI JESTEŚ NA ŻYCIOWYM ROZDROŻU SKORZYSTAJ Z RADY SPAECJALISTKI. ZNAM DOBRĄ I SPRAWDZONĄ WRÓŻKĘ, KTÓRA PRZYJMUJE W CENTRUM SOSNOWCA TYLKO NA ZAPISY POD NUMEREM: 501 440 425
  
iska149
29.04.2013 14:13:34
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Posty: 220 #1372986
Od: 2011-5-5
nie bądx zbyt pochopny.
  
pp141
30.04.2013 09:30:58
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 50 #1382041
Od: 2008-11-28


Ilość edycji wpisu: 3
Masz racje iska, cale szczęście ze najpierw myśle zanim cos zrobie ;p

no wczoraj jakoś wieczorem sie zdzwoniliśmy, ja chciałem zadzwonić na chwile bo tęskniłem za jej głosem, a ona myślała ze nie chce z nią gadać...z krótkiego telefonu hehe się przerodziło w 2,5godz rozmowę.

Zaczęła mi opowiadać jak to jej chłopak wrócił do normalności, i myśli ze nic się nie stało i nic się nie dzieje, ze jak tylko chce ja przytulic czy pocałowac to ona robi sama z siebie odruchowo uniki..

Potem zaczela mówic ze dla mnie jest to ciężkie do zrozumienia bo ona w tym związku jest 11-12 lat i myślała ze on będzie wieczny..

Pozniej zeszliśmy na temat nas,zrozumieliśmy ze tak naprawdę coś do siebie czujemy od samego początku naszej znajomości i to wszystko się kumulowało aż sobie to wyznaliśmy, i tego co do siebie czujemy, powiedziałem jej co czuje i ze do żadnej wcześniej dziewczyny czegoś takiego i tak wielkiego nie czułem i się nie otworzyłem....powiedziałem ze siebie tez nie oszuka bo sama po sobie widzi jak się zachowywała i jak sie zachowywaliśmy...i sama przyznała ze czuła coś do mnie od kąd się poznaliśmy i zaczęliśmy poznawać...ona się mnie spytała "to co chciałbyś być ze mną wiedząc ze bedę myśleć miejscami o nim??" odpowiedziałem stanowczo ze tak, bo wiem ze będzie o nim nie raz myśleć bo w końcu prawie polowa życia z nim była, ale wiem ze z czasem zacznie coraz więcej myśleć o mnie i to dla mnie jest ważne....jak to usłyszała to zamilkła na chwile ;p .
Zresztą po tym jak mi mówiła o ich związku i co teraz mówiła i jak się zachowywała , to powiedziałem jej ze to wszystko jest chyba już odpowiedzią na jej pytania i znaczy ze pragnie byśmy byli razem.
Potem zeszło na temat mieszkania które wynajmują, i ze sama nie utrzyma go i raty i firmy....wiec zacząłem jej mówić ze są różne wyjścia. Można komuś wynajmować część, może jakaś jej kumpela, spytałem sie ze przecież rodzina może ci pomoc (ale to bylo glupie bo ona w rodzinie nigdy nie miala wsparcia), może przecież jej obecny tam zamieszkać i jakiegoś kumpla sobie dobrać, sama mówiła ze oni kiedyś doszli do wniosku ze jak by się rozeszli to mogli by być dobrymi znajomymi, wiec pewnie on jej by tez pomogl, ja tez powiedziałem ze jeżeli mi lada moment ruszy praca w niemczech i nie będzie z nią problemów to ja sam będę w stanie jej pomoc i o nic nie będzie musiała się martwic....
ale spytałem jej się czy nie uważa ze to dla nas za szybko byśmy może razem zamieszkali, ona odpowiedziała ze czemu za szybko ?? w końcu znamy się już 4lata, a nie miesiąc czy dwa. I mile mnie czymś takim zaskoczyła wesoły
Już nawet w nocy myślałem ze do mnie mogla by się wprowadzić bez problemu (o ile by sie nie dusiła mieszkaniem z moimi rodzicami i rodzenstwem, ale kazdy ma swoj pokoj wiec jest spoko) a tamto mieszknaie wynajmować komuś by ratę i rachunki płacił.
Sama zobaczyła i nawet sama powiedziała kilka z tych rzeczy co się zdziwiłem bo wcześniej nie brała innej opcji pod uwagę.

Pozniej wiedziałem ze jest smutna to jak zwykle zacząłem ja rozśmieszać ;p a ona w międzyczasie przyznawała jaki mam dobry i pozytywny wpływ na nią.

Potem zaczęła poruszać moja chęć wyjazdu, bo pamięta ze od kąd się znamy jej o tym mowiłem ze nie chce pracować w PL. ale jak sobie wszystko wyznaliśmy to jej powiedziałem ze jest dla mnie ważniejsza niż wyjazd i życie za granica. Ona zaczęła mówić ze nie chce mnie blokować w spełnianiu się. Na co ja jej powiedziałem ze pracuje w swoim zawodzie który studiowałem, rozwijam się i robię to co lubię wiec się spełniam i jestem zadowolony. A bycie z nią i dążenie z nią do szcześcia jest dla mnie ważniejsze niż zagranica.
A mój kierunek daje duże możliwości, mogę pracować w PL, może mi się udać w niemczech i będzie super.

Powiedziałem jej ze im szybciej podejmie decyzje tym lepiej dla każdego, bo będziemy wiedzieć co z tym mieszkaniem zrobić. I ze opisując swoje uniki i wszelkie wątpliwości odnośnie obecnego chłopaka, i to jak wcześniej opisywała ze jest z nim z przyzwyczajenia i wątpi by go już kochała itp, sama sobie odpowiedziała na nie jedno pytanie które chciała, na co przytaknęła ze mam racje...ale ze ciągle w głowie ma to mieszkanie.

Na koniec podziękowała ładnie za to ze zadzwoniłem, pogadaliśmy i jej humor poprawiłem.

Na razie nie wiem, chyba nie powinienem z nią tak często gadać jak wcześniej....niech ma czas na przemyślenie wszystkiego, ale tez nie mam zamiaru w cale się nie odzywać bo będzie to znaczyć ze mam ja gdzieś..
  
ewka
30.04.2013 19:58:32
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 70 #1384221
Od: 2013-4-14
jesteś mądrym chłopakiemjęzor:*
  
pp141
01.05.2013 18:46:36
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 50 #1399112
Od: 2008-11-28


Ilość edycji wpisu: 1
ehhh dziś znów miała jakieś dziwne wahania humoru przez godzinę...
wczoraj wieczorem do mnie napisała co porabiam z minkami itp, powiedziałem ze z kumplami jestem i pewnie natępnego dnia będę wracać ;p
na co śmiesznie odpisała : ze jest ze mną ,przy czym śmiesznie mnie nazwala:
ja zacząłem brechać i napisałem ze taakk jesteś ze mną ale bez tego śmiesznego nazewnictwa ;p
potem coś zaczęła brechtać : i brechtając zaczęła sie droczyć ze pytaniem jest czy ona w ogóle ze mną jest i brechty:...czyli takie droczenie lub nie wiem jak to nazwać, ze może sama podświadomie to palnęła i nie wiem

hehe to potem napisałem ze jaaa tylko powtarzam co ona powiedziała heheh a ona do mnie żebym w takim razie nie powtarzał ;p i nie łapał za słówka jęzor przy czym dawała mnóstwo minek i brechtów

dziś rano coś gadaliśmy i się pytałem co dziś ma w planach, napisała ze trochę chce nad praca posiedzieć i poleniuchować :::i ze pózniej idzie z chłopakiem......na spacer....::: dokładnie tak napisała z tymi kropkami
ja powiedziałem ze widzę ze bardzo zadowolona jest z tego powodu....
na co ona :::ze tak sobie idą...bez powodu...tak żeby się przejść....i ze jakoś trzeba funkcjonować, ze wiem ze razem mieszkają i są razem.....::: I JAK JA MAM TO ROZUMIEĆ !!!!!????>< >< ><

odpisałem jej ze ma racje ze trzeba jakoś funkcjonować do póty nie podejmie decyzji...a wydaje mi się ze sama ja podjęła jak ostatnio rozmawialiśmy i sama sobie odpowiedziała na swoje pytania....

no na co odpowiedziała mi nie wiem może ją wnerwiłem tym ale soooryyy, ze : tak podjęła decyzje! ze będzie sama i wtedy nikogo nie skrzywdzi. ze taka podjęła decyzje i to jest jedyna i słuszna decyzja:::
!!!! kurwa już nie chciałem się wgłebiać w ta dyskusje bo widziałem ze znów ma ten moment , te 1-2 godziny gdzie ma takie nastawienie i takie gadki wiec nic nie odpisałem. a już chciałem napisać ze większych głupot nie słyszałem i ze w życiu się na coś takiego nie zdobędzie, bo to przeczy wszystkiemu co robi i mówi cały czas....

nie wiem jak mam ja czasem przy takich gadkach rozumieć.....zwłaszcza ze 3-5godizn pozniej pisze jak by nigdy nic się nie stało i pyta co tam robię z uśmiechami...

wiem ze ma takie czasem humorki , zdążyłem w 4 lata do nich przywyknąć, ale jednak w obecnej sytuacji czasem potrafi coś powiedzieć lub coś palnąć...co po prostu bardzo mnie boli i tak na prawdę nie wiem tym bardziej na czym stoję. Bo jak cały tydzień jest super, i nawet jak na poważny temat zejdzie to wychodzi ze mnie kocha,ze siebie kochamy i ze chcemy być razem. a takimi gadkami po prostu mnie rani i nie wiem co myśleć wtedy, a nie mogę przestać o niej myśleć....

chce jej dać jeszcze trochę czasu, ale tez nie mogę dawać jej nie wiadomo ile, bo im więcej czasu zwleka tym gorzej jej będzie odejść od niego bo ciągle będą wymówki..ze teraz jest 11 lat, za pol roku czy rok będzie 12lat i będzie jeszcze gorzej....

nie wiem, w piątek coś mówiła ze wpadnie do mnie, mam nadzieje ze chwile ze mną posiedzi i będziemy mogli sie przytulic i pocałować, nie będę chciał poruszać tego ważnego tematu.
ale wiem ze za 2-3 tygodnie będziemy musieli go poruszyć i w końcu będzie musiała zapaść jakaś decyzja....bo od kąd mi wyznała uczucia przez telefon bo nie mogla wytrzymać mija prawie 2 miesiące, a od kąd sobie wyznaliśmy obydwoje prosto w oczy mija 3tydzien....a potrzebujemy decyzji i czynów a nie zwlekania....

nie wiem co mogę jej jeszcze powiedzieć....wie dobrze co do niej czuje i co ona do mnie czuje, wie dobrze jak na mnie reaguje i jak ja na nią, wie dobrze ze czuje to do mnie od 4 lat i ja do niej tez, wie ze za mną ciągle tęskni.wie dobrze co mówi i mówiła o swoim obecnym chłopaku i co to świadczy...
wie również ze ja nie mogę w nieskończoność czekać bo nie wiem przez to co ja mam zrobić jakie decyzje odnośnie swojej przyszłości podjąć, czy zostać tu w PL, czy niemcy, czy gdzies indziej za granica....

maksymalnie mogę sobie pozwolić by zostać w polsce do końca czerwca i to jest MAX....al nie ma szans by ona aż tyle czasu nie wiedziała co ma zrobić...myśle ze 2-3 tygodnie i będę chciał z nią porozmawiać szczerze i poważnie ZNOWU!!! i by się określiła bo nie mogę w kolko słyszeć ze ona nie wie co zrobić.....i jakie to jest ciężkie czy ze ja czegoś nie rozumiem....
kurde im dłużej to przeciągamy tym gorzej, bo ja przez to mam większą nie pewność odnośnie pracy gdzie mam się skupić i nad czym.

nie wiem co mogę jej więcej powiedzieć czy co ja mogę więcej zrobić lub jak powinienem teraz postępować.
nie wiem może robię coś zle....
wie dobrze ze jego i mnie nie może mieć...ze nie uszczęśliwi całego świata.albo straci go albo mnie,
i co dla niej jest ważniejsze przywiązanie do niego i 11 letniego związku o którym mówi ze już go nie kocha tylko mnie, czy przyszłość ze mną do którego wie co czuje i z którym w 4 lata przeżyła,przegadała i mogla bardziej liczyć niż na swojego obecnego typa...
  
iska149
01.05.2013 23:17:51
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Posty: 220 #1402111
Od: 2011-5-5
Ty się naucz pisać poprawnie najpierw...masakra.
  
pp141
01.05.2013 23:29:04
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 50 #1402430
Od: 2008-11-28


Ilość edycji wpisu: 1
jutro poprawie spoko, dziś już nie mam siły smutny smutny smutny
. A zawsze jak piszę to w strasznym pośpiechu ;/
  
ewka
04.05.2013 20:13:28
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 70 #1418760
Od: 2013-4-14
Jak się sprawa toczy? opisz wszystko ze szczegółamijęzor
  
pp141
05.05.2013 11:04:58
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 50 #1419225
Od: 2008-11-28


Ilość edycji wpisu: 1
Czesc...
do tej pory mieliśmy jakoś przed weekendem wymianę zdań że ona pierwsza ze swoim chłopakiem nie zerwie bo nie jest w stanie....przestałem się odzywać po tej rozmowie. To następnego dnia napisała rano i po południu zadzwoniła smutna czy się na nią gniewam i czy nie chce z nią gadać.
Kolejna spinkę mieliśmy jakoś w piatek wieczorem bo coś wyczaiła ze mam zły humor bo powiedziała kilka złych rzeczy, i się zaczeła pytać. Ja nie odpowiadałem bo byłem zajęty i nie wiedziałem co odpisać. Po czym (miala wieczorem ostra klutnie z chlopakiem) i na mnie humorem też zaczęła najeżdżać że jak nie chcę to niech się nie odzywam, ale najbardziej ja wkurwia jak ktoś bliski tak ją traktuje. Odpisałem że zajęty byłem, powiedziała dobraaa nie ważne dobranoc...
Po czym po 30min zaczeła mnie przepraszać i mówić że jestem ostatnią osobą z która chce sie kłucić i juz potem było ok.


no wczoraj do mnie zadzwoniła rozpłakana że razem ze swoim doszli do wniosku że to już dalej nie ma sensu i że od dłuższego czasu(ladne pare lat) po prostu przeciągali nie uniknione, i zdecydowali się rozstać.
Rozmawialiśmy 2 godziny przez telefon, ciężko było mi ją słyszeć płaczącą. Powiedzialem jej to i spytałem się czy może jej przyjaciółka nie mogła by do niej wpaść skoro nie chce bym ja wpadł...powiedziała że tylko ze mną może rozmawiać na takie ważne i poważne tematy, z żadną z przyjaciółek czy nawet mamą nigdy takiego kontaktu nie miała....
wieczorem też rozmawialiśmy i tam już bardziej udawało mi się ją rozweselić.
Bo w końcu ona i jak możemy być razem i bez żadnego ukrywania!!!!!

Jednak wieczorem powiedziała że znów miała wymioty które jej się przytrafiły już drugi raz w tygodniu i boi się czy może nie jest w ciąży....zacząłem ją uspokajać by nie popadała jak to ona w paranoje, i zrobiła parę testów i w poniedziałek poszła do ginekologa.
Dziś napisała że zrobiła dwa testy i obydwa wyszły pozytywnie i że w poniedziałek dowie się pewnie w ktorym tygodniu ciąży jest....
No i dziś się zaczęło...ona dziecka nie zabije, i nie wyobraża sobie by dziecko się bez ojca wychowywało. Wiec przez to wychodzi powrót do byłego i ona nie widzi innej opcji.....
nawet po jakimś czasie mu o tym powiedziała to niby się ucieszył...
napisałem jej że po co mu mówi skoro jeszcze nie była u ginekologa, a testy potrafią się mylić i wiele rzeczy potrafi mieć na nie wpływ....
i spytałem się co będzie jeśli ginekolog jej powie że nie jest jdnak w ciąży?? odpowiedziała że wtedy nie będzie tematu....


Ja jej powiedziałem że niech mi się nie dziwi ale tak łatwo nie zrezygnuje zwłaszcza że w końcu możemy być razem !!!!
I czy na prawde chce tą ciąże skoro sama mówi że dla niej to za szybko i za wcześnie, i zwłaszcza że sama sobie zdaje sprawę że co wróci do niego tylko ze względu na dziecko i to będzie takie duszenie się....i znów odsuwanie nieuniknionego końca....i bycie ze sobą tylko dla tego że maja dziecko....(mam koleżanke która tak sie dusi bo w takim właśnie przypadku...i wiem i widze co ona przeżywa...)
ona chce by dziecko mialo ojca bo jej brat się rozstał z dziewczyną bo się nie dogadywali i ona się okazało była w ciąży i widzi jak ich dziecko jest wychowywane...

Nie wiem co ja mogę jej jeszcze powiedzieć, zwłaszcza że wczoraj wszystko było pięknie bo będziemy razem i jaka szcześliwa była na tą myśl....a dziś taka informacja....

Nie wiem w końcu myślałem że będziemy razem szczęśliwi, i uwierzyłem w los i przeznaczenie....a teraz ciąża...

moze to zle zabrzmi ale moim zdaniem bez sensu sobie zycie psuc, ciaza ma sens tylko wtedy kiedy tego dziecka sie chce i jest sie w zwiazku, ktory ma sens..
  
ewka
05.05.2013 22:18:47
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 70 #1420527
Od: 2013-4-14
Dupek z ciebie! Nie można zabierać komuś życia tylko dlatego ,że komuś się to nie podoba http://www.youtube.com/watch?v=3BBHCgZiWxc zobacz ten filmik a może zmądrzejesz! Sam mówiłeś że coś tam robiliście więc to tak samo może być twoje dziecko.. Jeśli to twoje to plus dla ciebie... Nic nie dzieje się bez powodu..
  
Electra29.11.2024 02:54:22
poziom 5

oczka
  
pp141
05.05.2013 22:38:17
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 50 #1420955
Od: 2008-11-28


Ilość edycji wpisu: 1
Czemu dupek ze mnie?? Przecież nie mówię jej że ma się ciąży dla mnie pozbyć jeśli tak mnie zrozumiałaś...

Co ja mam myśleć jak ona sama mówi że to dla niej za szybko mieć dzieci, że zły czas i wszystko...
Że w sobotę rozstała się z chłopakiem i razem doszli do wniosku że od paru ładnych lat tylko przeciągali ten związek i jego koniec na siłę i już od tamtego czasu do siebie nic nie czują tylko przywiązanie lekkie bo w końcu to12lat....to co lepiej niech do niego wróci i znów będzie przeciąganie nie uniknionego końca i problemów?? I co bedzie tak jak ostatnio jak on ją przeprosił wyznał że jest kobietą jego życia a po 2-3 dniach już miał wyjebane na wszystko i na nią tym bardziej i coraz więcej kłótni mieli .....

I co to jest lepsze rozwiązanie by to tak wyglądało a to dziecko z wiekiem było świadkiem takich rzeczy i to wszystko przeżywało ???!!!!


Jutro lub w tym tygodniu się wszystko okaże....
mi się wydaje że już nie ważne co powiem i nie ważne jakie znajdę najlepsze możliwości to i tak wydaje mi się że ona już podjęła decyzję by wrócić do byłego....
  
monika88
06.05.2013 21:09:02
Grupa: Użytkownik

Posty: 8 #1426406
Od: 2013-4-30
Nie mówisz że ma się pozbyć ciąży dla Ciebie ale wychodzi na to że chciałbyś żeby ona to zrobiła sama dla siebie. Jesteś egoistą i myślisz tylko o sobie, daj dziewczynie spokój i nie naciskaj tak. Myślisz że tak łatwo "z dnia na dzień" zakończyć taki długi związek?
  
ewka
06.05.2013 21:46:12
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 70 #1426508
Od: 2013-4-14
powiem ci tylko tyle że ogarnij trochę. Ona może z tobą wychowywać to dziecko i ono może tak naprawdę być twoje bo sam mówiłeś że robiłeś to z nią.
  
pp141
06.05.2013 22:12:20
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 50 #1426536
Od: 2008-11-28
Dzieki dziewczyny. Może zabrzmiałem jak egoista dupek i ten zły...nie to miałem na celu ;/ smutny
Monika ja jej w żaden sposób nie naciskałem i nie naciskam że już teraz ma zrywać z nim czy co kol wiek robić bo ja tak chcę...dawałem i daję jej czas i przestrzeń...w tym się nic nie zmieniło tak jak pisałem we wcześniejszych postach.

Ja po prostu wiem co ona do mnie czuje i ona wie co ja do niej czuje, i może fakt jak nie dawno rozmawialiśmy że w końcu fajnie będzie spotykać się jak normalna para a nie za plecami jej chłopaka..i jak szczęśliwa z tego powodu była że w końcu będzie ze mną i w końcu będzie szczęśliwa.

Mogłem w pewnym miejscu zabrzmieć jak egoista i dupek...ba zabrzmiałem macie racje. Może w szoku byłem jak to jeszcze 8godzin wcześniej rozmawialiśmy przed snem szczęśliwi i planowaliśmy pewne rzeczy, jak ona się ucieszyła że swoje plany odnośnie wyjazdu na stałe zmieniłem dla niej...a tu nagle informacja o ciąży.

Ale zrozumcie ja się o nią martwię i o przyszłość, ona wie że jej chłopak się nie zmieni, że znów zacznie mieć wyjebane na nią dom rodzinę. Że znów kumple i alkohol będą dla niego ważniejsze niż cały świat i w niczym jej nie będzie pomagać i tylko się z nią kłócić i traktować jak ducha. A skąd to wiem?? bo już nie raz to z nim przerabiała przez te 12lat i już raz myślała że jest w ciąży jakieś 3-3,5 roku temu. A ten chłopak ani dzieci nie lubi ani rodzinny nie jest z tego co mówi. Na swoją rodzinę też nie ma co liczyć bo nigdy nie mogła.


Na razie czekamy cierpliwie co ginekolog jej powie.

  
monika88
06.05.2013 22:54:23
Grupa: Użytkownik

Posty: 8 #1426579
Od: 2013-4-30
Mężczyzna z miłości ale takiej szczerej jest w stanie zaakceptować ciążę nawet jeśli to dziecko nie jest jego a Tobie przeszło przez myśl żeby ona się go pozbyła sama dla siebie bo z tego co mówi nie jest gotowa. Ale mimo wszystko nie chce go zabić. Kochasz ją i pewnie kiedyś chciałbyś mieć z nią dzieci a teraz myślałeś żeby się pozbyła ciąży. W późniejszym czasie po usunięciu ciąży mogłoby się Wam to nie udać, nie myślałeś o tym??
  
pp141
07.05.2013 22:11:59
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 50 #1431399
Od: 2008-11-28


Ilość edycji wpisu: 1
Tak masz racje przeszło mi to przez myśl jeśli chodzi o aborcję i sam się sobie zdziwiłem..., tak jak wszystkie inne możliwości o których razem rozmawialiśmy, wspólne wychowywanie dziecka, pomoc mojej rodziny, i cała reszta możliwości (nie jestem typem dla którego kobieta z dzieckiem to jakiś temat taboo czy jest przekreślona).
Ja po prostu zawsze jak jest problem to szukam każdej możliwości i potem analizuje i wybieram te najlepsze, i ona to wie i wie że nie chodziło mi o jakie kol wiek jej urażenie.

To nie jest tak że jak usłyszałem że ma pozytywny wynik i co z tego powodu mówiła to się wkurwiłem czy spanikowałem(jak mówiła ze to za szybko nie jest gotowa zły czas, i że nie ze swoim byłym), że ma sama podjąć decyzję i mnie to nie obchodzi, aborcję czy wrócić do byłego....po prostu rozmawialiśmy szczerze jak to zawsze my o wszystkich możliwościach aby znaleźć razem rozwiązanie….my tak zawsze robiliśmy od kąd się znamy że prosto z mostu do siebie wszystko mówiliśmy i bez tajemnic.

Ja do piątku lub poniedziałku jestem na wyjezdzie, i jak wrócę do miasta to chcemy porozmawiać.

Dziś do mnie dzwoniła… byłem na spotkaniu….. nie mogłem odebrać. A jednak jak tylko zobaczyłem jak dzwoni to wybiegłem z Sali… odebrałem….była smutna zdołowana i zapłakana…. Powiedziała że jest w 5tyg. Ciąży…. Że pewnie jej nie na widzę za to wszystko i że jak to mi życie zepsuła i skomplikowała, bo dla niej zrezygnowałem ze swoich planów i marzeń odnośnie wyjazdu na stałe za granice bo ważniejsze dla mnie było bycie z nią razem niż coś co wiedziała ze było moim marzeniem i celem od dawna.
Że pewnie złamała mi serce bo dobrze wie że była pierwsza kobietą której wyznałem miłość, bo te słowa są zbyt ważne i nie rzucam ich na wiatr. Ba obydwoje sobie wyznaliśmy miłość..

Powiedziała że jedynym rozwiązaniem dla niej jest powrót do byłego bo i tak już mu o tym powiedziała i rodzicom, a wplątywanie mnie w wychowywanie nie swojego dziecka i takie zobowiązanie…..wie że i tak już za dużo poświęciłem dla niej i nie wyobraża sobie tego, a chce by dziecko miało ojca biologicznego .

Spytała się czy możemy się spotkać na dniach….powiedziałem że jak tylko wrócę to od razu do niej przyjadę….potem napisała że jeśli nie chcę jej widzieć to ona sama może wpaść do mnie do domu i zabrać swoje ciuchy bieliznę i laptopa. Powiedziałem by się nie wygłupiała i poczekała aż wrócę.


Od poniedziałku chodzę i ciągle o niej myślę, ludzie muszą mi na siłę zwrócić uwagę bym ich słuchał i się skupił. Nie mogę przestać Myśleć o 4 latach naszej znajomości i naszym wspólnym ostatnim miesiącu i jak w tym czasie się do siebie zbliżyliśmy i ile ze sobą przeżyliśmy (ona sama ostatnio dzwoniąc do mnie też to powiedziała że nigdy z nikim nie miała i nie ma takiego kontaktu i tyle nie przeżyła i nie mogła tak liczyć jak na mnie, ani na żadną psiółkę ani na mamę tatę ani na chłopaka)

Chodzę w kółko, patrzę w okno, i jak tylko myślę że to już koniec czuję pustkę i łzy same mi lecą jak szalone…już chyba nawet nie wiem skąd one się biorą ….

Patrzę na telefon, moje łóżko, samochód i wszędzie ją widzę i czuję. Wiem że też to przeżywa jak ja a nawet bardziej bo ona jest bardzo uczuciowa….wiem że ciągle płacze, ma doła, i ta zrozumiała cisza pomiędzy nami ją dobija. Lub stara się pogrążyć w pracoholizmie. ….

Pisze mi ze jakoś dziwnie się czuje…bo jeszcze pare dni temu gadaliśmy całe dnie a teraz nic….Prosi bym cos napisal...cokolwiek. Że ona nie może wytrzymać takiej ciszy i rozłąki ode mnie...
ale ja nie potrafię rozmawiać jak by nigdy nic się nie stało...


Jednak ja nie wiem czy coś mogę jeszcze zrobić. Podjęła decyzję i muszę ja uszanować. I życzyć jej by dziecko i ona były zdrowe, i oby ten palant się na serio zmienił. Dobrze oboje wiemy że nie jest dla nas możliwe by powrócić do przyjaźni czy bycia kolegą/koleżanką i do spędzania całych dni na telefonie,skypie,smsmach czy mmsach. Ani ja ani ona tego nie umiemy, a nawet jeśli byśmy spróbowali to byłoby to na takiej samej zasadzie jak ona z chłopakiem przedłużali na siłę związek i nieunikniony koniec… to wszystko było by strasznie sztuczne i na siłę

Ehhhh wciąż mi trochę ciężko przełknąć to wszystko, jeszcze w sobote rozmawialiśmy jak to świetnie będzie być razem, i że w końcu nie będziemy musieli się chować i spotykać normalnie jak para. Jakie szczęście słyszałem w jej głosie i widziałem w oczach. A tu los po prostu tak nagle, bo nie brała tabletek bo się nie kochali 2-3miechy i akurat jak się wprowadzili zrobili to i nie wzięła. Cięzkie to wszystko do przełknięcia jest….

Już dzisiaj do mnie z zagranicy dzwonili….chcą mojej odpowiedzi i jeśli będzie pozytywna to bym w czerwcu już u nich był i pracował….


A ciągle myślę co będzie jak się spotkamy porozmawiać w piątek lub poniedziałek ….. jest za razem tyle co chcę powiedzieć i o czym ona dobrze wie i zdaje sobie sprawę ,a jednocześnie nic nie chce mi przez gardło przejść bo wole powstrzymywać łzy i nie dać jej się zobaczyć w takim stanie….

  
monika88
07.05.2013 22:37:21
Grupa: Użytkownik

Posty: 8 #1431516
Od: 2013-4-30
Jest takie powiedzenie "Jeśli kogoś kochasz, puść wolno. Jeśli wróci- jest Twoja. Jeśli nie to znaczy, że nigdy nie była... "
Cierpliwości. Z czasem wszystko się ułoży.
  
iska149
08.05.2013 12:16:13
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Posty: 220 #1432153
Od: 2011-5-5


Ilość edycji wpisu: 1
Dziwne..w ciązy 5 tydzień..to kiedy ona z nim spała? w czasie kłótni? przecież oni dopiero co spali osobno i byli na siebie obrażeni itd, mówiłeś,że jest źle między nimi i nie śpią nawet w jednym pokoju...jakoś nagle ta ciąża
A i co chcę powiedzieć- jeśli ona z nim sypiała i nawet niedawno, bo 5 tygodni temu, to kurde co ona Ci paplała o miłosci? Kochała się z tamtym- znaczy kocha go. A Ciebie zrobiła w ch..
  
ewka
08.05.2013 16:22:21
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 70 #1432383
Od: 2013-4-14
A może to po prostu twoje dziecko? Popieram iskę149
  
Electra29.11.2024 02:54:22
poziom 5

oczka

Przejdz do góry strony<<<Strona: 2 / 3>>>    strony: 1[2]3

  << Pierwsza     < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PROBLEMY MIŁOSNE » ONA JA I ON

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny