NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » WSPÓŁUZALEŻNIENIE

Przejdz do dołu strony<<<Strona: 11 / 63>>>    strony: 12345678910[11]121314151617181920

Współuzależnienie

  
suzi84
01.11.2009 21:48:06
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #354088
Od: 2009-10-5
U mnie znów dzień zakręcony jak pozytywka.
Oczywiście do K. nie pojechałam. Na głowe nie upadłam.
Poszłam więc z koleżanką na groby i wtedy obudził się książe ze snu. No i smsy o której będę...a ja cisza. Po chwili że skoro ja nie odpisuje to on idzie pic. To sobie myślę .. twoje zdrowie chłopie! A po ok 10 minutach nie wytrzymał i napisał czy juz sie nigdy do niego nie odezwę?

Oczywiście potem zaczął wyzdzwaniac. Ale ja nie odebralam. Co to ja na każde zawołanie jestem? Nie wiem po co on się w ogole czepia skoro odszedł. MANIPULACJA która poprostu sięga dna!

Wydaje mi się ze chciał na mnie wymusic poczucie winy za to on idzie pic. Niech sobie robi co chce. To jego życie. A ja swoje zaczynam ratowac
  
Electra29.11.2024 11:47:01
poziom 5

oczka
  
sonia
05.11.2009 13:08:18
Grupa: Użytkownik

Posty: 18 #356237
Od: 2009-10-13
Witajcie. Dobrze powiedziane "a ja swoje (życie) zaczynam ratować. Tak trzymaj !!!!!
Ja jestem po trzecim spotkaniu z terapeutą. Niewiele, ale jestem dumna z siebie, bo zaliczyłam pierwsze zwycięstwa w potyczkach z meżem. Udało mi się zawalczyc o własne uczucia i powiedziec nie zgadzam się , nie chce, to nie jest zgodne z tym co ja czuje. Oczywiście był bunt, grożenie samobójstwem, tym że pójdzie kupic wódke i napije się, ale to wszystko było ponad mną. Skończyło się na głębokim szoku, że cos ze mną jest nie tak. I wiecie co , po raz pierwszy od wielu lat nie czułam się winna zostawiajac go samemu sobie, zostawiajac jego problemy i potrzeby jemu samemu. Świadomość manipulacji i prawo do własnego szczescia, które na terapii uświadamiam sobie dodaje mi skrzydeł. Powiedziałam mu że kocham go, że pragnę żeby był zdrowy i szcześliwy ale nie pomoge mu, bo w tej sytuacji odpowiadam tylko i wyłącznie za siebie i swoje czyny. Już sie nie boję . Zyczę Wam tego samego, bo ja czuje, że jestem na własciwej drodze do ozdrowienia. I jeżeli moge coś jeszcze powiedzieć, to ratujcie siebie jak najszybciej i nie pozwólnie dalej soba manipulowac, bo osobie uzaleznionej nie mozna wierzyć, nie mozna jej zbawic , ani uleczyć jeżeli sama tego nie bedzie chciała. Pozdrawiam
  
wiktoria
05.11.2009 18:11:57
Grupa: Użytkownik

Posty: 9 #356396
Od: 2009-10-29
Witaj,
bardzo Ci zazdroszczę i oczywiście życzę powodzenia na nowej lepszej drodze. U mnie jest dużo gorzej.Totalna huśtawka nastrojów.Teraz właśnie mam ścisk żołądka.Rano euforia- dam radę.I nie dałam.Jest mi źle.Zostałam sama ze swoją chorobą, a doprowadziła mnie do niej moja ślepa miłość.Mój mąż przestał do mnie nawet dzwonić, bo powiedziałam ,że więcej nie dam pieniędzy na jego hazard.
Zdecydowałam się na terapię.Mam nadzieję ,że kiedyś zapomnę i zacznę żyć normalnie.
Pozdrawiam
  
sonia
06.11.2009 08:35:24
Grupa: Użytkownik

Posty: 18 #356661
Od: 2009-10-13
Witaj Wiktorio.
To co czujesz jest prawdziwe. Masz prawo do smutku, ale pamietaj że teraz tylko może byc lepiej. Nie pozwól by stare wróciło. Zrobiłas pierwszy krok. Powiedziałas "nie". Koniecznie idź na terapie. To doda Ci siły, bardzo Ci teraz potrzebnej, abys nie była sama, bo wiem z doświadczenia jak łatwo wrócić do starych schematów znanych i oswojonych choc tak bardzo niewygodnych. Walcz o siebie. Nie jestes sama. Uwierz mi, normalnośc to pojęcie wzgledne. Najwazniejsze jest żebyś Ty czuła się szcześliwa sama z siebie, dlatego potrzebna jest terapia. Reszta przyjdzie do Ciebie - spokój, bezpieczeństwo, siła, wiara i szacunek. Tylko nie pozwól by maż znowu Cie zmanipulował. Trzymaj sie. Jestem myslami z Toba.
  
MADZIA
06.11.2009 09:18:22
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 100 #356676
Od: 2009-6-26
Wiktorio- Sonia silnie pracuje nad swoim życiem, walczy o siebie - i o to chodzi, żeby w końcu zauważyć siebie w tym zwariowanym świecie i dać sobie prawo do...czego nam się podoba wesoły (w granicach zdrowego rozsądku). Chodzi mi o to , że chyba zamiast komuś zazdrościć - to zrób to samo co Sonia, ja ,....... praca , praca i jeszcze raz praca nad sobą da takie efekty, że zamiast zazdrościć innym będziesz dumna z siebie i z tego co robisz i kim jesteś. Trzymaj się i pomyśl o tym!!!!
_________________
[...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...]
  
wiktoria
06.11.2009 21:18:54
Grupa: Użytkownik

Posty: 9 #357350
Od: 2009-10-29
Dziewczyny,
bardzo Wam dziekuję za słowa wsparcia.Wiem, że musze walczyć, aby pokochac wreszcie samą siebie,bo to jedyna osoba ,która zostanie ze mna do końca życia. To juz staram się zrozumieć dzięki pewnej osobie, ktorej nawet nie znam,ale której również bardzo dziekuję za wsparcie. Jeszcze niestety długa droda przedemną.I z pewnością nie raz zakręty. Zbyt długo w tym tkwiłam. Ale.... nikt nie mówił ,że będzie latwooczkoDzieczyny ja również z całego swojego serca trzymam za Was kciuki, żebyście nigdy nie zwątpiły i nadal trzymały sie tak dzielnie!!!
Pozdrawiam Was serdecznie
  
niebieska
06.11.2009 23:01:23
Grupa: Użytkownik

Posty: 22 #357480
Od: 2009-8-30
Cześć.Wysiadam po 2 dniach kłótni , i najbardziej wykańczające jest,że na trzeźwo.Sama już nie wiem, o co chodzi,czy czepia się dlatego że chce pić i będzie, czy chce i nie będzie. Jest, jak pisałam , na,,du...ścisku",nic nie robi z leczeniem. O rany,jak ja mam dość.Najgorsze,że cała moja wiedza na niewiele się zdaje, po prostu nie da się, nie da się wytrzymaćpłacze
Kto może, niech ucieka od pijącego na dobre..Może i ja w końcu to zrobię.
  
Smutna
07.11.2009 09:26:50
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #357629
Od: 2009-10-23
U mnie tez kanal. Od 3 tygodni pije na maxa. I do tego awantury. Dzisiaj rano zapytal czy chce sie pogodzic. Jakie to zalosne. Nic nie rozumie. Albo udaje, ze nie rozumie. Bo jesli sie nie chce pogodzic, to on idzie pic!!!! I niech idzie, pies go drapalsmutny Ja mam dosc. Tylko co dalej? Jak to przetrwac? (A on juz poszedl do sklepu i pewnie wroci nachlany). I takie to zycie z alkoholikiem. Ale ja robie swoje. Juz nie godze sie na jego picie. Tylko zebym wytrwala. I wlasnie o sile i cierpliwosc blagam Pana Boga.
Pozdrawiam dziewczynywesoły
  
suzi84
07.11.2009 09:52:23
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #357640
Od: 2009-10-5
Kochane dziewczyny

