NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » CHCĘ PRZESTAĆ PIĆ

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 6>>>    strony: [1]23456

Chcę przestać pić

  
_moni_
27.12.2009 11:42:40
Grupa: Użytkownik

Posty: 10 #396364
Od: 2009-12-27
Zakładam taki wątek dla siebie, dla zmotywowania siebie aby przestać pić alkohol, po prostu chcę napisać to publicznie żeby potem trudniej mi było okłamywać samą siebie że nie ma problemu, że zawsze mogę przestać pić ale nie teraz, innym razem, potem....
Czy jestem alkoholiczką nie wiem, ale chyba tak bo alkohol nie wnosi w moje życie nic dobrego, tylko same problemy.
W tej chwili mam kaca, fizycznego też ale głównie moralnego jestem taka zła na siebie diabeł że jestem taka głupia, że nie potrafię przestać pić dopóki albo się nie urżnę w trupa albo nie ma już co wypić.
Wczoraj byłam u znajomych na kolacji, była wódka, prawie wszyscy pili, było miło i tak mnie to rozochociło, że poszłam jeszcze na stację benzynową po kolejną flaszkę, posiedzenie się przeciągnęło prawie do drugiej w nocy z końcówki imprezy już wycięły mi się z pamięci fragmenty, pamiętam że przysypiałam w taksówce, a potem zarzygałam windę i klatkę schodową, jak tylko rano się obudziłam posprzatałam na klatce bardzo wcześnie zeby nikt nie widział, ale w windzie już wcześniej ktoś posprzątał, nie wiem kto, nie wiem też kto i czy widział mnie w takim stanie wczoraj w nocyzmieszany Strasznie mi wstyd. Ja i mój facet piliśmy na tym spotkaniu najwięcej, teraz jak patrzę na to to wydaje mi się że gospodarze mieli nas już dosyć że siedzieliśmy tam do nocy i chleliśmy ale oczywiście wczoraj tego nie widziałam...
  
Electra29.11.2024 09:27:49
poziom 5

oczka
  
_moni_
27.12.2009 12:03:07
Grupa: Użytkownik

Posty: 10 #396378
Od: 2009-12-27
chcę napisać tu jak jest bez owijania w bawełnę żeby zawsze to przeczytać gdy będę chciała złamać moje postanowienie. Gdy będę sobie wmawiała, że picie jest normalne, że skoro "wszyscy" piją to czemu ja nie mam pić..itp. Niestety moje picie nie jest normalne, niszczy mi życie.

Mam 32 lata, żyję w związku (z osobą również nadużywającą alkoholu) dzieci nie mamy, oboje pracujemy dlatego tak łatwo nam usprawiedliwiać swoje picie, przecież nikt na tym nie cierpi, pijemy za swoje ....
Ja piję gdzieś od 17 roku życia, zawsze byłam raczej nieśmiała alkohol mnie rozkręcał czułam się bardziej elokwentna, zabawna, czułam się pewniej w kontaktach towarzyskich, tak stopniowo piłam coraz więcej, moi rodzice nie piją alkoholu w głowie im się nie mieściło że ja w tak młodym wieku tyle piłam, nie chciałam im robić przykrości starałam się nie wracać pod wpływem alkoholu do domu, wolałam spać na klatce schodowej niż zrezygnować z picia, okłamywałam rodziców że śpię u koleżanki, znajomych...
Teraz od lat jest tak, że piję prawie codziennie, w tygodniu nie są to duże ilości, tylko czasem sytuacja nieco wymknie się spod kontroli, w tygodniu piję zwykle piwo lub czerwone wino, żeby się odprężyć po pracy, zwykle są to 2 piwa ale nierzadko 4 lub pół a czasem cała butelka wina. Po takiej ilości nie mam zwykle mocnego kaca, normalnie idę rano do pracy i wydaje się ze jest wszystko w porządku, w weekendy piję więcej, zwykle jak zacznę to już od jakiegoś momentu nie ma granic, wtedy wypiję wszystko i w każdej ilości ...
  
basia
27.12.2009 16:02:31
Grupa: Użytkownik

Posty: 12 #396531
Od: 2009-11-21
Musisz sie leczyć,facet z ktorym jesteś też powinien ale jesli nie chce musisz od niego odejść Dobrze że nie masz dzieci ale może zechcesz i co wtedy?Lecz się,jak widzisz problem to już sukces ,powodzenia
  
_moni_
27.12.2009 18:36:09
Grupa: Użytkownik

Posty: 10 #396642
Od: 2009-12-27
może i powinnam się leczyć ale jak i gdzie, nie wiem, może na jakąś terapię powinnam chodzić żeby się z tym uporać, na AA nie chcę, raz byłam na spotkaniu to chyba nie dla mnie, jakie są jeszcze inne formy leczenia? gdzie mogę się zgłosić?
  
basia
27.12.2009 19:19:47
Grupa: Użytkownik

Posty: 12 #396696
Od: 2009-11-21
Może wtedy nie byłaś gotowa na leczenie,spróbuj raz jeszcze,zostaw swoją dumę w domu i idź po pomoc do AA,może dostaniesz pomoc psychologa czy psychiatry,to problem Twojej psychiki oni Ci pomogą,nie czekaj aż sięgniesz dna a z tego co piszesz to już niedaleko.Poznasz tam ludzi z podobnymi problemami i nie będziesz już sama ,nie jestem alkoholiczką ale mój mąż od 15 lat jest alkoholikiem niepijącym poniważ co roku wszywa esperal ale po 10 miesiącach pije ze 2 tygodnie i znów wszywka,nie chciał leczyc się inaczej a to wielka szkoda,powodzenia
  
Clown
28.12.2009 03:41:35
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 154 #397157
Od: 2009-11-6


Ilość edycji wpisu: 1
Czy jesyem alkocholiczka, nie wiem - tak zaczełaś spsta

Sama odpowiedz sobie na o ptanie, spisz na klatce, po imprezie kupujesz wodke na sytacji bebzynowej, pijesz do utraty przytomnosco, lub braku alkocholu. rzygasz pi klatce i windzie..... odpowiedz sobie sama.


a oto spis poradni w calej polsce
http://www.parpa.pl/index.php?option=com_content&task=category§ionid=1&id=5&Itemid=10/


powodzenia
  
_moni_
28.12.2009 10:14:36
Grupa: Użytkownik

Posty: 10 #397216
Od: 2009-12-27
No teraz już nie zdarza mi się spać na klatkach, zdarzało się kilkanaście lat temu gdy mieszkałam jeszcze z rodzicami. Przedwczoraj wódkę na stacji kupowałam nie po imprezie ale w jej trakcie. Na klatce i w windzie narzygałam - fakt i cholera takie coś zdarzyło mi się raz od wielu wielu lat, ja prawie nigdy nie wymiotowałam nawet po bardzo dużych ilościach alkoholu.
Mi się nawet zdarzały w życiu okresy kilkumiesięczne gdy nie piłam alkoholu wogóle, faktem jest ze jak sobie mówię że nie piję wcale to nie piję wcale, gorzej jest gdy pozwolę sobie na trochę to bywa różnie, czasem skończy się na "trochę" (czyli 2 piwa czy 2 kieliszki wina) a częściej od pewnego momentu wogóle nie kontroluję ilości wypijanego alkoholu, tak było przedwczoraj, przecież nie miałam zamiaru wypić tyle wódki, nie wiem jak to wyszło po prostu gdy wypiję trochę przestaję to kontrolować.
Np. 2 tyg. temu byłam ze znajomymi w knajpie, miałam zamiar wypić 2 piwa, wypiłam 6 i oczywiście nie miałam dosyć, wracaliśmy ze znajomymi taksówką była chyba 1.00 w nocy a ja ich zapraszałam do mnie na picie, na szczęście oni mieli na tyle rozsądku aby z tej propozycji nie skorzystać, a ja że nie miałam z kim pić to już poszłam do domu spać.
Stąd wyciągam prosty wniosek, że nie powinnam pić wcale i mam zamiar wytrwać w tym postanowieniu, a jak będzie z moim facetem zobaczymy, ja muszę się skupić na tym że ja nie chcę żeby takie epizody jak przedwczoraj się powtarzały i nie chcę też spędzać wieczorów po pracy przy kilku piwach, można robić tyle innych ciekawszych rzeczy.
  
Clown
28.12.2009 12:07:41
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 154 #397297
Od: 2009-11-6
momi.... ty skarzysz sie czy chwalisz ? w postanowienu zadnym nie wytrwasz bo nie mozesz / nie dasz rady i tylko profesionallna terapia.

ale mam wrazenia ze jeszcze wiele picia przed Tobą więc do zobaczenia moze kiedyś...chyba ze sie myle, a chcialbym bardzo, ale coś mi sie jednak wydaje ze bedzie inaczej
  
_moni_
28.12.2009 12:46:31
Grupa: Użytkownik

Posty: 10 #397316
Od: 2009-12-27
Powiem, tak to czy wytrwam czy nie, to się okaże, "w postanowienu zadnym nie wytrwasz bo nie mozesz" dlaczego tak zakładasz?, zobaczymy, czas pokaże, ja na AA nie chcę chodzić bo to wg mnie nic nie daje, ok przyznać się przed sobą że jest to problem z którym nie daję sobie rady to rozumiem, z tego ja zdaję sobie sprawę, ale zakładanie że pomoże mi jakaś siła wyższa, że wystarczy regularnie się spotykać z grupą, jak mówię byłam jeden raz na takim spotkaniu, byli tam sami głównie starsi faceci nie miałam o czym za bardzo z nimi gadać..., zresztą AA jest jakieś takie sekciarskie.
Na jakieś spotkania inne może mogłabym chodzić, żeby jakiś profesjonalny terapeuta był to może mogłoby mi pomóc poukładać sobie pewne rzeczy w głowie.
Palenie papierosów też jest nałogiem, paliłam 10 lat po około 10-15 papierosów dziennie, rzuciłam skutecznie, bez żadnych gum, plasterków, terapii, nie palę już 7-my rok, nawet jak jestem pijana nie sięgnę po papierosa, pewnego dnia powiedziałam sobie dość nie palę i nie zapaliłam od tamtego momentu, fakt myśli o zapaleniu prześladowały mnie jeszcze około 6 miesięcy ale nie dawałam się, ale potem całkiem mi przeszło, teraz nienawidzę przebywać w zadymionych pomieszczeniach, mój facet pali ale musi chodzić na balkon.
Ja nie upieram się że sama sobie poradzę z alkoholem rozważam pójście na jakąś terapię ale nie bardzo wiem czego się po tym spodziewać, jak to będzie wyglądało, byłabym bardzo wdzięczna jeśli ktoś chodził na jakąś terapię i mógłby mi powiedzieć na czym to polega.

  
majeczka
28.12.2009 17:14:08
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 31 #397507
Od: 2009-11-21
moni ja napisze tak .Masz rację że chodzenie na AA to nie dla wszysktich szczgolnie że podobno jest tam bardzo malo kobiet.Ja jestem alkoholiczką po terapii w osrodku zamkniętm.terapię skrocilam do 4 tygodni.Nie chodze na AA ani do psychoteapeuty.Naw?w terapii otrzymalam bardzo duża wiedzę i spotkalam wspanialych ludzi.Ja Tobie proponowalabym takze terapię w osrodku zamknietym .Chodzenie na dzienna nie zawsze wychodzi bo to nie ma czasu coś wypadnie i juz się nie pojdzie.Wez urlop i wybierz sobie osrodek najlepiej oddalony bardzo od Twojej miejscowości.Tam bedziesz bezimienna ,doksztalcisz się na temat szkodliwosci alkoholu stwierdzisz w jakiej fazie jestes zdobędzierz narzedzia i sama ocenisz czy warto żyć w trzezwosci.Nie bedziesz myslala o problemach dnia codziennego wyciszysz się i jak sama bedziesz chciala to rozpoczniesz nowe trzezwe życie .Ja z wlasnego doswiadczenia mogę Tobie napisać że warto żyć bez alkoholu że codzienne picie nic nie daje ,a przysparza tylko dodatkowe klopoty.Piszesz że nikomu nie wyrzadzasz krzywdy swoim piciem nie wiesz tylko że największą krzywdę wyrządzasz SOBIE.Pa!
  
_moni_
28.12.2009 19:31:44
Grupa: Użytkownik

Posty: 10 #397663
Od: 2009-12-27
Dzięki, ja wiem że największą krzywdę wyrządzam sobie, ale nie zawsze to widzę, widzisz ja od zawsze miałam niskie poczucie wartości, zawsze miałam jakieś skłonności do samodestrukcji i akurat krzywdzenie siebie przychodzi mi dość łatwo, mam takie okresy gdy prawie nie piję ale przychodzą takie okresy że ogólnie mam gorsze samopoczucie, czuję się zdołowana, nic nie warta, nie mam tej energi do działania, do pracy i wtedy bardzo łatwo ulegam nadmiernemu piciu, teraz właśnie jesień tego roku była jakaś taka ciężka dla mnie, i znów się z tym piciem trochę rozbujałam, dlatego w tej chwili staram się opanować sytuację. Ja już sporo wiem o sobie w kontekście alkoholu, jak reaguje co powoduje największe ryzyko utraty kontroli, piszę tu też głównie po to żeby się zmotywować i żeby tak trochę spojrzeć z boku na siebie, ocenić sytuację, jak czytam wpis z wczoraj to też trochę inaczej widzę pewne rzeczy.

Majeczko, a czy zeby iść na takie leczenie zamknięte to trzeba spełniać jakieś kryteria? Bo jak słyszę "ośrodek zamknięty" to wydaje mi się że jestem "za mało" alkoholiczką, że tam będą sami ludzie z marginesu z delirium termens, nie ujmując nic "ludziom z marginesu" bo wiem że w swojej bezradności wobec nałogu wszyscy jesteśmy równi, nie ma znaczenia wykształcenie, pieniądze, a sama w młodości często prowadziłam życie kloszarda i poznałam wielu ludzi teraz na marginesie a kiedyś mieli rodziny, firmy, normalne życie, zazwyczaj przez alkohol znaleźli się w takiej sytuacji.
Ja i tak się w miarę "ogarnęłam" teraz już kilku lat nie zdarzyło mi się pić kilka dni pod rząd, a kiedyś się zdarzało, teraz choć obudzę się ze strasznym kacem to mówie sobie wytrzymam, dobrze mi tak, głupia byłam to teraz się męcz, choc wiem jaką ulgę przynosi wtedy wypicie piwka, ale zbyt duże jest ryzyko ze wtedy skuszę się na drugie a potem to już może się zdarzyć wszystko.
Zresztą kac po jednodniowym wyskoku jest niczym w porównaniu z kacem po kilku dniach picia, a zdarzało mi się kiedyś doprowadzić się do stanu ze potem z dwie doby nie spałam, serce mi kołatało potwornie, bałam się oczu zamynąć bo majaki jakieś i głosy mnie męczyły, teraz jak tylko pojawiła się np. wczoraj myśl żeby się "poratować" piwkiem to przypomniałam sobie takie stany i stwierdziłam że nie mogę się do tego doprowadzić już nigdy.
Jakieś 7 lat temu był ostatni taki ostry wyskok, świętowaliśmy coś ze znajomymi i właśnie przez ratowanie się dnia następnego klinem sytuacja wyknęła się spod kontroli do tego stopnia że piliśmy 5 dni, przepiliśmy pieniądze odłożone na czynsz, jak pieniądze się skończyły, to znajomi z tż postanowili pojechać do kogoś chyba pożyczyć pieniądze, ja byłam wtedy nieprzytomna więc nie pojechałam z nimi, a że miewałam wcześniej będąc pod wpływem alkoholu różne dziwne akcje ze potrafiłam gdzieś pójść to oni mnie zamknęli na klucz w mieszkaniu od zewnątrz, moja matka postanowiła mnie odwiedzić zanipokojona tym, ze od kilku dni się nie odzywam, pukała do drzwi a ja półprzytomna szłam do drzwi przewracając butelki, które stały wszedzie, i mówie jej przez drzwi ze nie mam klucza i nie mogę jej otworzyć, co było zresztą prawdą, a mama myślała ze specjalnie nie chcę otworzyć bo pijana jestem co też było prawdą, tamta sytuacja była dla mnie bardzo upokarzająca, straszna, była wtedy dla mnie wstrząsem, ze na tak dlugo i tak bardzo straciłam kontrolę nad wszystkim, że doprowadziłam się do takiego stanu, potem dwa dni trwało zanim się choć fizycznie doprowadziłam do normalności, i wtedy razem z tż podjęliśmy próbę zerwania z tym i prawie rok czasu nie tykaliśmy alkoholu, był to piękny czas bo więcej czasu i energi mieliśmy na swoje pasje oboje dużo dokonaliśmy na innych polach, a potem jakoś tak już było dobrze, i tu troszkę, tu troszkę, i tak się toczyło kolejne lata raz lepiej raz gorzej, właśnie w ostatnim czasie widzę że coraz bardziej tracę kontrolę, to że narzygałam w windzie trochę mną wstrząsnęło, to przecież nie jest normalne, że wybrałam się na spotkanie towarzyskie, a w efekcie nie pamiętam końcówki imprezy, koleżanka podobno zakładała mi kurtkę i czapkę i wprowadzała do taksówki, a mój facet chciał isć po kolejna flaszkę, nawet nie widział w jakim jestem stanie.
W windzie posprzątał portier i teraz jest mi wstyd wychodzić i wchodzić wejściem do klatki, garażem wychodzę, straszny wstyd


zmieszany
  
Electra29.11.2024 09:27:49
poziom 5

oczka
  
zagubiona
28.12.2009 20:05:01
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #397717
Od: 2008-9-29
historia Moni jakbym czytala o sobie te same problemy te same wachania... mam juz dosc.. swieta byly zamiast sie cieszyc to jeden wielki dol. zaatakowano mnie okradziono.. malo nie zgwalconooo.. moze to nie wina alko bo ja nie prowokowalam (normalnie szlam do domu i pod domem to bylo) ale iinna bylaby reakcja zeby nie nadmiar alko... i tak juz 10lat ;(
  
_moni_
29.12.2009 16:42:32
Grupa: Użytkownik

Posty: 10 #398507
Od: 2009-12-27
Zagubiona, nie wiem co zaszło i czy była to wina alkoholu, ale jeśli tak czujesz to możliwe że tak, mnie również w życiu spotkało przez picie wiele strasznych sytuacji, również niebezpiecznych, nie chcę już nawet ich tu opisywać, sama staram się o nich nie pamiętać, bo to zbyt dołujące.
A swoją drogą jeśli wiesz coś o tych ludziach, którzy cię napadli i okradli to zgłoś na policję, jakkolwiek by się ktoś zachowywał nawet pijany to nie zasługuje na to co cię spotkało.

Mi bardzo zawsze pomaga taki sposób, który na AA też używają: "wczoraj minęło, jutra może nie być, a to co realnie możesz zrobić to nie pić dziś", to bardzo skuteczne jest, ja staram się tak myśleć, wiesz nie wybiegać za bardzo w przyszłość z myślami o nie piciu, bo to i tak nie do ogarnięcia to zbyt abstrakcyjne, ale skupienie się na dniu dzisiejszym, że dziś nie będę pić alkoholu a o jutro będę się martwić jutro, to jest też skuteczne aby przeciwstawić się myślom typu: "a dziś się napiję, skończę z tym od jutra/od poniedziałku/od przyszłego tygodnia/od przyszłego miesiąca".
Trzymaj się dziewczyno, pamiętaj że wczoraj minęło (jakiekolwiek by nie było), trzeba się skupić na dniu dzisiejszym wtedy i jutro okaże się lepsze.
Święta były jakie były, czasu nie cofniemy, teraz mamy szansę nie pić na sylwestra, a co! niech pół kraju budzi się na kacu 1 stycznia, a my wstaniemy rześkie i wyspane ! tego sobie i tobie życzę.
  
majeczka
29.12.2009 17:18:19
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 31 #398544
Od: 2009-11-21
Moni masz rację tak jest z uzaleznieniem dzisiaj sie tylko liczy a nie wczoraj.Aco do leczenia w osrodku zamknietm .Ja tez tak myslalam ze tylko ludzi z marginesu tam spotkta ale okazalo sie ze to nie jest tak.Musze Tobie napisac ze ja nie z wlasnej woli tam sie znalazlam i okazalo sie ze spotkalam wielu wspanialych ludzi czynnych zawodowo ktorzy przyjechali na to zadupie samochodani i za wlasne pieniadze.To jest naprawde wspaniale ze Oni chcieli sie leczyc juz teraz nie straciwszy rodziny pracy i tze.dobrobytu.Nie ukrywam ze mnie tez sie udalo nie stracilam pracy rodziny iswoich najblizszych.Moze jest mnie bardzo glupio ze musialam tam przebywac ale traz po 2 ltatach uwazam ze warto bylo.Moze nie upijalam sie sie do nie przytomnosci ale przez 2 lata pilam codziennie po 2 3 piwa. i uwazalala ze wszystko jest okey.Teraz juz nie pamietam ze moj samochod zawsze stawal pod sklepem gdzie kupowalam piwa.Obecnie kaze sie wozic do pracy i nic nie pije.Przed leczeniem zawsze sama jezdzilam bo uwazalam ze nie mam problemu.Teraz kaze sie wozic i nie pije.Tak to juz jest z tym uzaleznieniem ze mykobiety uwazamy ze nie mozemysie leczyc bo to ogromny wstyd ale uwierz mi ze teraz ja uwazam ze my tez mamy prtawo sie leczyc tylko ja wolalabym aby byly osrodki tylko dla kobiet ale coz tak musi byc ze leczymy sie z facetami.
  
zagubiona
29.12.2009 22:44:12
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #398997
Od: 2008-9-29
bylam tez w osroku miesiac.. wyszlam i miesiac nie pilam potem wydalo mi sie ze piwko nie zaszkodzi i poplynelam znow.. teraz tez jest za kazdym razem tak samo... mam wyrzuty ogromne doly zale, nie widze swojego sensu zyci i czuje ze sie tylko mecze.. potem gdy juz dojd do siebie i spotkam sie ze znajomymi na imprezce czy casem od tak i padnie haslo bro to j mysle Jeju przeciez j tez jestem "normalna" i moge wypic jedno czy tez nawet pare tych piw isc normlnie do domu i ok ale w 80% tk sie nie kaczy i tak jest juz 10lat... a jak ja se nie umiem wmowic ze ja nie moge (co juz mialm tyle przykladow) czy ja sie boje zycia w trzezwosci nie wyobrazam imprezy z soczkiem i w ogole raz na jakis czas nie odstresowac sie lecz dla mie zazwyczaj to sie kaczy naladowaniem jeszcze wiekszym stresem.. bez sensu moze brzmi co pisz ale tak jest beznadzieja totalna.. musze chyba poszukac jakiejs pomocy kto by mi pomog zaczac inaczej na to wszytsko patrzec przemienic tok myslenia na pozytywny i moze bedzie lepijej zaczac wszytsko...
a tamto zostailam tak jak zostawilam bez policji jestem w obcym kraju niezbyt dobrze gadam wic sama nie zadzwonilam (a ze byly swieta nie bylo naet komu) na 2 dzien bylo niby juz po fakcie bo nikt niewie co to za koles ja go tez dokladnie nie pamietam.. i takich strat przez te 10lat to setki smutny masakra z tym wszytskim ... smutny
  
_moni_
30.12.2009 00:08:39
Grupa: Użytkownik

Posty: 10 #399086
Od: 2009-12-27
Takie moje inne triki motywujące do niepicia, szczególnie dla kobiet, może się komuś przyda:
- przypominam sobie ile razy sobie odmówiłam jakiejś przyjemności typu kupno ciucha, butów, kosmetyku bo szkoda pieniędzy, nawet gdy chodziło o nieduże sumy a potem kilkakrotnie większą sumę wydawałam na alkohol i taxówki w jeden wieczór, czyż to nie głupie, tym bardziej że jak się napiłam to zaraz miałam lekką rękę do pieniędzy, stawiałam przygodnie poznanym osobom, czasem zgubiłam pieniądze, nie oszukujmy się nadużywanie alkoholu zawsze łączy się z finansowymi stratami, ja mam czasem problemy z poczuciem własnej wartości, i nie zawsze łatwo mi przychodzi zrozumienie że ja na coś zasługuję, ze mogę sobie sprawić przyjemność.
Myślę sobie o tym ile pieniędzy średnio miesięcznie wydawałam na alkohol i towarzyszące mu sprawy i mówie teraz nie piję mogę z czystym sumieniem, wydać to na swoje przyjemności, albo na kogoś na kim mi zależy, a jak się ma dzieci to już wogóle, zawsze lepiej wydać na dzieci niż na alk.
- dla każdej kobiety chyba w jakimś stopniu ma znaczenie jej wygląd, przypominam sobie jak wyglądałam po większym piciu, że sama bałam się patrzeć na siebie w lustro, przesuszona, opuchnieta, zaczerwieniona twarz, przekrwione oczy, dziwne spojżenie, czasem wstydziłam się wyjść z domu, jak musiałam iść do sklepu chociaż po wodę mineralną to byłam cały czas ze spuszczona głową, nie patrzyłam nawet na sprzedawczynię bo miałam wrazenie ze wszyscy widzą w jakim jestem stanie, że się gapią , wtedy pytam siebie czy tak chcę wyglądać i tak funkcjonować.
- ja mam tak ze jak się napiję to jestem odważna, łatwo nawiązuję kontakty z ludzmi, jestem elokwentna i dowcipna albo tak mi się wydaje, a na kacu trudno mi się wysłowić, mówię jakimiś urywanymi półzdaniami, jak półgłówek.

Zagubiona, wydaje mi się że kto już pewne granice przekroczył z piciem to już nigdy nie będzie pod tym względem "normalny" , osobiście nie znam nikogo kto miał problemy z piciem i wyzwolił się z tego inaczej niż poprzez całkowitą abstynencję, prędzej czy później "jedno piwko nie zaszkodzi" skończy się popłynięciem, i moje przypadki też to potwierdzają wiele razy uważałam że normalnie piję jak większość, przypadki co bardziej ostrych ekscesów wypierałam z pamieci jako nie byłe i faktycznie ileś razy udaje się wypić w granicach rozsądku ale zawsze prędzej czy później zdarzy się że to alkohol przejmie kontrolę, po prostu w pewnym stanie spożycia nie jesteśmy już sobą i nie podejmujemy świadomych decyzji.
  
majeczka
30.12.2009 17:38:05
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 31 #399450
Od: 2009-11-21
Zagubiona! Zrobilaś sobie wielką krzywdę .Lepiej abyś wogóle nie decydowala się na leczenie.Wiem co piszę bona codzien obserwuje ludzi ktorzy poprzez sad trafili na leczenie nic nie wynosząc z tego leczenia.To jest tak jak alkoholik trafia za kratki i po wyjsciu nawet po 10 latach co robi? idzie się napić i pije na umór.Ty podobnie jak wszyscy alkoholicy nie mozesz zjeść nawet cukierka a alkoholem a piwo to dla nas trucizna wierz mi bo jak już raz stracilismy kontrolę to d... blada tak jest do końca życia.A uwierz można sączyć soczek i bawić się świetnie myślącże inni jutro będą mieli kaca a ja nie.Poza tym po roku czlowiek już nawet na największych imprezach nie myśli o alkoholu.Wrrabia sobie inne nawyki i tak jest dobrze i myśli sobie że przecież świat się nie skonczyl jest okey Początki są bardzo trudne wqięc należy unikać pijącego towarzystwa ale im dalej to jest coraz lepiej,życie plynie a my nagradzamy sobie np. kupując jakiś ciuch dobrą książkę itp.
  
MrRalph
30.12.2009 22:43:03
Grupa: Użytkownik

Posty: 9 #399616
Od: 2009-12-30
Pokój wam,
Jestem tu nowy. Nie znam do końca zasad panujących na forach więc za każdy kiks z mojej strony z góry przepraszam. Przedstawię tylko w pigułce. co sprawiła moja wódka. Przez picie omal straciłem rodzinę, pracę i wolność. Ze wstydem i żalem przyznaje przed wami iŻ należę do grona tych nieodpowiedzialnych, skończonych idiotów co wsiadali za kółko po wódce.
Codzinnie dziękuje Bogu że nikogo nie zabiłem, ani nie uczyniłem kaleką. Jestem dopiero na samym początku trzeźwienia, to dopiero 72 dni 16.10.09. Był to pierwszy dnień w którym nie zapiłem- taki punkt zerowy... Był zarazem jedenym z najgorszych... Obudziłem się zeszmacony zamulony, nie w swoim domu.....co gorsza, bez żony i córki. Odeszły ode mnie... Wróciły wspomnienia dnia poprzedniego...poczułem się jak po celnym lewym sierpowym po którym nogi
same się uginają. Dotarło do mnie że jestem już sam...
Po tym zapiciu poddałem sie detoksykacki... zacząłem leczenie. ..
Dzisiaj mam takie dni kiedy już od rana szukam powodu żeby tylko nie iść na spotkanie, a to tylko dlatego że mi się po prostu nie chce.... po zajęciach cieszę się że jednak sie zmusiłem..

Odzyskałem rodzinę, ale nie jest bajkowo, mam cięzkie dni. Zwątlone moimi kłamstwami zaufanie rodziny i czasem pewnie nieświadome zadające ból zachowanie bliskich i otoczenia wpędzają w jeszcze większe poczucie winy i bezsilności... Ale jest ratunek, lekarstwo na takie chwile, na myśli o powrocie do wirtualnego alkoholowego świata.... to terapia, grupa, społecznosć ludzi którzy przechodzą to co ja, rozumieją co czuje i nie patrza z góry jak na ALKOHOLIKA .... tym co chcą zacząć, życzę siły do tego pierwszego kroku w kierunku swojej trzeźwości... tym co już ruszyli życzę wytrwania.... a sobie... trzeźwości....

Trzeźwiejący ....
  
zagubiona
05.01.2010 16:49:56
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #403997
Od: 2008-9-29
tez czuje sie sama na tym przerazajacym mnie swiecie.. nieiwm co robic wszytsko co czytam zgadz sie .. z moni mam to samo tez jestem towarzyska zabawna a potem nie umiem slowa wydusic glowa spuszczona patrza jak na debila... bo tak sie czuje.. juz ktory dzien nie moge sie ogarnac.. nieiwm w ogole jak radze se w pracy pierw wspomaganie piwem (wiem wiem ze to nienormalne dla normalnego sie wydaje) ale niestety potem juz organizm nie prztyjmowal (przypomne ze mialam b ciezka chorobe watroby) ale jakos wczoraj przetrwalam.. dzis myslam ze bedzie juz dobrze bo wczoraj wieczorem bylo juz ok lecz niestety miala jechac ze mna kolezanka pomoc mi zalatwic jedna sprawe a ja dopiero z lozka sie podnioslam bo nie mam sil i placzee wiem ze to nic nie da bo jest juz za pozno na wszystko ale ja naprawde chce normalnie zyc. zazdroszcze wszytskim kolezanka maja domy normalne rodziny a one z pozoru zazdroszcza mi mysla ze zyje se jak Pani i w ogole nie majac pojecia jakie moje zycie jest piekielnie straszne.. cizko by napisac to wszytsko... chce podjac leczenie ale na dzien dzisiejszy ja nie moglam wstac zrobic se herbaty bo wydalo mi sie to niewiadomo jakim wyczynem jednak jakos zrobilam... teraz ubrac sie o szok.. a co mowic jechca gdzies nie majac pojecia gdzie jak zaczac w ogole no jak totalny debil ktory uczy sie chodzic wiec jak ja mam zaczac normalnie zyc skoro ja nieiwm w ogole o co chodziii.. nie moge sie ogarnac ale wierzee jednak ze sie uda... moze to nei skromnie zabrzmi ale nie jestem taka glupia troche w zyciu osiagnelam mimo tego picia ale teraz czuje ze musze sie uczyc zycia od nowa ale od czego zaczac..bylabym w pl bylo by latwiej a tu czuje sie strasznie zagubiona calkowieie anarazie nie moge wracac do pl.. a tu o pomoc nie chcem prosic ani znajomych bo wiem ze maja swoje zycie itp i juz mam dosc zawracac im glowy soba .. jeju jak sie nienawidze...... dlaczego akurat na mnie padlo.. zawsze bylo normalne towarzysto i normalnie sie kaczylo a ja musiaalm ostac skazana tyle chorob i jeszcze ten alkoholizm przeokropny i psychozy jakies.. no nie wyrabiam juz.. ;( ;(smutny
  
majeczka
05.01.2010 19:00:56
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 31 #404094
Od: 2009-11-21
Cześc żagubiona! Nie zamartwiaj się tylko coć postanow,a najlepiej od dzisiaj nie bierz alkoholu do ust.Nie jestes skazana tylko musisz się opamiętać i rozpocząć trzeżwe zycie od początku.Dzisiaj jest tyle poradni i osrodkow a takze mozna prywatnie pojśc do specjalisty i ona na pewno da wskazowki ale trzeba samemu chcić coś dla siebie zrobić.Uwierz samo użalanie się nad sobą nić nie da.Jak nie możesz w swojej miejscowości to udaj się do dalszej wszędzie są specjaliści ktorzy chętnie pomogą tylko Ty sama musisz chcieć.Znajomi nie pomogą chyba że masz znajomych psychoterapeutow d/s uzależnień.Uwierz jeżli sama nie dajesz rady to musisz się przelamac i poprosić o pommoc specjalistę a moze wybrać osrodek calodobowy i wylączyć sie z obecnego życia .Uwierz wyciszysz się przemyślisz pewne sprawy i to na pewno dużo daje .Piszesz że dużo osiągnęlaś to nie możesz teraz przez swoje picie to wszystko zaprzepascic a jesteś na drodze która prowadzi do ....... Pozdrawiam i życzę Pogody Ducha i odwagi w walce z chorobą bo bez tej walki będzie tylko gorzej i gorzej i koniec to tylko śmierć a po drodze tylko same cierpienia i powiklaniaktore powoduje alkoholizm .
  
Electra29.11.2024 09:27:49
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 6>>>    strony: [1]23456

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » CHCĘ PRZESTAĆ PIĆ

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny