NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » WSZYSTKO ROZWALIŁAM. CZY MOGĘ WALCZYĆ?

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

wszystko rozwaliłam. czy mogę walczyć?

alkohol, głupota, brak pewności, brak odwagi
  
koncertowadestruktorka
30.07.2009 06:11:13
Grupa: Użytkownik

Posty: 4 #297672
Od: 2009-7-30
Witam. Tak jak w tytule - wszystko zniszczyłam.
Mam nieco mniej niż 30 lat, mężczyznę, z którym jestem od liceum i którego kocham i 7 letnią córkę. Piłam zawsze - pierwszy raz upiłam się chyba mając 13 czy 14 lat. Piłam by się nie bać, by czuć się lubiana, by czuć, ze zasługuję na sympatię, by być zabawna, by odpocząć, by uprawiać seks, by nie uprawiać seksu - wreszcie po to by czuć cokolwiek. I po to by zasnąć. Piłam w ciąży, w szkole, w czasie pracy (kiedy pracowałam w domu), w czasie nauki, zamiast nauki, gdy było źle i gdy było dobrze. Poza tym miałam epizody anorektyczne, epizody depresyjne, byłam agresywna (po i bez alkoholu). Zawsze czułam się nie do końca kochana, neiwystarczająco kochana, podejrzewałam wszystkich, że tak naprawdę mnie nie chcą, nie potrzebują, odrzucają. I doigrałam się. Po długim okresie pełnym chorób, kłopotów finansowych, kłopotów ze sobą i czucia się jak zwykłe nic nadeszły wakacje. Mój ukochany wyjechał z córką ze swoją rodziną. Ja zostałam w domu - chciałam zorganizować sprawy związane z nową pracą, ogarnąć dom, ogarnąć siebie. Wydarzyło się kilka dziwnych rzeczy - między innymi włamanie. I popłynęło. Nie wiem czemu uznałam, że człowiek, którego kocham, niedostatecznie interesuje się tym włamaniem; że wręcz mnie lekceważy czy wyśmiewa. I powiedziałam m kilka ekstremalnych słów, zaproponowałam rozstanie, powiedziałam, ze bez niego będzie mi lepiej. I że nigdy nei było nam dobrze. Oskarżyłam go, ze jest winny temu , czemu w istocie winne jest moje picie i problemy psychiczne. Tego, że nie poszłam do lekarza, że nie załatwiliśmy jakichś formalności, że przez niego jestem życiowym tchórzem (to nieprawda - zawsze wspierał mnei ja umie), przez niego nie mogę się rozwijać, że to i sio. Potem przyszło otrzeźwienie i panika. A potem - potem on stwierdził, że nie chce ze mną być. A ja chcę. Tzn. chcę by mi wybaczył, chcę zmienić swoje zycie także dla niego - nie tylko dla siebie. Nie chcę żyć bez niego. Nie wiem czy w ogóle wolno mi o walczyć o niego. I jak? Zawsze bałam się upokorzeń związanych z miłością do kogoś - kompromisów, "przegranych" - a teraz widzę, że nawet największe upokorzenie byłoby dla mnie niczym wobec tej straty. Jak sobie pomóc? Jak uzyskać przebaczenie? Wiem, ze kiedyś mnie kochał - chociaż w to nie wierzyłam, teraz znam róznicę i wiem, ze koncertowo zniszczyłam to wszystko sama, bo bałam sie, ze tak właśnie się stanie. Głupota to za mało.
  
Electra28.04.2024 11:17:34
poziom 5

oczka
  
MADZIA
30.07.2009 07:28:48
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 100 #297679
Od: 2009-6-26
Hej. Jestem osobą współuzależnioną, mam nieco mniej niż 30 lat mam 8 letniego i 4 letniego syna męża alkoholika, tatę alkoholika. Jak widzisz z datami jesteśmy podobne do siebie.Nie zastanawiałaś się nigdy nad tym ,że jesteś alkoholiczką? Myślę, że każdy z nas zasługuje na jeszcze jedną szansę. Tylko myślę też , że trzeba na nią zapracować. Gdy mój mąż rozpoczął trzeźwienie, zapisał się na terapię (uczestniczy w niej już dwa lata) -dałam mu szansę. I cieszę się z tego. Też z moim mężem jesteśmy razem od liceum. Dzięki temu , że zawalczył o siebie, o nas - poznałam nowego starego męża. Nigdy nie sądziłam , że człowiek może tak się zmienić. Każdy dzień z moim "nowym ,trzeźwym" mężem jest dla mnie darem od Boga. I pomyśleć , że jeszcze dwa lata temu nie mogłam patrzeć na niego, nie chciałam z nim być, odeszłam od niego...a teraz? Kilka dni temu wróciliśmy z naszych pierwszych w naszym małżeństwie wakacji. Choć byliśmy z dziećmi , to czułam się jak na miesiącu miodowym, choć nigdy go nie miałam (pierwszy raz uciekłam spanikowana od męża kilka dni po ślubie, był tak pijany...).
Myślę, że jeśli komuś naprawdę zależy na rodzinie, i w ogóle na życiu, na samym sobie to powinien zawalczyć o siebie. Użalanie się nad sobą nic nie daje. Czujemy się tylko coraz gorzej i podlej, a chyba nie o to nam chodzi, żeby całe życie wszyscy patrzyli na nas jak na ofiary losu.
Myślę , że jeśli pokażesz mężowi i córce , że zależy Ci na nich to po jakimś czasie sytuacja zmieni się na lepszą. Może przeszła byś się do poradni dla osób uzależnionych, lub choć na spotkanie AA. Nie wiem jak w ogóle siebie widzisz, ale wiem jedno- w życiu nie ma lekko. Mój mąż kiedyś taki dumny i zadufany musiał sam przed sobą przyznać , że jest alkoholikiem, musiał też przestąpić próg szpitala psychiatrycznego- bo u nas poradnie tego typu mieszczą się w "psychiatryku". Później cała rodzina...też wielkie zdziwienie , bo choć wszyscy patrzyli jak mój mąż stacza się na dno , to nikt mu nie powiedział- hej , weź się w garść i idź się leczyć , bo alkoholizm to choroba. Mogłabym pisać bez końca o sytuacjach krępujących mego męża z którymi musiał stanąć twarzą w twarz, aby stać się dziś podziwianym spokojnym i tak kochanym ojcem, mężem i facetem. Warto zatrzymać się i pomyśleć na czym tak naprawdę Ci zależy w życiu, a potem uczynić pierwszy krok w walce o to. I choć nie będzie łatwo- to trzymam kciuki, bo dzięki chorobie mego męża (ja także chodzę na terapię dla osób współuzależnionych)dziś patrzę inaczej na kobiety uzależnione od alkoholu.TRZYMAM KCIUKI I POZDRAWIAM
_________________
[...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...]
  
koncertowadestruktorka
30.07.2009 08:45:44
Grupa: Użytkownik

Posty: 4 #297691
Od: 2009-7-30
Dzięki za odpowiedź, Madziu. Tak, wybieram sie na mityng AA, jeżeli dam radę i odważę siewejśc - to dziś.
"bo choć wszyscy patrzyli jak mój mąż stacza się na dno , to nikt mu nie powiedział- hej , weź się w garść i idź się leczyć "

Mi też nikt tego nie powiedział. Ale widocznie człowiek sam musi to sobie powiedzieć. Mam nadzieję, ze uda mi się tak jak twojemu mężowi.

  
MADZIA
30.07.2009 15:41:13
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 100 #297828
Od: 2009-6-26
Koncertowadestruktorko- weź się w garść i idź się leczyć!!! Alkoholizm to choroba, którą można leczyć. Co jest większym wstydem? 1. Leżeć pijanej i użalającej się gdzieś samotnie w pokoju bez rodziny, 2. otwarcie przyznać , że jest się alkoholikiem i leczyć się. Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Bo czy rak lub grypa to wstyd? Przecież to tak samo choroby? Wiem co piszę!
_________________
[...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...]
  
MADZIA
30.07.2009 15:46:51
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 100 #297835
Od: 2009-6-26
Dziś byłam na terapii. W korytarzu spotkałam matkę mojej koleżanki z ogólniaka. Udała zdziwienie na mój widok, choć wiem , że ona wie o chorobie mojego męża. Zapytała mnie - a co ty tu robisz?! Jestem na terapii dla osób współuzależnionych. Odp. : a to ty jesteś od czegoś uzależniona?! /Nie , jestem współuzależniona, proszę pozdrowić córkę , do widzenia . Te jej zdziwienie... a ja? radosna, i nie przejmująca się poszłam do sali. Jeszcze dwa lata temu schowałam się przed nią do toalety, bo wstydziłam się . Dziś wiem , że nie mam czego.
_________________
[...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...]
  
zagubiona
31.07.2009 00:05:36
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #298086
Od: 2008-9-29
jesli chodzi o picie to rzomumeim to jak nikt inny. jestem w tej samej sytuacji.. teraz mmam wielkiego diola i tez jestem sama tylko ja nie mam juz o kogo wlaczyc (dziecka nie mam). najwyzej o swoje zycie a nie mam juz sil ani wiary.. a Ty kochana puki mozesz walcz o niegoooooooo ile sie da az wybaczy i uwierzy.
Ja Cie naprawde doskonale rozumiem. teraz sama jestem w wielkim dolku psychicznym, nie wiem co dalej robic z zyciem jeszcze miesiac temu sie cieszylam (co bywa u mnie rzadkoscia) a teraz jestem wrak czlwoeika... i tez ttylko i wylacznie przez moej "ukochane" piwko (nie tylko) co potem bylo musem a teraz jest katuszem.. nienawidze sie za to a z 2 str zaluje.. daltego rozumiem Cie jak nic.. Walcz puki mozesz..
  
koncertowadestruktorka
01.08.2009 11:04:57
Grupa: Użytkownik

Posty: 4 #298452
Od: 2009-7-30
Zagubiona, ja mysle, że właśnie o to chodzi żebyśmy zawalczyły o swoje życie.

"teraz mmam wielkiego diola i tez jestem sama tylko ja nie mam juz o kogo wlaczyc (dziecka nie mam). najwyzej o swoje zycie a nie mam juz sil ani wiary.. "

Będę walczyć o niego i o siebie a ty walcz o Siebie - pomyśl, teraz nie masz dziecka ale jeżeli nie zawalczysz o siebie to nie będziesz miała tych dzieci, które możesz mieć, miłości, którą możesz poczuć, wielu, wielu rzeczy, które na pewno czekają na ciebie bardzo szczęśliwy

Myślę, że sama trzeźwość to całkiem niezłe pragnienie i cel na początek a inne rzeczy przecież tez muszą do nas przyjść.
  
zagubiona
04.08.2009 22:20:39
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #299666
Od: 2008-9-29
dzieki za dobre słowo ale jakos ja juz nie wierze w swoje szczescie.. mysle ze juz zdziwaczalam, albo zwariowalam ze nie zasluguje na normalnego faceta normlana milosc, ze dziecka to bym nie umiala w ogle .. zajac sie nim .. no nie mam w ogole wiary w siebie .. zadnego celu totalna wegetacja... tzreba zaczac myslec pozytywnie uwierzyc w siebie ale ja jakos nie potrafie :/
Buziaki i powodzenia dla Ciebie chociaz .. ja mimo wszytsko jednak wierze ze i mi sie uda w koncu spojrzec iinym okiem na to wszystko i zaczac pierw od wiary a potemm.. sie moze ulozy ... oby.. Buziaki i powodzeniaaaaaa wesoły
  
Electra28.04.2024 11:17:34
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » WSZYSTKO ROZWALIŁAM. CZY MOGĘ WALCZYĆ?

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny