Współuzależnienie | |
| | beata466 | 13.06.2011 20:05:49 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 48 #714877 Od: 2009-6-27
| Znam to. Mój mąż chla do upadłego od 13 maja, wtedy powiedziałam dość. Wezwałam policje zabrali go na izbę i dopiero się zaczeło. Ponoć policjanci tak go pobili, że nie mógł chodzić. Sąsiedzi mi donoszą że zrobił ze mnie wariatkę, że to ja jestem powodem jego picia a jest ze mną tylko dlatego, że mamy dzieci i ja bym sobie nie dała rady, od grudnia jest na moim utrzymaniu, wyniósł mi całą biżuterie i moją i dzieci pamiątki po babci (mojej mamie). Wczoraj była komunia naszego synka, przykładny tatuś. Całe przyjęcie przygotowałam sama, dostałam szału i KAZAŁAM mu kupić dla małego garnitur, buty i koszulę kupił bo nie mógł dziecku powiedzieć że nie. W czasie przyjęcia grał rolę przykładnego męża i ojca, nawet w sobotę poszedł do spowiedzi i przyjął komunię.
kazałam | | | Electra | 29.11.2024 16:54:23 |
|
| | | malenka286 | 13.06.2011 21:06:03 | Grupa: Użytkownik
Posty: 9 #714913 Od: 2011-4-2
| moja sytuacja jest skomplikowana, tak bardzo chce od niego odejsc tylko nie mam dokad mieszkam w malym miasteczku i tu nie ma zadnych takich poradni, nie mam sie do kogo zwrocic, z tym problemem jestem zupelnie sama... staram sie jakos to wszystko znosic ale nie wiem jak dlugo jeszcze wytrzymam... | | | ila0908 | 14.06.2011 13:12:59 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 37 #715335 Od: 2011-6-14
Ilość edycji wpisu: 2 | > Witam! z tej strony Iwona.Już od dłuższego czasu przeglądam strony internetowe poświęcone alkoholizmowi.Tak naprawdę sama nie wiem czy to mnie dotyczy bo mój mąż twierdzi że nie ma problemu ale myślę że jest inaczej.Jesteśmy prawie 3 lata po ślubie,mamy prawie dwuletnią córeczkę.Mój mąż miał brata,który zmarł w wieku 9 lat na zanik mięśni i myślę że to się na nim odbiło,przed ślubem też popijał ale nie przeszkadzało mi to az tak bardzo bo nie mieliśmy obowiązków ale teraz to co innego.Najgorsze jest to że on twierdzi że się czepiam np. przychodze z pracy po 21 gdyż pracuję na popołudnie a mąż do 19 więc odbiera dziecko od mojej mamy i idzie do domu,przychodzę i wyczuwam piwo,on oburza sie i mówi że nie pił a jak go juz oskarżam to naprawde pójdzie po piwo bo i tak go obwiniam,ale najgorszy i tak jest piątek,kazdy się w pracy cieszy że wolne a ja siedze w strachu bo się boje co się wydarzy a mąż po alkoholu gada takie głupoty ze nikt nie chce z nim rozmawiać,nikogo nie zapraszam do nas ani nigdzie nie jezdzimy bo zwyczajnie się go wstydzę.Nie mogę na niego liczyć prawie wogóle... Wczęśniej jak wypił to miał jakieś napady,nie można go było uspokoić,walił głowa w ścianę,ręką walnął w szybę od drzwi i mówił do nieżyjącego brata.Razem z tesciem pojechaliśmy do Psychiatry,oczywiście mąż powiedział że nie ma problemu z alkoholem,Pani doktor przepisała mu leki psychotropowe,pobrał je pare dni,pózniej przerwał no bo nie można było ich łączyc z alkoholem...i tak moje zycie wygląda beznadziejne dobrze że mam pracę i wychodzę do ludzi bo tak to ja juz bym dawno zgłupiała...Ale najgorsze było to że któregoś dnia sie pokłóciliśmy oczywiście o alkohol wyszedł z domu i powiedział żebym go spakowała więc powiedziałam żeby sam to zrobił.Przyszedł ze sklepu(kupił 3 piwa) spakował się i wziął parę opakowań tych leków psychotropowych i wyszedł,dzwonił ale nie odbierałam,pisał smsy które potwierdzały ze chce popełnić samobójstwo (wziąść te leki z alkoholem),myślałam że chce mnie nastraszyś ale gdy nie wracał a już się ściemniało zaczynałam panikować (nie odbierał już telefonu) w nocy pojechałam na policję ale to nic nie dało,nie było go dwa dni i dwie noce.Teście znależli go gdzieś nad wodą w fatalnym stanie,wziął te tabletki.Pojechaliśmy na pogotowie,na drugi dzień miał konsultację psychiatryczną,obiecał ze tego więcej nie zrobi ale to nic nie dało,po tej sytuacji juz dwa razy mnie straszył że on i tak to zrobi tylko to jest kwestia czasu.Psychiatra nawet kazała mu iść na terapię do poradni uzależnień,byliśmy raz ale ze względu na godziny pracy nie mógł przychodzić,ja też jestem bez winy bo zamiast cały czas byc konsekwentna to w piątek czy w sobote potrafię wypić z nim te dwa czy 3 piwa ale ja też chce czasem odreagować...zyje w ciągłym strachu co znowu mu przyjdzie do głowy,kiedy bedzie normalnie bo jak jest trzeżwy to wygląda tak jak mu by czegoś brakowało i wtedy pije dużo kaw nawet 5 potrafi wypic,nawet nieraz mam myśli zeby go zostawić ale boję się że sobie coś zrobi,ostatnio jak go spytałam co by zrobił jakby został sam to powiedział cytuje "to bym się zachlał" nie mam swojego zycia,jestem u koleżanki kontroluje mnie,gdzies wyjdę co chwila dzwoni i twierdzi że mam kochanka tylko kiedy jak cały czas mnie kontroluje,nie wiem co mam robić,wiem jedno nie o takim życiu marzyłam i do tego nie mamy pieniędzy bo oczywiście na piwa i papierosy zawsze jest ale jak cos trzeba kupic to nie ma pieniedzy > > > Pozdrawiam Iwona!
--
| | | ila0908 | 15.06.2011 13:16:53 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 37 #715990 Od: 2011-6-14
| hej! proszę napiszcie jak postępować z mężem,który twierdzi że po rozstaniu odebrałby sobie życie?dodam że bardzo lubi sobie wypić.... | | | Smutna | 16.06.2011 12:50:13 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #716635 Od: 2009-10-23
| Czesc dziewczyn - ja dlugo krzyczalam,ze "znowu wypiles, co ty sobie myslisz, itd", az w koncu przestalam sie "czepaic" - pil, az zalozylam sprawe o rozwod. I tego sie przestraszyl bo bylam bardzo stanowcza (wczesniej mielismy juz sprawe rozwodowa, ale wycofalam, bo uwiezylam, ze sie poprawi). Teraz tez mam zawieszona sprawe rozwodowa, ale jest inaczej. Maz nie pij juz 8 mieisecy, chodzi na terapie, moze sam wreszczie doszedl do wniosku, że "przepija swoje zycie"?. W maju 29 mial jeszcze zawal serca wiec mam nadzieje, ze wytrzyma w trzezwosci. A co do szantazu "odbiore sobie zycie" - to nie wierze w to, ze alkoholik, który mowi o tym- to zrobi. Sa za duzymi tchorzami! Pozdrawiam i zycze wytrwalosci | | | Sama | 16.06.2011 23:47:51 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 151 #717056 Od: 2011-6-15
Ilość edycji wpisu: 1 | Witam was serdecznie, jestem tu po raz pierwszy i już żałuję,że tak późno ją znalazłam,przeczytałam wszystkie Wasze posty i jest mi bardzo smutno, że tak nie świadomie powielamy schematy naszych rodziców i przekazujemy je naszym dzieciom- w imię czego?- wyobrażeniu o miłości,że siedzący obok alko nas kocha, szanuje? Byłam ze swoim mężem 12lat, a znałam Go od 16 roku życia ( tak zwana pierwsza miłość- nigdy nie rdzewieje), po 18 latach rozłąki wpadłam na "genialny" pomysł , aby wyjść za mąż i co i d......pa, 2 mc. temu zmarł( zachlał się) zostawiając mnie z 6 letnim dzieckiem i pomimo terapii ze współuzależnieniem, przez ostatnie 6mc wprowadziłam twardą miłość, wyrzuciłam z domu,założyłam rozdzielność i rozwód- mówiąc muszę ochronić to co mi pozostało, mając w sercu nadzieję,że swoim zachowaniem doprowadzę do leczenia, lecz niestety- były próby ale po nich było jeszcze gorzej. Czuję się strasznie i jeszcze jego rodzice obwiniają mnie ,że to moja wina,że nie żyje, a on ich tak nienawidził- nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego, ale dzień przed pogrzebem w ciągu 15 minut otworzyły mi się oczy, jakie to banalne i proste a zarazem jaki ma wpływ zachowanie naszych rodziców na nasze życie.Tydzień temu o mało co nie wpadłabym w magiczny krąg alkoholu, jednego dnia piwko , drugiego, aż tu 6 piwek i mało, myśl może skoczę sobie po flaszkę, na całe szczęście zapaliła się lampka kontrolna, następne 2 dni były nieciekawe , brakowało piwka, a teraz jest ok i już wiem ,co może mi grozić. Pomóżcie mam takiego doła , nie mogę się pogodzić ,że 41 letni człowiek, mąż , kochanek, ojciec,tak zmarnował swoje życie ( i nie tylko swoje, ale moje od początku było nie ciekawe; ojciec alkoholik , matka chora psychicznie i starszy brat( alkoholik ) trenujący na mnie nabyte wzorce po tacie. I kogo tu winić męża- nie bo wiedziałam ,że ma problem, ale nie rozumiałam tego, przez całe moje życie alkohol był obecny, myślałam wszystko jest dla ludzi, dopiero się obudziłam jak zaczął manipulować dzieckiem, wchodzić na ambicję- ale okazało się za późno. A teraz ,co, gdyby nie dzieciak, to bym popłynęła, albo poszła za swoją miłością- chore nie - rok terapii dla współuzależnionych na nic, POMOCY | | | aduta | 21.06.2011 00:22:48 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 201 #719503 Od: 2011-6-21
| Czesc widze ze juz tu nikt nie zaglada;(a ja mam problem ten sam co prawie wszyscy tutaj,tylko ze moj maz alko jest na leczeniu a ze mna dzieje sie cosc nie tak,czuje jakas pustke zadaje sobie jakies pytania mam terapeute ale najpierw chcialam poznac co inni mysla hmmmm widzialam wypowiedzi piotra2273 chcialabym z nim porozmawiac ale chyba juz tu nie zaglada,Pozdrawiam wszystkich i zycze wytrwalosci i pomalu sukcesowm EDYTA | | | aduta | 21.06.2011 00:28:56 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 201 #719506 Od: 2011-6-21
| PRZEPRASZAM DOSZLAM DO 20STEJ STRONY I MYSLALAM ZE TO JUZ KONIEC-a tu niespodzanka jestescie,to dobrze bo ciezko mi a tak sobie poczytam wasze doswiadczenia | | | Sama | 21.06.2011 18:49:07 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 151 #719908 Od: 2011-6-15
| Aduta, po prostu brakuje Ci codziennej adrenaliny, ja to samo przechodzę, ta cisza, spokój są nie do zniesienia, również nie wiem,jak sobie pomóc, włączam radio, tv, czy ulubioną muzykę ale to nic nie pomaga, najlepsza jest cisza - to jest jakiś masochizm - bo ona mnie dołuję, Masz rację dział powoli obumiera, może nam uda się coś z tym zrobić? | | | aduta | 22.06.2011 00:12:50 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 201 #720114 Od: 2011-6-21
| Tak Sama masz racje,wiem ze ten spokoj jest dziwny,przed jego wyjazdem mialam w rece wszystko-problemy dzieci,finanse,prace i PROBLEM MEZA a teraz jakos mnie to przytlacza,Straszne jest to uczucie w glowie metlik,nawet kolezanki mi mowia ze w moim gloscie jest brak pewnosci,jest smutny i cichy(co do mnie wogole nie jest podobne)ciesze sie tym ze maz sobie tam jakos radzi,ze rozumie problem ze chce z tego wyjsc,tylko gdzie jest teraz moje miejsce?nie wiem niestety.Zycie nam samo pisze scenariusz wiec badzmy dobrej mysliMoze jakos sie uda naklonic ludzi na forum albo pozyskac nowych.Pozdrawiam | | | Smutna | 22.06.2011 07:20:16 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #720139 Od: 2009-10-23
| Czesc Aduta wiem jak to jest - ten brak adrenaliny jak to nazywasz to pozostalosc po "piciu" meza. Tez tak mialam. Kazdego dnia czekalam na "cios" - ze sie napije. Byl we mnie strach i lek. Rozmawialam o tym z terapeutka i ona mi uswiadomila, ze tak jest - my wspoluzaleznione musialysmy sobie radzic w sytuacjach ekstremalnych, wiec taki wzgledny spokoj przeraza nas. Ja po 8 miesiacach "nie picia" mojego meza i udizalolowi w terapii zaczynam sie uczyc wszystkiego od nowa. I dzis moge powiedziec, ze wychodze z dolka. U Ciebie tez tak bedzie. Korzystaj tylko z terapii. Pamietam jak moj 17 letni syn powiedizal do mnie "mamo, ja nic nie rozumiem, pogubilem sie, ojciec zabral mi nawet "palenie w piecu" - to my ja i syn przejelismy wszystkie sprawy i zadania meza. To moj syn byl "glowa rodziny". Kiedy maz przestal pic - nie wiedzielismy co sie dzieje. W domu zaczelo byc "inaczej". I tego trzeba nauczyc sie od nowa. I ja sie tego ucze. Ucze sie zyc w "nowym" domu i z "nowym" mezem. Ale warto. Teraz jest calkiem inaczej. I tylko od czasu do czasu przejmuje mnie strach - co bedzie jesli on sie napije? Pozdrawiam i zycze milych wakacji. Ja mam dzis zakonczenie roku szkolnego i dwa miesiace LABY!!! | | | Electra | 29.11.2024 16:54:23 |
|
| | | Agonika34 | 22.06.2011 18:03:21 | Grupa: Użytkownik
Posty: 2 #720542 Od: 2011-6-22
| Witam, ...jestem współuzależniona, mój partner z którym jestem od 8 lat....od roku powrócił do picia. I szczerze powiedziawszy przestaję sobie z tym radzić, przez pewien czas wierzyłam jak głupia w to, że potrafi nad tym zapanować i że jak będzie chciał to przestanie.....teraz wiem, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Czuję się bezradna, zła, zła na siebie i na niego | | | Sama | 22.06.2011 21:57:38 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 151 #720676 Od: 2011-6-15
| Witam Agonika 34, wiem ,że najłatwiej radzić, ale ja takiej pomocy nie miałam, i bardzo tego żałuję( bo mój mąż wącha kwiatki od spodu),że nie wpadł mi choć ten pomysł do głowy- spróbuj wystąpić do sadu rodzinnego o przymusowe leczenie, może przez okres leczenia otworzą się oczy, to lepsze niż wyrzuty sumienia iż nie zrobiło się czegoś ( ja tak mam i nie mogę się pogodzić z tym faktem - że poddałam się panice i poszłam na łatwiznę) | | | ila0908 | 22.06.2011 22:41:35 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 37 #720730 Od: 2011-6-14
| ale jak się przełamać żeby osoba współuzależniona poszła do terapeuty?ja bardzo bym chciała iść ale nie mogę się przełamać...mój mąż oczywiście nie widzi problemu w sprawie swojego picia... | | | Sama | 22.06.2011 22:58:42 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 151 #720752 Od: 2011-6-15
| ila0908 uwierz mi znam ten temat od podszewki, teraz zrobiłabym tak; poszłabym na terapię dla współuzależnionych, zaczęłabym chodzić na aa lub coś w tym stylu - aby dokładnie zapoznać się z problemem i wystąpiłabym do sądu ( patrz wyżej), sąd przysyła biegłego i ten wystawia opinię i dalej idzie swoim torem, no cóż przemyślenia po fakcie, teraz patrzę na to z dystansu i spokojem, a wcześniej pod wpływem wielkich emocji i stresu ( staram się sobie wybaczyć ,swoje bezowocne postępowanie) | | | Agonika34 | 22.06.2011 23:12:16 | Grupa: Użytkownik
Posty: 2 #720764 Od: 2011-6-22
| ale my nie jesteśmy małżeństwem, czy w takim wypadku można wystąpić do sądu??? | | | ila0908 | 22.06.2011 23:27:26 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 37 #720773 Od: 2011-6-14
| ja mam taki problem że mój mąż już nie raz straszył mnie ze popełni samobójstwo i jak sie dowie że chce takie cos zrobić to nie wiem co będzie...on powtarza że do każdego zrobiłam go alkoholikiem i dzisiaj znowu wypił...naprawde jestem załamana,jutro jest dzień wolny od pracy,znowu strach co będzie...jak tak można życ w ciągłym strachu?co mi pomoże terapia jak to jemu trzeba pomóc????jak go przekonac że jednak ma problem??? | | | Sama | 22.06.2011 23:46:08 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 151 #720784 Od: 2011-6-15
Ilość edycji wpisu: 1 | Do Agonika34 - rodzice ? Ila0908 aby mu pomóc, musisz pierw sobie pomóc( dlaczego jesteś z alko, dlaczego właśnie takiego wybrałaś partnera,dlaczego godzisz się na taką sytuację, dlaczego nie spakujesz walizek, jakie było twoje dzieciństwo, relacje z rodzicami?- to są pytania na które powinnaś sobie odp.)Wymądrzam się na podstawie doświadczeń osobistych i ponad rocznej terapii, sugeruję drogę wyjścia, ale Ty upierasz się przy swoim, to tak , jak alko., który mówi,że nie ma problemu ( " jedni piją kawę, a ja wódkę" - cytat mojego śwp.)
Ila proszę dla swojego dobra przeczytaj wszystkie posty napisane w tym dziale, zapoznaj się z wypowiedziami alko w innym dziale- ja tylko chcę podzielić się swoi doświadczeniem | | | ila0908 | 22.06.2011 23:57:14 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 37 #720788 Od: 2011-6-14
| myślisz że terapia mi pomoże?czy może powinnam go zostawić? | | | Sama | 23.06.2011 00:11:06 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 151 #720792 Od: 2011-6-15
| terapia na pewno, na 2 pytanie musisz sobie sama odp.- nikt Ci na nie nie odp, ( a czy następny związek nie będzie podobny do tego?)
| | | Electra | 29.11.2024 16:54:23 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|