| Strona: 1 / 2>>> strony: [1]2 |
to chyba współuzależnienie | |
| | ada | 10.12.2010 00:21:49 | Grupa: Użytkownik
Posty: 23 #615728 Od: 2010-12-9
| Jestem tu pierwszy raz i bardzo mi trudno. Jestem w związku od 15 lat, mam córki 13 i 10 lat.Mój mąż od 5 lat większość roku spędza za granicą. Było miedzy nami różnie, a przede wszystkim źle. Gdybym dziś wychodziła za mąż, wiedziałabym, że wychodzę za alkoholika. Wtedy miałam marzenia, wierzyłam, że ja jestem najważniejsza, że małżeństwo i dziecko wszystko zmieni. Ale tak się nie stało. Za kilka dni On wróci do domu, a ja czuję jak wnętrzności wywracają mi się na lewą stronę, zbiera mnie na wymioty,łzy cisną się z byle powodu, nie mogę normalnie funkcjonować. Czuję się chora jakbym miała zatrucie pokarmowe i do tego tętno utrzymuje się ponad 100.Uspokoiłam nerwicę skóry, ale znów wróciła,żołądek mam ściśnięty, ciągle jestem na wdechu. Wciągnijcie powietrze i zobaczcie jak to jest, nie rozluźniać mięśni brzucha przez cały dzień. W nocy budzą mnie uderzenia serca. Kiedyś, jak pierwszy raz budziła mnie nerwica, przestraszyłam się,że mam myszy w wersalce. Spałam na brzuchu i słyszałam chrobotanie. To nie były myszy,ale moje serce.Okropne uczucie. Nie wiem, czy ktoś będzie chciał ze mną pogadać, więc na tym zakończę. Czekam na kogoś kto czuł podobnie, czekam na kogoś, kto tym się zainteresuje, kto może mi pomóc choćby dobrym słowem, radą. Odpowiem na każde pytanie, napiszę o sobie więcej. | | | Electra | 02.12.2024 00:34:04 |
|
| | | dzasta4 | 10.12.2010 00:30:38 | Grupa: Użytkownik
Posty: 7 #615730 Od: 2010-12-9
| niegdy nie byłam w takiej sytuacji ale myślę, ze musisz skądś wziąść siłę by zakończyć to wszystko. uwierz że jesteś silną kobietą i dasz sobie z tym wszystkim radę. Pamiętaj ze to dzieci są najważniejsze i zrób wszystko by one nie doznały krzywdy. staraj się o siłę jeśli jej nie znajdziesz to jest wiele ośrodków które Ci pomogą. Wiem że to sie tak mówi a rzeczywistość jest inna. jednak staraj się dla dzieci i dla Ciebie. Powodzenia pozdrawiam | | | ada | 10.12.2010 01:20:37 | Grupa: Użytkownik
Posty: 23 #615737 Od: 2010-12-9
| Dziękuję, już tyle o tym przeczytałam a ciągle jestem głupia. Cały czas mam poczucie winy, że rozwalę rodzinę. Nie wierzę już w jego obietnice, ale ciągle z nim jestem. Ostatnio chciałam to zakończyć dokładnie rok temu, i co? Nic, znów minął rok. Znów potrafił mnie przekonać, że nie dam sobie bez niego rady, że dzieci będą cierpiały prze ze mnie. Spotkałam wtedy człowieka, który dał mi siłę by walczyć o siebie, o swoje marzenia. Zdradziłam męża po jego 9- miesięcznej nieobecności w domu. I to nie ta nieobecność była powodem, ale relacje wcześniejsze między nami.Wtedy był 3 m-ce w domu, interesowało go tylko PICIE, jedzenie, gdy był trzeźwy to piłka noźna i boks w telewizji. Przez te 3 m-ce zjawił się może 3 razy w naszej sypialni. Gadać też nie było o czym. Potem wyjechał, pierwszego dnia, gdy wrócił powiedziałam, że kogoś mam i nie chcę z nim być. Najpierw byłam k...., dz...., spakował swoje rzeczy demonstracyjnie z trzaskaniem drzwiami opuścił dom. Potem chyba mu się przypomniało, że nie ma dokąd iść, więc wrócił- pijany. Zaczął mnie przepraszać, brać winę na siebie i nagle sobie uświadomił, że mnie kocha, że do tej pory nie był tego świadomy, że było bo było i nie miało to znaczenia, a teraz po takiej terapii wstrząsowej doznał olśnienia po 15 latach.Teraz gdy się napije zawsze mi to wypomina, by zwalić winę na mnie za swoje picie. nie powiem, obiecał mi, że sie zmieni i się "zmienił", nie stoi już pod sklepem z butelką w ręku, piwo wypija szybko po drodze do domu, nie szuka schadzek z kolegami, woli ich omijać, za to chętnie wypija ćwiartkę w piwnicy. Zawsze mnie namawia na picie,kochanie może wypijemy po lampce wina, albo drinka? Ale może jednak będziesz miała ochotę to kupię i idzie do sklepu i mówi, że Ada ma ochotę na drinka i kupuje wódkę i sok. Mieszkamy na wsi, więc wiem, nawet co mówi w sklepie.Dlaczego mną sobie "wyciera gębę"? Dlaczego nie powie, to ja mam ochotę się napić? Czyżby miał świadomość swojego nałogu? Przecież mówi, że ja przesadzam, że on nie ma z tym problemu.
| | | dzasta4 | 10.12.2010 01:39:28 | Grupa: Użytkownik
Posty: 7 #615739 Od: 2010-12-9
| ktoś mi kiedyś opowiadał jak jakaś znajoma oduczyła swojego męża pić. Nie wiem jaka jest obecna ich sytuacja ale ona poprostu zaczęła pić z nim. Kupiła wódkę i pili razem ten jeden jedyny raz piła z nim jak równy z równym. Ten mężczyzna od tego dnia przestał pić. | | | Smutna | 10.12.2010 08:10:30 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #615786 Od: 2009-10-23
| Ada - moja sytuacje jest troche podobna do Twojej. Mieszkam na wsi, na ktorej normalne jest wystawanie pod sklepem (albo w sklepie) i picie. Mam wrazenie, ze jest to wyznacznik "meskosci" tych frajerow. Ja walcze z tym - moj maz pije (pil?) - awantury, prosby, grozby, itp. Jednak szesc lat temu wzielam sie za siebie - skupilam sie na pray zawodowej. Zrobilam nauczyciela dyplomowanego, rozpoczelam studia podyplomowe i... zalozylam sprawe o rozwod. Poczulam sie pewniej, bo pewna stala sie moja sytuacja finansowa. Jestem w tej chwili niezalezna finansowo i moj maz przejrzal (czy do konca nie wiem - obserwuje). Od miesiaca nie pije, jezdzi na terapie, stara sie aby w domu panowala przyjazna atmosfera. W sadzie poprosil o zawieszenie sprawy - bo chce wszystko naprawic. Jak bedzie czas pokaze. Wiem jedno - trzba zaczac myslec o sobie. To "ja" jestem najwazniejsza, a nie pijacy maz. Ada zacznij myslec o sobie i dzieciach. Bo jesli tego nie zrobisz, one w koncu zaczna miec pretensje do Ciebie. Ja to przerabialam - moj 16-letni syn sprawial ogromne problemy w gimnazjum, nie potrafilam do niego dotrzec, a on po prostu odreagowwal to wszystko - i przede wszystkim na mnie. Obwinial mnie za brak konsekwencji. Ja tez ciagle wybaczalam mezowi, wiec dlaczego jemu mam nie wybaczyc? Teraz staram sie byc konsekwentna, a to ze rozwod sie "odwlecze" to ja przezyje. Szkoda 17 lat, a moze sie uda. Jest we mnie pgromny strach, ze znowu zostane zraniona, wykorzystana... Ale nie przekonam sie jesli nie sprobuje... Ado trzymam za Ciebie kciuki. Nie daj sie i zacznij myslec o sobie, a pierwsze kroki skieruj do Poradni leczenia wspoluzaleznien. Pozdrawiam serdecznie))) | | | Martana | 10.12.2010 14:06:23 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Dublin
Posty: 718 #615926 Od: 2010-2-12
| Mam pytanie do wszystkich, którzy zastanawiają się, czy odejście od małżonka nie będzie krzywdzące dla dzieci. Oto dwie sytuacje: Małżeństwo, dwoje dzieci. Mąż (albo żona) pije, tłucze współmałżonka albo doprowadza go do ciężkiej nerwicy, dzieciom też się dostaje, nie dość, żę widzą patologię w domu to same są jej częścią i w przyszłym życiu staną się, jeśli nie katami dla swoich bliskich, to znerwicowanymi nieudacznikami. Jednak ich rodzice nie rozwiodą się, bo to przecież krzywdzące dla dzieci rozbicie rodziny!!!! I sytuacja druga - Jest źle między współmałżonkami, więc rozwodzą się. Dzieci zostają przy jednym z rodziców tym, które jest zdrowe na umyśle i nieuzależnione od alkoholu czy innych używek. W domu panuje spokój, oboje rodzice znajdują sobie nowych, sympatycznych partnerów i choć rodzina nie jest jednolita a trochę "połatana" to przynajmniej panują w niej normalne relcaje i spokój. KTÓRA OPCJA JEST LEPSZA? Sami odpowiedzcie sbie na to pytanie. Ado, nie ma sytuacji bez wyjścia. Skoro ojciec Twoich dzieci doprowadza Cię do utraty zmyslów to nad czym Ty się zastanawiasz? Nad tym co ludzie powiedzą? Cóż, pomyśl co już teraz mówią o Waszym domu... Masz dla kogo żyć, jesteś młoda i (jeszcze) zdrowa - nie zmarnuj tego!!! Powodzenia. | | | ada | 11.12.2010 00:09:49 | Grupa: Użytkownik
Posty: 23 #616274 Od: 2010-12-9
| Bardzo wszystkim dziękuję za słowa otuchy i wsparcie. Mój mąż nigdy mnie nie uderzył, poza jednym przypadkiem. Kiedyś reagowałam bardzo impulsywnie, gdy wracał pijany. Wtedy on odwzajemniał się agresją, popchnął mnie, mogłam wtedy skończyć tragicznie uderzając tyłem głowy o umywalkę, na szczęście stała wtedy w łazience skrzynka z jabłkami, zahaczyłam o nią i w nią wpadłam. Za jakiś czas przyłożył mi duży nóż do brzucha mówiąc, że nie będzie wychowywał tego bękarta. Byłam wtedy w ciąży z drugą córką. Od tamtej pory zaczęłam tłumić swoje emocje, nie reagować na "pijane" powroty.Odkąd jego firma się rozpadła już nie znalazł dobrej pracy, a nawet nie specjalnie jej szukał. Wyjechał do Radomia handlować jakąś herbatą i kubkami, przyjeżdżał raz na miesiąc na dwa dni i bardzo był z siebie dumny. Ja zostałam sama z domem, pracą, przedszkolem starszej córki i kilkumiesięczną drugą córką, którą jeszcze karmiłam piersią. W końcu skończył się biznes herbaciany a po nim zostały długi. Przeprowadziliśmy się do mojej Mamy, bo nie było nas stać płacić za wynajęte mieszkanie.Zawsze miał pretensje, że on nigdy nie czuł się u siebie, chociaż mamy samodzielne mieszkanie. Strasznie się tym przejmowałam, teraz mam to gdzieś, dopiero teraz. Pięć lat temu zaczął wyjeżdżać a ja czułam, że odpoczywam, przestaje mnie boleć żołądek i swędzieć skóra i nawet zauważyłam, że umiem się śmiać, tak szczerze, że koledzy w pracy śmieją się razem ze mną nawet nie wiedząc z czego. Nie kocham go, przez te miesiące nie tęskniłam ani jednego dnia, nawet go nie lubię. A mimo to nie potrafię zakończyć chorego związku. Wiem już teraz jak się zachowywać wobec alkoholika, ale nie zależy mi by przestał pić. Zależy mi by się wyniósł z mojego domu i mojego życia. Mam nadzieję, że tak się wkrótce stanie. | | | Martana | 11.12.2010 22:07:15 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Dublin
Posty: 718 #616731 Od: 2010-2-12
| Ado, ja nigdy nie wyszłam za tyrana ale przez jakiś czas z takim byłam. Najdziwniejsze jest to, że jego tyrania brała się ... z dobrych chęci. Chciał mnie obronić przed całym światem i zamiast dawać poczucie bezpieczeństwa - doprowadził mnie do myśi samobójczych i nerwicy. Też myślalam, że nie mam wyjścia - on albo powrót do matki - wszechwiedzącej despotki. W końcu, otumaniona sytuacją wybrałąm matkę, bo doszłąm do wniosku, że ona jedna jedyna nigdy i za nic na świecie nie zrobi mi krzywdy. Okazało się to wyjściem zbawiennym, jej despotyzm się skurczył i jesteśmy przyjaciółkami, mieszkamy razem w domu, gdzie znalazło się miejsce dla naszych ukochanych, normanych facetów, bez ślubów, na kocią łapę. Nieważne jest ile masz lat i co strasznego stało się w Twoim życiu - Matka zawsze będzie stać za Tobą murem, może warto na nią właśnie postawić tym bardziej, że jest tak blisko. Uwolnij się wreszcie a będziesz najszczęśliwszą kobietą świata | | | ada | 11.12.2010 22:43:37 | Grupa: Użytkownik
Posty: 23 #616747 Od: 2010-12-9
| Tak, moja mama jest dla mnie bardzo ważna i jesteśmy sobie bardzo bliskie.Cokolwiek zrobię, ona to zrozumie i zaakceptuje. Mąż będzie w domu w poniedziałek. Obiecałam sobie, że nie zgodzę się na jego picie w domu, że nie będę uciszać dzieci kiedy będzie spał. Kiedy wróci pijany nie będę udawać, że mnie to nie obchodzi i nie będę połykać złości. Kiedy wlezie mi do łóżka z cuchnącą mordą i będzie mnie dotykał to pożałuje tego. Zobaczę, czy jeśli ja zmienię swoje zachowanie, wróci jego agresja jak przed laty. Będę pisać jak się sprawy potoczą. Dzięki Martana, cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Byłam szczęśliwa w tamtym roku, kiedy miałam romans. Mąż wybił mi to z głowy a ja dałam się przekonać, że to błąd. Nic z tego nie wyszło, ale wiem, że poznałam go po coś. On dawał mi siłę i jeszcze trochę mi jej zostało by walczyć z demonami. Traktował mnie tak, jak jeszcze nigdy nikt, byłam jego słoneczkiem, aniołkiem. Nauczył mnie,że emocji nie można dusić a o problemach trzeba mówić. Mąż wtedy trochę przemyślał, bo zmienił się w różnych sprawach (OPRÓCZ PICIA, które próbuje kontrolować, ale słabo mu wychodzi). Do dziś się zastanawiam, czym te zmiany były spowodowane, ale myślę, że to nie uczucia do mnie, a strach. Jak go postraszę, że ma się wynosiś, to kilka dni morda nie śmierdzi piwskiem.
| | | justynka | 14.12.2010 23:19:56 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 48 #618169 Od: 2010-3-28
| Witaj Ada,
Jeżeli czujesz się tak jak to opisałaś na początku, to najwyraźniej Twoje ciało precyzyjnie mówi Ci, co masz robić. Uwierz mu, ono mówi prawdę. Współuzależnienie, czy nie, warto dbać o siebie i swoje dzieci. No a poza tym... to on raczej rozwala rodzinę, nie Ty...
Dżasta - to nie jest chyba najlepszy sposób, łatwo samej wpaść w nałóg.
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA
| | | ada | 16.12.2010 10:46:22 | Grupa: Użytkownik
Posty: 23 #618846 Od: 2010-12-9
| Justynko, dziękuję. Będę zaglądać na Twoją stronę. Próbowałam przesłać pytanie, ale się nie udało, może następnym razem. | | | Electra | 02.12.2024 00:34:04 |
|
| | | ada | 21.12.2010 09:52:36 | Grupa: Użytkownik
Posty: 23 #621032 Od: 2010-12-9
| Byliśmy w niedzielę na zakupach. Dzieci miały wybrac sobie lody, dogadały się, wlożyły do koszyka. Tatuś powiedział, że takie nie, takie są niedobre i odłożył do gabloty. Zaczęły szukać innego, ale nie potrafiły się zdecydować, ta lubi takie, a druga inne. Tatuś się zdenerwował, bo wy nie potraficie się zdecydować, z wami zawsze tak samo, tylko stres robić z wami zakupy. Wczoraj rano pobudka, młodsza się ociągała, to tak się rozdarł, że mało ściany nie popękały. Pies schował się za wersalke, a córka stała przy szafce z ubraniami, cała się trzęsła w spazmach i zalewała łzami. | | | ada | 21.12.2010 10:06:43 | Grupa: Użytkownik
Posty: 23 #621038 Od: 2010-12-9
| Wieczorem oglądaliśmy telewizję, tu reklamy, tam reklamy, gdzie indziej byle co. Powiedział do starszej córki: przełącz sobie na co chcesz i zostaw na "Szklanej Pułapce". Spojrzałyśmy na siebie i jestem pewna, że na myśli miałyśmy to samo- DEBIL. Dziś rano zapytał, dlaczego odsłaniam rolety, bo on wszedł, ściągnął piżamy i stał z gołym tyłkiem i na ten temat zrobił wywód składający się z kilkunastu zdań i w koło to samo. Obrzydło mi tego słuchać, więc powiedziałam pewnie z nutą zniecierpliwienia, a może i złości, że mam taki nawyk, odslaniam zanim wyjdę do pracy i zeby na drugi raz zwrócił uwagę i sobie zasłonił w razie potrzeby, zanim ściągnie spodnie. I tu obraza majestatu, że mnie to już nic nie można powiedzieć i trzaśnięcie drzwiami od sypialni, ale jeszcze mało, no to jeszcze od łazienki. | | | ada | 21.12.2010 10:23:41 | Grupa: Użytkownik
Posty: 23 #621046 Od: 2010-12-9
| Wracając do tych zakupów, był to trzeci sklep, kiedy wybuchłam. Dziewczynki wybrały coś dla siebie, ja przymieżałam spodnie, okazało sie, że pasują. Przymieżalnie zapchane ludźmi, ludzie czekają w kolejce, on odbiera ode mnie spodnie i teatralnie rzuca tekst: oczywiście nie pytam kto ma za to zapłacić, bo wiadomo, że ja. Zrobiło mi się głupio i wstyd, ale nie przemilczałam tego. Poprosiłam grzecznie, żeby zmienił płytę, bo słyszę podobny komentarz już trzeci raz w ciągu godziny. Mam przy sobie wlasną wypłatę i chętnie zaplacę, jeśli dla niego to jakaś różnica i taki problem. Wtedy on się zawstydził i ściszył ton, dobrze już się nie denerwuj, tylko żartowałem. | | | ada | 21.12.2010 10:58:38 | Grupa: Użytkownik
Posty: 23 #621054 Od: 2010-12-9
| Powinnam z nim porozmawiać o darciu się na dzieci, ale jeszcze nie było okazji. Muszę to zrobić tak by dzieci nie słyszały, bo Kasia prosiła, żeby nie mówić tacie, że płakała i czuła się, nawet nie wiem jak. Tylko ona tak się cieszyła na jego przyjazd, myśle, że się strasznie zawiodła. Mnie jest bardzo przykro, bo przez większą część roku sama nad nimi pracuję, staram się by miały większą pewność siebie, mówię jak je kocham, jakie są mądre i zdolne, że szanuję ich wybory. Pewnie- żaden ze mnie ideał, wracam o 17, muszę zająć się nie tylko nimi, ale i domem, też czasami krzyczę, bo jestem zdenerwowana, albo potrzebuję spokoju, a one hałasują, ganiają się, szarpią i krzyczą. Tylko do mojego krzyku są przyzwyczajone, a kiedy krzyczy ojciec po kilkumiesięcznej nieobecności, to tak jakby obcy krzyczał. Od jego powrotu, nie ma hałasu, nie kłócą się, jest taka niezdrowa cisza. Kasia, gdy chce coś powiedzieć wywołuje mnie z pokoju. Wczoraj mnie poprosiła, żebym się z nią położyła i poczekała aż zaśnie. Kasia chodzi na zajęcia wokalne, wieczorami włącza płytkę i śpiewa, uczy się nowych rzeczy. W obecnej sytuacji, mam na myśli przyjazd ojca, też się uczy, ale jej śpiewanie jest tak ciche i niepewne, a zza drzwi pokoju dochodzi jakby szept, a nie pełny glos. Wyrzuciłabym go już teraz, bo nie mogę na niego patrzeć, a zwłaszcza słuchać tego ględzenia w koło to samo. Ale nie umiem jak zwykle, myślę o tym jakie SWIĘTA urządzę dzieciom, no i jeszcze ten wyjazd z Kasią. | | | hanusia1 | 15.08.2012 10:34:29 | Grupa: Użytkownik
Posty: 15 #991295 Od: 2012-8-5
| Ja jestem w toksycznym związku i funkcjonuję ,chociaż cały czas myślę aby się rozwieść.Siłę do przetrwania dała mi grupa wsparcia Al-anon .terapie,psycholog i rodzina.Dzisiaj mam już samodzielne dzieci,jestem niezależna finansowo,mam swój samochód w ogóle jestem wolnym człowiekiem , wiem ,ze mam prawo do spokoju i szczęścia.Ostatnio jak mąż darł się na mnie ,bo mu coś nie pasowało ,poszłam do dzielnicowego i powiedziałam ,że się boję.Mąż uspokoił się. .A jeszcze 10 lat temu byłam w głębokiej depresji i nie chciało mi się żyć. Czuje się szczęśliwa bo nareszcie dbam o siebie ,o swoje potrzeby. Idż na grupę wsparcia ,zobaczysz wszystko będzie dobrze.Tam dostaniesz wsparcie. Zasługujesz na spokój i szczęście.Jesteś ważna i wartościow ,zasługujesz na miłość i dobrobyt.A mąż niech się leczy albo zostaw go, to jest chory człowiek,ale w tej chorobie nie podajesz mu zupki jak choremu na grypę w tej chorobie sam musi sobie ugotować zupkę. Sam musi się wyleczyć.Zadbaj o siebie jesteś tego warta. | | | Martana | 15.08.2012 11:30:40 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Dublin
Posty: 718 #991347 Od: 2010-2-12
| Hanusiu1, ciekawe, jakimi ludźmi są teraz Twoje samodzielne dzieci... Aż strach sę bać. Druga sprawa - żenujące jest to, że dziś wszystkim we wszystkim musi pomóc psycholog i terapia. Jakby nikt nie miał własnego instynktu samozachowawczego, prawdziwych przyjaciół i mózgu. No właśnie, bo prawie nikt już tego nie ma, a ludzie z problemami psychicznymi, którzy poszli na psychologię by dowiedzieć się czemu im źle, trzepią na tym kasę. | | | hanusia1 | 15.08.2012 15:23:10 | Grupa: Użytkownik
Posty: 15 #991602 Od: 2012-8-5
| Martana pisze:
Hanusiu1, ciekawe, jakimi ludźmi są teraz Twoje samodzielne dzieci... Aż strach sę bać. Druga sprawa - żenujące jest to, że dziś wszystkim we wszystkim musi pomóc psycholog i terapia. Jakby nikt nie miał własnego instynktu samozachowawczego, prawdziwych przyjaciół i mózgu. No właśnie, bo prawie nikt już tego nie ma, a ludzie z problemami psychicznymi, którzy poszli na psychologię by dowiedzieć się czemu im źle, trzepią na tym kasę.
Moje dzieci są obecnie bardzo dobrymi ludźmi.Na pewno mają problemy ,ale potrafią rozwiązywać je same.Mają bardzo dużo przyjaciół i wspierają się na wzajem.Domniemam ,że nie jesteś zbyt wykształconą osobą,albo nie masz żadnych problemów w życiu,ponieważ psycholog i terapia to dziś normalka.Ja nie płacę za terapię ani za porady psychologiczne.Chodzi o to że wiedzą, którą uzyskałam na terapiech dzielę się z innymi i w ten sposób chcę ich wesprzeć.Natomiast twoja wiedza skutecznie zniechęca szukania pomocy. Nie każdy jest taki jak ty i wszystko mierzy miarą pieniądza.Na szczęście są instytucje i ludzie dobrej woli ,którzy chcą naprawdę pomóc bezinteresownie.
| | | hanusia1 | 15.08.2012 15:33:44 | Grupa: Użytkownik
Posty: 15 #991608 Od: 2012-8-5
| Martana pisze: Ado, ja nigdy nie wyszłam za tyrana ale przez jakiś czas z takim byłam. Najdziwniejsze jest to, że jego tyrania brała się ... z dobrych chęci. Chciał mnie obronić przed całym światem i zamiast dawać poczucie bezpieczeństwa - doprowadził mnie do myśi samobójczych i nerwicy. Też myślalam, że nie mam wyjścia - on albo powrót do matki - wszechwiedzącej despotki. W końcu, otumaniona sytuacją wybrałąm matkę, bo doszłąm do wniosku, że ona jedna jedyna nigdy i za nic na świecie nie zrobi mi krzywdy. Okazało się to wyjściem zbawiennym, jej despotyzm się skurczył i jesteśmy przyjaciółkami, mieszkamy razem w domu, gdzie znalazło się miejsce dla naszych ukochanych, normanych facetów, bez ślubów, na kocią łapę. Nieważne jest ile masz lat i co strasznego stało się w Twoim życiu - Matka zawsze będzie stać za Tobą murem, może warto na nią właśnie postawić tym bardziej, że jest tak blisko. Uwolnij się wreszcie a będziesz najszczęśliwszą kobietą świata
Chciałam ci powiedzieć martana ,że nie każda z nas może uciec do mamusi.Niestety nie wszystkie mają takie wyjście i nie wszystkim jest w stanie pomóc matka.Moja mama też mi pomagała ale wziąć mnie do siebie nie mogła ,zresztą ona też mieszka z synem alkocholokiem .Być może kiedys , ja też ułożę sobie życie z kimś na kocią łapę i będę najszczęśliwszą osobą świata. Wiesz dlaczego poszłam na terapie ,bo nie chciałam skończyć tak jak moja teściowa w zakładzie psychiatrycznym. | | | Martana | 15.08.2012 16:42:42 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Dublin
Posty: 718 #991633 Od: 2010-2-12
| Hanusiu1, aż się we mnie zagotowało. Po pierwsze i najwazniejsze - niczego nie mierzę wartością pieniądza, wszystko mierzę wyłącznie procentem pozytywu i szacunku do świata u ludzi. Niestety jest tego bardzo mało. Po drugie - jestem wykształcona trochę za bardzo, w trzech, skrajnie różnych dziedzinach, pochodzę z równie wykształconej rodziny. Po trzecie, jestem alkoholiczką, która zaczęła być w nałogu jeszcze w szkole podstawowej (tak, wśród elity intelektualno - pochodzeniowej też jest to możliwe). Miałam do czynienia z tyloma terapiami i psychologami, że mózg staje i stąd moja, bardzo utrwalona i ciągle potwierdzająca się opiania. Jeśli np. na najlepszej terapii antyalkoholowej w Polsce, czyli u dr. Woronowicza na ul. Sobieskiego w Warszawie musisz kłamać, by Ci uwierzono, to coś już jest nie tak. Do tego dochodzą sfrustrowani psychologowie, niezwykle wykształceni, którzy bardzo, bardzo potrzebują pomocy psychologa... WIESZ CZEMU DZIŚ TERAPIA I PSYCHOLOG TO NORMA? BO NIKT NIE ROZMAWIA Z MĄDRYMI CZŁONKAMI RODZINY, MĄDRYMI PRZYJACIÓŁMI, NIE MA SIĘ KOMU ZWIERZYĆ. Jedną z rzeczy, które bolą mnie najbardziej jest to, że ludzie pójdą, pchani owczym pędem tam, gdzie im się każe. Przykład: 20 lat temu aborcja była usunięciem zygoty, pryszcza, problemu. Dziś jest to zabójstwo gorsze, od zatłuczenia urodzonego już dziecka. Ciekawe, bo to wciaz ta sama aborcja. To samo dotyczy wszystkiego, co wypada robić, co trzeba uważać za dobre, złe. Nikt nie słucha siebie i mądrzejszych od siebie. ALE DALEJ WSZYSCY MIERZĄ INNYCH WYŁĄCZNIE SWOJĄ MIARĄ. Swoją drogą ciekawe skąd wzięła się Twoja opinia, jakobym była materialistką, do tego bezproblemową. Mam za sobą 10 lat nieustannego ciągu alkoholowego (15 mocnych piw dziennie), a żyję z tego, co uważam i wiem. Jakoś do tego doszłam, terapeuci i psychologowie nie mają pojęcia jak, a ja nie mam pojęcia jak przez ich trucie, od którego uciekłam, nie popełniłam samobójstwa. Mam 31 lat. | | | Electra | 02.12.2024 00:34:04 |
|
|
| Strona: 1 / 2>>> strony: [1]2 |
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|