| |
szczescie24 | 11.09.2012 10:32:51 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 7 #1007030 Od: 2012-9-11
| Witam nazywam się Agnieszka i mam spory problem z dziadkiem który od ponad dziewięciu lat jest alkoholikiem. Stwarza niebezpieczeństwo dla siebie i otoczenia. Nie chce pomocy i nie zgadza się na leczenie. Ostatnio był w tak fatalnym stanie że konieczna był interwencja lekarzy przy okazji zrobiliśmy wszystkie badania. Organizm dziadka jest w strasznym stanie a w dodatku ma raka krtani którego można by jeszcze leczyć gdyby tylko się zgodził. Ponieważ cała emerytura szła na alkohol a co za tym idzie nie płacił rachunków i zaciągał kredyty na więcej alkoholu. zaczęliśmy wydzielać mu emeryturę. Na co sam przystał gdy był schorowany. Niestety gdy znów poczuł się lepiej nie spodobało mu się że ktoś za niego wszystko kupuje szczególnie że nie kupuje alkoholu. Mieszkamy w jednym domu w całości przepisanym na mojego tatę. Dziadek upatrzył sobie moja mamę jako przyczynę wszystkiego złego. Grozi jej mówi oszczerstwa i awanturuje się w jej miejscu pracy. Gdy dom należał jeszcze w części do niego chciał nas z niego wyrzucać, parę razy chciał uderzyć mamę. Boimy się go ubezwłasnowolnić bo nie chcemy mieć prawnych kłopotów z jego przyczyny. Nie wiemy co można z tym zrobić nie możemy zmusić go do leczenia. Boję się że moja mama może nie wytrzymać jego terroru psychicznego a parę lat temu ledwo udało się nam wyciągnąć ją z silnej depresji. Czy istnieje jakaś prawna możliwość rozwiązania tego problemu i pomocy? |
| |
Electra | 03.12.2024 07:06:37 |
|
|
| |
Martana | 11.09.2012 11:26:28 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Dublin
Posty: 718 #1007060 Od: 2010-2-12
| W Waszym domu problemem nie jest dziadek - alkoholik,ale fakt, że senior rodu ma potworną depresję i nie chce już żyć. Ma nowotwór, wie, że czeka go śmierć w męczarniach. Stara się zapić chorobę i nieszczęście. Ciało odmawia mu posłuszeństwa, umysł pewnie już troche też. Jego jedyną bronią jest dogryzanie innym, atakowanie bez powodu. Gdyby mógł, pracowałby jak dziki, chodził na siłownię, albo robił inne rzeczy, które wypompowywałyby z niego agresję i smutek. Niestety nie może, więc broni się tak, jak umie. Tu nie jest potrzebne prawo, tylko dobry psychiatra (na psychologa bym nie liczyła, bo może narobić więcej szkody, niż pożytku). |
| |
szczescie24 | 11.09.2012 12:47:59 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 7 #1007110 Od: 2012-9-11
| Problem w tym że o raku dowiedział się dwa dni temu a sytuacja ta trwa od 9 lat. A nawet wcześniej gdy żyła jeszcze jego żona do której miał respekt i ogól,ny szacunek. Problem jest za równo natury prawnej jak i lekarskiej zdaje sobie z tego sprawę i na szczęście już mamy umówiona wizytę z terapeutą. Ale pomoc prawna czy porada jest potrzebna ponieważ szkodzi on nie tylko bliskim ale przede wszystkim sobie nie chcąc poddać się żadnym badania czy leczeniom. A przecież osoby nawet najbliższe nie mają prawa decydować i zmuszać do niczego. Więc bez prawnego wsparcia nic nie można wskórać. To na co dziś się zgodzi jutro będzie już nie aktualne. |
| |
Martana | 11.09.2012 13:01:45 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Dublin
Posty: 718 #1007117 Od: 2010-2-12
| Czasem sobie myślę że jedną z najczęstrzych przyczyn rozłamów rodzin, jest uszcześliwianie na siłę. Czemu tak potwornie czepiacie się tego, by dziadek poszedł do doktora, miesiącami cierpiał po szpitalach, przyjmował chemię i cierpiał, cierpiał, cierpiał? Bo katolicka Polska mówi, że tak trzeba? Po pierwsze - dam sobie uciąć rękę, że dziadek od dawna wiedział, że coś z nim bardzo nie tak. Po drugie jestem pewna, że on po prostu nie chce cierpieć, chce, byście wszyscy się odczepili. Wcale mu sie nie dziwię. Jest stary, przeżył swoje, to, jak chce spędzic ostatnie lata marnego żywota jest tylko i wyłącznie jego sprawą. On nie jest chory psychicznie i niepoczytalny, on chce mieć święty spokój. Jeśli uda się Wam pozbawić go możliwości decydowania o sobie, to dopiero zobaczycie, co to jest piekło w domu. On je Wam zafunduje, a ja będę mu kibicować |
| |
pawel_k | 11.09.2012 14:52:25 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 9 #1007181 Od: 2012-5-15
| Też doradzałby Ci psychiatrę, spróbuj się dowiedzieć gdzie w okolicy jest jakiś dobry, umów się na wizytę i powiedz jaka jest sytuacja. Powinien Ci podpowiedzieć jakieś rozsądne rozwiązanie, na siłę będzie ciężko. Chociaż wiem, że są ludzie którzy gotowi byliby od razu próbować ubezwłasnowolnić i skierować na przymusowe leczenie. |
| |
szczescie24 | 11.09.2012 17:03:51 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 7 #1007248 Od: 2012-9-11
| Dzięki za rade pawel k oczywiście zgadzam się z tobą ubezwłasnowolnienie jest ostateczną forma rozwiązania mam nadzieje że do tego nie dojdzie i nie tylko ja ale cała rodzina. a co do twojego postu Martyna kiedy się kogoś kocha ratuje się mu życie a nie patrzy jak umiera w mękach ni mów mi o chemioterapiach moja babcia zachorowała na raka jako panienka i dzięki nim przeżyła i wychowała troje wspaniałych ludzi w tym moja mamę znam tom chorobę i wiem co robi z ludźmi i wiem jak potrzebna jest siła walki. Znam też nałóg jakim jest alkoholizm wiem co to znaczy współuzależnienie. I zapewniam Cie tak długo puki mam nadzieje że można komuś pomóc nie poddam się.Z twoich słów wynika że jak coś w organizmie zaczyna chorować to porostu trzeba się tego pozbyć. Ale ja bym najpierw spróbowała to leczyć. Nie pozwoliła bym skrzywdzić nikogo z moich bliskich. Ale czasem bywa tak ze my musimy walczyć bo inni nie mogą. Nie mogła bym sobie darować gdybym wiedziała że mogłam pomoc a nic nie zrobiłam. Ja nie idę z nurtem nowej mody. Tak jestem chrześcijanka i katoliczką. I powiem tyle nawet jeśli Boga nie ma ja nie będę niczego w swoim życiu żałować nic nie tracę na byciu wrażliwym człowiekiem PS wiem ze z twej strony to jakaś prowokacja i prawdopodobnie jesteś jeszcze dzieckiem bo twoja wypowiedź świadczy o tym że na pewno nie jesteś dojrzałą osobą. Martwi mnie tylko to że mojemu dziecku przyjdzie żyć w świecie znieczulicy. |
| |
Martana | 11.09.2012 18:24:49 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Dublin
Posty: 718 #1007283 Od: 2010-2-12
| Nie mam na imię Martyna. Nie jestem dzieckiem już od wieeelu lat. Sama walczę ze znieczulicą, walczę zajadle, niestety bezskutecznie, bo znieczulica to drugie imię świata cywilizowanego. Jak zwykle wypowiedzi, które nie są głaskaniem po główce, muszą być przyjmowane jako prowokacja, do tego też przywykłam. Twoja babcia zachorowała jako młoda osoba, dziadek nie jest już młody, a co do woli walki to nie mam pojęcia, czy ją w ogóle ma. Póki co, trzeba się pozbyć problemu, który polega na niechęci dziadka do jakiejkolwiek współpracy. To jego trzeba teraz głaskac po główce i traktować jak buntowniczego nastolatka, może wtedy trochę zmięknie. Wystarczy, że ktoś ujmie temat inczaej, niż przewidują konwenanse, a już spotyka się ze stuprocentowym brakiem zrozumienia. Poza tym napisałaś coś, co świadczy o Twojej niedojrzałości: "tak, jestem katoliczką i chrześcijanką, i (...) nawet jeśli boga nie ma....". To można być zatwardziałym członkiem kościoła i brac pod uwagę, że boga nie ma?????? ja na przykład głęboko gardzę klerem, nie jestem ani katoliczką, ani chrześcijanką, bo nie cierpię zakłamania, obłudy i terroru, ale jestem pewna, że BÓG istnieje. |
| |
szczescie24 | 11.09.2012 21:55:01 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 7 #1007430 Od: 2012-9-11
| Nawet jeśli Go nie ma to teza i założenie paskala do którego przychylają się wszyscy nawet księża ale to nie temat rozmowy prosiłam o poradę prawną nie potrzebne dyskusje przez internet nie da się poznać drugiego człowieka jeśli uraziłam przepraszam ale sama poczułam się mocno urażona Twoim komerażem |
| |
Lidka19126 | 12.09.2012 09:51:30 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Tarnów
Posty: 9 #1007626 Od: 2012-5-25
| szczescie24 pisze:
Witam nazywam się Agnieszka i mam spory problem z dziadkiem który od ponad dziewięciu lat jest alkoholikiem. Stwarza niebezpieczeństwo dla siebie i otoczenia. Nie chce pomocy i nie zgadza się na leczenie. Ostatnio był w tak fatalnym stanie że konieczna był interwencja lekarzy przy okazji zrobiliśmy wszystkie badania. Organizm dziadka jest w strasznym stanie a w dodatku ma raka krtani którego można by jeszcze leczyć gdyby tylko się zgodził. Ponieważ cała emerytura szła na alkohol a co za tym idzie nie płacił rachunków i zaciągał kredyty na więcej alkoholu. zaczęliśmy wydzielać mu emeryturę. Na co sam przystał gdy był schorowany. Niestety gdy znów poczuł się lepiej nie spodobało mu się że ktoś za niego wszystko kupuje szczególnie że nie kupuje alkoholu. Mieszkamy w jednym domu w całości przepisanym na mojego tatę. Dziadek upatrzył sobie moja mamę jako przyczynę wszystkiego złego. Grozi jej mówi oszczerstwa i awanturuje się w jej miejscu pracy. Gdy dom należał jeszcze w części do niego chciał nas z niego wyrzucać, parę razy chciał uderzyć mamę. Boimy się go ubezwłasnowolnić bo nie chcemy mieć prawnych kłopotów z jego przyczyny. Nie wiemy co można z tym zrobić nie możemy zmusić go do leczenia. Boję się że moja mama może nie wytrzymać jego terroru psychicznego a parę lat temu ledwo udało się nam wyciągnąć ją z silnej depresji. Czy istnieje jakaś prawna możliwość rozwiązania tego problemu i pomocy?
|
| |
Lidka19126 | 12.09.2012 10:01:56 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Tarnów
Posty: 9 #1007633 Od: 2012-5-25
| szczescie24 pisze:
Witam nazywam się Agnieszka i mam spory problem z dziadkiem który od ponad dziewięciu lat jest alkoholikiem. Stwarza niebezpieczeństwo dla siebie i otoczenia. Nie chce pomocy i nie zgadza się na leczenie. Ostatnio był w tak fatalnym stanie że konieczna był interwencja lekarzy przy okazji zrobiliśmy wszystkie badania. Organizm dziadka jest w strasznym stanie a w dodatku ma raka krtani którego można by jeszcze leczyć gdyby tylko się zgodził. Ponieważ cała emerytura szła na alkohol a co za tym idzie nie płacił rachunków i zaciągał kredyty na więcej alkoholu. zaczęliśmy wydzielać mu emeryturę. Na co sam przystał gdy był schorowany. Niestety gdy znów poczuł się lepiej nie spodobało mu się że ktoś za niego wszystko kupuje szczególnie że nie kupuje alkoholu. Mieszkamy w jednym domu w całości przepisanym na mojego tatę. Dziadek upatrzył sobie moja mamę jako przyczynę wszystkiego złego. Grozi jej mówi oszczerstwa i awanturuje się w jej miejscu pracy. Gdy dom należał jeszcze w części do niego chciał nas z niego wyrzucać, parę razy chciał uderzyć mamę. Boimy się go ubezwłasnowolnić bo nie chcemy mieć prawnych kłopotów z jego przyczyny. Nie wiemy co można z tym zrobić nie możemy zmusić go do leczenia. Boję się że moja mama może nie wytrzymać jego terroru psychicznego a parę lat temu ledwo udało się nam wyciągnąć ją z silnej depresji. Czy istnieje jakaś prawna możliwość rozwiązania tego problemu i pomocy? Witaj ja mam problem z mezem masz wyjscie ,podać go na zamknięte leczenie. Wystarczy iść do poradni uzależnień i interwencjia policji, oraz niebieska karta,od dzielnicowego. |
| |
szczescie24 | 12.09.2012 11:29:45 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 7 #1007683 Od: 2012-9-11
| dziękuje za pomoc szczególnie że o takiej możliwości nie słyszałam i nikt nas nie poinformował |
| |
Electra | 03.12.2024 07:06:37 |
|
|
| |
Lidka19126 | 12.09.2012 11:41:24 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: Tarnów
Posty: 9 #1007685 Od: 2012-5-25
| Gdyby dzielnicowy nie dał karty to pytaj w poradni alkoholowej, bo wiele instytucji mogą wydać. |