Troszkę nie pisałam. Wiec nadrabiam zalelości.
We wtorek widziałam się z K. Rano był za mną u pani psycholog (on czekał az skończę terapię) i pojechaliśmy do niego. Troche pogadaliśmy. Oświadczył, ze wraca na terapię, bo zbyt wiele dla niego znaczę. Nie wiem na ile to prawda. Ale ma ultimatum. Jeslu w ciągu kilku miesięcy będzie wszystko OK wrócę do niego. Ale jeśli kiedykolwiek zaćpa odchodzę definitywnie. Na dzień dzisiejszym mam do niego ogromny dystans. Nie chcę się na nowo zbyt angażować, żeby się nie rozczarowac. Zobaczymy co czas pokaże.

Oczywiście utrzymujemy kontakt.
A terapia? oczywiście, ze chodzę! We wtorek znów mam spotkanie indywidualne a od grudnia zaczynam terapię grupową.

Dzisiaj mija tydzien odkad ostatnio cpał. Zobaczymy co czas pokaze.

Wiktorio jak u Ciebie? Trzymam kciuki z całych sił! I koniecznie uciekaj na terapię!

Niebieska Twój mąż nie ma co pić i dlatego sie tak zachowuje. Wiem, że to nie łatwe ale postaraj sie mu pokazać, że jego krzyki, awantury na Ciebie nie działają i że nic w ten sposób nie uzyska (mimo, że w sercu Cie rozrywa).

Smutna mąż chce się pogodzić? Gdy żyłam w "poprzednim schemacie" z K. to też tak wiele razy chciał się godzić, zaczynać wszystko do nowa. Wydaje mi się, ze osoby uzależnione żyja w całkiem innym świecie. Myślą całkiem innymi kategoriami. Ale nie zrozumieją tego dopóki sami nie dadzą sobie pomóc.

Trzymajcie się wartościowe kobietki! Ja wierzę, że Wam się uda zawalczyć o siebie same!


  
Smutna
07.11.2009 13:36:21
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #357761
Od: 2009-10-23
Ja tez mam nadzieje, ze w koncu nam sie uda! Jes 13,35, a mojego "pana" nie ma. I nie wiem kiedy wroci. Ale on chce sie godzicsmutny Zalosne to wszystko. Ale najgorsze jest to uzaleznienie. Ja siedze w domu i czekam na to co bedzie jak wroci. Zastanawiam sie czy jechac do kolezanki na kawe!? I wiecie co - pojade!!! NIE WARTO CZEKAC. On i tak wroci zachlany, a mnie minie okazja zeby chociaz na chwile zapomniec. Pozdrawiam Was dziewczynywesoły))
  
ja
07.11.2009 23:51:45
Grupa: Użytkownik

Posty: 3 #358461
Od: 2009-11-7
witam Was. właśnie dziś się tu zarejestrowałam... jestem 10 lat po ślubie, mamy wspaniałą córcię! mój mąż jak nie pije to jest najwspanialszym facetem na świecie... czy pije dużo? on twierdzi, że nie ale dla mnie jest to za dużo! 3 lata temu się zaszył i te 10 miesięcy było cudowne... teraz jest tak, że dwa lub trzy dni raczy się piwkami lub popija wódeczkę, potem przerwa (nawet i miesiąc -rzadko co prawda aż miesiąc, bo na ogół jest tak co tydzień - raczej nie ma wolnego dnia w pracy bez alkoholu!!!) chowanie butelek czy puszek, wlewanie wody do butelek w których wcześniej była wódka, oszukiwanie, że to tylko 2 piwka itd... mam nadzieję, że coś wreszcie ostatnio zrozumiał, bo zarejestrował się na forum i nazwał się alkoholikiem - chociaż wcześniej oburzał się bardzo jak tak o nim mówiłam!!! nasz dobry znajomy jest alkoholikiem nie pijącym już (a może na razie) 5 lat - jest po terapii i on te 3 lata temu uświadomił mi, że jestem współuzależniona... najgorsze jest to, że nie wiem jak mam postępować... co mam robić... awanturować się czy dać spokój - niech pije... zależy mi na nim - kocham go... zależy mi na naszej rodzinie... pozdrawiam
  
Electra29.11.2024 11:47:01
poziom 5

oczka
  
suzi84
08.11.2009 12:52:02
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #358720
Od: 2009-10-5
Ja
Witaj wśród współuzależnionych

W odpowiedzi na Twoje pytanie czy awanturować się?
Według mnie to nie ma najmniejszego sensu. Prośby, groźby, błagania z naszej strony nic nie dadzą. Niestety. Według mnie powinnaś przede wszystkim udać się po fachową pomoc dla siebie samej. Musisz zacząć myśleć o sobie. Wydobądź POWERA z siebie i zawalcz!

W ośrodku uzależnień specjaliści udzielą Ci fachowej pomocy. Sama sobie nie poradzisz. To uzależnienie. I tak jak alkoholik czy narkoman nie zrozumie co czuje osoba współuzależniona tak samo my nie zrozumiemy ich zachowania.

Ja mam we wtorek znów terapię indywidualną. I wiecie co: już nie mogę się doczekać!

Pozdrawiam Was w niedzielne popołudnie
  
MADZIA
09.11.2009 10:07:53
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 100 #359553
Od: 2009-6-26
Hej "ja" !!!! W całości popieram zdanie Suzi84. Udając się na terapię masz pewność, że jest to anonimowe spotkanie, więc , teoretycznie nikt się o tym nie dowie. Dlaczego teoretycznie? Bo po jakimś czasie uczęszczania na terapię zauważysz, że coraz więcej osób z Twojego otoczenia wie o Twojej terapii- i to OD CIEBIE SAMEJ!!!! Przynajmniej ja przerabiałam taki okres w życiu, najpierw nie wierzyłam w tą całą terapię-że jest ktoś na świecie kto doskonale mnie rozumie-ba!!!jest lekiem na moje cierpienie, potem musiałam pokonać wstyd, bo u nas ośrodek terapeutyczny mieści się w szpitalu psychiatrycznym 9dodatkowo doszły dojazdy-ok 27 km, więc w grę wchodziły także koszty, a mój mąż był jedynym pracującym w naszym domu), i bałam się jeszcze , że spotkam tu kogoś znajomego? I co ja wtedy powiem?! Pokonałam "to" nawet sama nie wiem kiedy i jak jęzor mieszkam w małej wsi a terapeuta przyjeżdżał do nas na spotkania indywidualne do Urzędu Gminy (miałyśmy tam swój pokój) gdzie każdy mógł się dowiedzieć , że ja jestem z "tych ludzi", ale co tam! to też pokonałam.nawet jest mi teraz lżej , że mogę z kimś znajomym pogadać o tym bez krępacji.
I powiem Ci , że WARTO BYŁO !!!! Nie zaprzeczę , czasem mamy swoje "doły" kłótnie...ale nasze życie zmieniło się diametrialnie. Czasem nawet czuję zazdrość innych osób (choć nie o to chodziło), bo nie dość , że mój mąż zaczął liczyć się z moim zdaniem, zaczął mnie szanować, rodzina stała mu się najważniejszą rzeczą na świecie, opowiada dzieciom bajki na dobranoc (wprawdzie zajęło mu to ponad 2 lata od rozpoczęcia terapii)...mogłabym wymieniać i wymieniać . Jednak faktem jest to ,że o nasze życie zaczęliśmy walczyć razem, ja i on poszliśmy na terapię- to nasz lek na całe zło!!!
"JA"-Mam nadzieję, że zastanowisz się , czego w życiu pragniesz tak naprawdę, na czym ci zależy- tylko pamiętaj , że trzeba popracować nad czymś żeby coś osiągnąć. GŁOWA DO GÓRY!!!!
_________________
[...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...]
  
sonia
09.11.2009 15:20:05
Grupa: Użytkownik

Posty: 18 #359765
Od: 2009-10-13
Witajciewesoły
Suzi84, Madzia przyłączam się dziwczyny i podpisuje pod Waszymi słowami obiema rękoma. Mam jednak problem. Mój mąż stracił nadzieję. im ja barzdiej idę w góre , tym on bardziej słabnie, a ja nie mam już dośc sił by go wspierać, bo sama musze mocno koncetrować się na swoim ozdrowieniu i czuje, że wpadam w jakąś pułapkę. On ciągle mówi o śmierci. Jest w depresji. Mieszka za granicą, nie chce tam być, ale i nie chce wrócić, by zawalczyć. Mieszkalismy razem, ale ja uciekłam, bo było nie do wytrzymania. Wróciłam do kraju z dziećmi. Trudno pomagac na odległość, ale ciągle czuje się jakbym miała smycz na szyji. Czesto sms, mail, rozmowa wytracają mnie z równowagi. Zastanwaim się czy musze mu pomagać? Jakieś to pokręcone. Nie wiem co robić, do kolejnego spotkania z terapeutą jeszcze cały tydzień. Czy to sa manipulacje? Rozsadek mówi mi tak, serce podpowiada co innego. Nie chce brac odpowiedzialności za cudze życie, a jeśli on naprawde chce sie usunąc z mojego życia, bo nie ma odwagi podjac walki? Co byście zrobiły? Jak przekonac człowieka aby zawalczył o siebie? Dlaczego to mnie tak obezwładnia?
  
Smutna
09.11.2009 15:35:38
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #359777
Od: 2009-10-23
Sonia, chyba nie mozna nikogo zmusic do walki. Mnie sie wydaje, ze Twoj maz (podobnie jak moj) nie siegnal dna. Bo ma taki azyl w postaci zony. Ktora zawsze wyciagnie reke. Ja tez mam podobne odczucia. Nie moge meza zmusic do leczenia, on nie chce walczyc o nasza rodzine. Ale po co jesli ma komfort picia: ugotowane, posprzatane, wyprasowane, ma tez prace, która go trzyma jeszcze. A najgorsze jest to, ze moj maz to osoba po studiach, pracuje jako urzednik panstwowy i nie ma wstydu isc taki przechlany do pracy. Nie moge go do niczego zmusic, ani prosba, ani grozba. Tylko ja juz mam dosc i dlatego postanowilam zawalczyc o siebie. I moje dziecko. Dosc pijanego meza. Chce pic, niech pije. Jego zycie. Pozdrawiamwesoły)
  
MADZIA
09.11.2009 16:48:47
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 100 #359857
Od: 2009-6-26
Soniu wiem o czym piszesz. Otóż jeszcze teraz nawet po ponad dwóch latach abstynencji mojego męża,jego intensywnych terapiach, mityngach, mojej terapii łapałam się właśnie na czymś takim. Kurcze jak to jest?! To teraz ma to tak wyglądać; albo ja szczęśliwa a on nieszczęśliwy?! albo na odwrót?! To które z nas w takim razie ma prawo do szczęścia!!!!! Na szczęście przyszedł taki etap w terapii jak- ASERTYWNOŚĆ -teraz na razie od jakichś dwóch miesięcy nie zauważam takiej zależności, która doprowadzała mnie do rozpaczy....
Czyli moje drogie -cierpliwości!!!! , jeśli chodzisz na terapię , to zaraz sobie pomożesz. Tylko nie ulegaj tym "szantażom męża", które być może są nieświadome- bo przecież to alkoholizm, choroba iluzji i zaprzeczeń. Bądź uważna i idź dalej po swoje szczęście!!!
_________________
[...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...]
  
suzi84
09.11.2009 16:56:43
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #359862
Od: 2009-10-5
No i co? były obietnice i nic więcej. Dzisiaj miał iśc zapisać się na terapię i nie poszedł.
Tłumaczenia? bo to strata czasu, bo 3 dni w tygodniu to za dużo, bo nie będzie mógł nigdzie wychodzić np na piwo, bo nie będzie miał czasu dla siebie no i że będzie musiał bardzo dużo kombinować z grafikiem, żeby zdążyć na terapię.

Więc chłopie: KRZYŻ CI NA DROGE. Wielce odwleka to do piątku. Za chwile pieprzy że to strata czasu. A ja mu powiedziałam albo terapia i związek albo nie mamy o czym rozmawiać. Cięzko! Ciężko jak cholera!
  
Smutna
10.11.2009 08:05:31
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #360391
Od: 2009-10-23
Wlasnie - te ich obietnice. U mnie podobnie. Ja przestane pic, ale co ty zrobisz? Jak ty sie zmienisz. To pytania mojego meza. A to nie ja jestem alkoholikiem tylko on. I to on ma sie zmienic. Ja rowniez, ale nie tak jak on chce. Bo on nadal chce tylko uleglosci i podporzadkowania. Przeciez dobrze wiedziec, ze w domu ktos czeka, ze jest zawsze... A w cholere z tym wszystkim. Najgorsza jest ta bezsilnosc i wieczne walkowanie tematu. I nic z tego nie wychodzi. Chyba czas odpuscic sobie draniasmutny(
Pozdrawiam dziewczyny i zycze milego (mimo wszystko) dniawesoły)))
  
sonia
10.11.2009 08:37:04
Grupa: Użytkownik

Posty: 18 #360403
Od: 2009-10-13
Dziękuje wesoły Wiem, że mam wielki problem z asertywnością nie tylko względem męża ale w ogóle ludzi. Pracuję nad tym. Uczę sie cierpliwości wesoły Wiem, że do wielkich rzeczy można dojść małymi kroczkami. Mysle, że macie rację. Bezpieczna domowa przystań jest idelaną szklarnią dla alkoholika. Żądajac zmian, burzymy porzadek pijackiego życia, a najlepszą obroną jest atak - a co Ty zrobisz, jak ja przestanę pić, jak sie zmienisz? Żałosne. Mój mąż też mi zadawał takie pytania. Wtedy nie rozumiałam tych mechanizmów. Strałam się , upokarzałam byle był spokój w domu. Brrrrrrr.
Dziś dzięki terapii, lekturze , dzięki Wam patrze na to inaczej. Ale jest we mnie lęk, co będzie jeśli on naprawdę coś sobie zrobi? Nie chcę się bać. Kiedy patrzę na moje życie, smutno mi jest. Wszystko dzieje się w jakimś celu. Często pytam, w jakim? Pewnie nie byłabym tym, kim jestem, gdyby nie moje doświadczenia. Marzę o tym by wreszcie ktos zaopiekował się mną, abym już nie musiała być tratwą dla tonącego, pewnie macie podobnie wesoły i zgadzamn się z Tobą Smutna, że najgorsza jest bezsilność i nieustanne, monotonne, bezowocne wałkowanie tematu. Czy chce odpuscić? I tak i nie. i to jest najgorsze, to chyba nazywa się współuzaleznieniem. Ale Madziu nie poddam się , nie ulegne "szntażom męża" i będę uważna wesoły
  
MADZIA
11.11.2009 09:49:39
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 100 #361497
Od: 2009-6-26
Hej, wczoraj poszłam na spotkanie Al-Anon , to było dla mnie ważne spotkanie , bo nareszcie moja siostra przyznała się do tego , że nie radzi sobie ze swoim mężem alkoholikiem- poszła ze mną. To jej pierwsze spotkanie w Al-Anon, w ogóle pierwszy raz zdała sobie sprawę z tego , że jej mąż naprawdę ma problem z alkoholem.
Bardzo mocno cieszę się z tego , że w końcu się zdecydowała. Zależało mi na tym. Jest moją młodszą siostrą i bolało mnie jak widziałam co przeżywa, jak daje się poniżać mężowi...jak cierpi, jak złość ją niszczy...
nic nie mówiła , tylko popłakała się...
Tak bardzo się cieszę,że w końcu odważyła się na tak trudny krok, jak przyznanie się do bezsilności. Mam nadzieję ,że nie poprzestanie na tym.
_________________
[...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...]
  
Electra29.11.2024 11:47:01
poziom 5

oczka

Przejdz do góry strony<<<Strona: 11 / 63>>>    strony: 12345678910[11]121314151617181920

  << Pierwsza     < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » WSPÓŁUZALEŻNIENIE

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny