NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » WSPÓŁUZALEŻNIENIE

Przejdz do dołu strony<<<Strona: 27 / 63>>>    strony: 212223242526[27]28293031323334353637383940

Współuzależnienie

  
Smutna
13.05.2010 08:46:36
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #531444
Od: 2009-10-23
Zgadzam sie z Hanna - dziewczyny uciekajcie gdzie "pieprz rośnie". Nie warto marnowac sobie zycia w imie milosci - bo pozniej zostanie tylko nienawisc. I to nienawisc do siebie, ze nie ma sie na tyle sily by odejsc. Bo ciagle cos nas trzyma, a to jego obietnice, ze przestanie, a to strach - bo musze wyjsc z wlasnego domu, na który pracowałam tak samo jak maz (tylko ile on z tego przepil?). To ofiara wspoluzaleznienia ucieka, a nie alkoholik - oprawca. Do tego czesto w rodzinie dochodzi do przemocy. Ja przerabialam wszystkie etapy picia mojego meza. Byl czas, ze sie poddalam. Mialam ogromna depresja, ale w koncu powiedzialam dosc - uciekam teraz w prace. Tutaj spelniam sie zawodowo. Wiem, ze jestem dobra w tym co robie. Ale gdy przychodzi moment powrtotu do domu - jest strasznie, nie lubie tego. Ale mam nadzieje, ze w wakacje cos sie zmieni. Dziewczyn y nie dajcie siewesoły Zycze milego dniawesoły)
  
Electra02.12.2024 00:13:48
poziom 5

oczka
  
MADZIA
13.05.2010 09:49:24
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 100 #531480
Od: 2009-6-26
Jesteśmy jak te żaby, które same idą w stronę węża.Są zahipnotyzowane (przez węża). Idą na śmierć wydając przy tym przeraźliwy pisk rozpaczy. Wiedzą,że zginą a jednak idą. Moim zdaniem "dziewczyny uciekajcie..." jest nietrafioną poradą. Ciałem można uciec prawie wszędzie ale to co mamy w duszy i psychice....-to zostanie. I co z tego,że uciekniemy? Zmienimy tylko miejsce naszego bytu. Owszem, może przez jakiś czas będziemy czuły się dobrze, ale przyjdzie najpierw jedna taka chwila gdy zaczną odzywać się w nas pewne obawy, potem dołączą do niej pozostałe objawy choroby jaką jest współuzależnienie. I nie piszę tego żeby się wymądrzać. Ja po prostu swoje miejsce bytu zmieniałam kilkanaście a może i kilkadziesiąt razy. Najpierw była euforia. Jestem wolna, zaczynam życie na nowo. potem strach, "ale czy ja dam radę?" Później zmęczenie....i powrót na "stare śmieci".
Co jest teraz?
Jestem z mężem. Leczymy się. Jest lepiej. O niebo lepiej. Tylko z tą małą zależnością od tego czy chcemy aby dalej było dobrze , czy nie? Mój mąż się leczy. Ja znowu przerwałam, bo szkoda czasu...bo jest ok....bo co? cały czas mam chodzić na terapię?!
Czytam Wasze posty, swoje też, i w nich odnalazłam tak banalną odpowiedź na swoje pytania. Leczyć się ! Zacząć terapię i SKOŃCZYĆ JĄ!!!! Przejść całą w połączeniu z Al-Anon, indywidualnymi spotkaniami z terapeutą.
A jeśli ktoś powie- "tak , dobrze jest się mądrzyć kiedy mąż się leczy" to przypominam , że swoje leczenie zaczęłam przy ostatniej zmianie miejsca zamieszkania- a dosłownie od momentu jak po raz n-ty uciekłam od niego. A leczenie zdrowienie połączyło nas. I gdybym jednak została sama z dziećmi to i tak leczyłabym się. Tylko pewnie dłużej trwałaby moja droga ...ale warto jest pamiętać o sobie!!!
Każda z nas jest jedyną niepowtarzalną istotą. Każdy z nas na starcie życia jest jak ta biała kartka i to od nas samych zależy jak będzie ona zapisana, co w niej będzie...i czy na pewno chcemy aby ktoś bazgrał na niej jak mamy żyć?????
Pozdrawiam i życzę pogody ducha!
_________________
[...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...]
  
hanna
13.05.2010 11:35:37
Grupa: Użytkownik

Posty: 20 #531517
Od: 2010-4-22
Oczywiście nikomu nie wolno wskazywać,jak powinien żyć.Jest to decyzja wyłącznie jego samego.Dyskusje tu polegają raczej na wyrażaniu własnego zdania na temat uzależnienia i współuzależnienia.Nie chciałam nikogo urazić namawianiem do ucieczki jednak myślę,że umartwianie sie całe życie,jakie jesteśmy nieszczęśliwe,biedne do niczego dobrego nie prowadzi.Myślę,że aby wyjśc ze współuzależnienia a przynajmniej go sołabić na tyle by móc żyć w miarę normalnie,należałoby jednak pomysleć o sobie.Tym bardziej,jeśli partner nie wykazuje ochoty do zmiany swojego postepowania a juz napewno nie wiązać się z chłopakiem,który wyrażnie jest uzależniony bo to właściwie nieszczęście na życzenie.To tak jakby skakać do wody bez umiejętności pływania-może się uda.Mówicie dużo o uczuciu,które nie pozwala odejść.Tylko cóż to za piękne uczucia kierują kobietą,która jest zdeptana,opluta,zmieszana z błotem przy każdej pijanej okazji?Tego szkoda zostawić?Uczucie przesłania zadbanie aby dzieci nie widziały pijaństwa i potem same borykały sie z DDA?
  
hanna
13.05.2010 11:55:40
Grupa: Użytkownik

Posty: 20 #531523
Od: 2010-4-22
Mój syn jest ksiażkowym przykładem DDa i co zrobił w dorosłym życiu?na partnerkę zyciową wybrał dziewczynę z takim samym wspóluzależnieniem.Bo tylko taki świat zna z dzieciństwa i do niego sie garnie.Nie umiałby żyć ze zdrową dziewczyną ze swoimi kompleksami.Wspaniała to dziewczyna ale bardzo nieszczęśliwa z powodu pijaństwa ojca.Matka była tak wyczerpana po wieloletnimtrwaniu z nim w związku,ze ważyła 35 kg,opadła z sił pod wpływem depresji,do szpitala trzeba było nieć ją na rękach.W końcu itak go zostawiła,wybrała zyciwe ale co dała swoim dzieciom w spadku? nieumiejętnosc radzenia sobie w życiu.Zamiast dbać przede wszystkim o nie, zapewnic spokój,miłość,dobre warunki rozwoju- ojca drania,fetor kaca i bezradność.Sama to zrobiłam i nigdy sobie tego nie daruję.Teraz nadrabiam stracony czas,daję tyle ile tylko mogę dorosłym dzieciom miłości,troski a one biorą chętnie bo miały tak mało miłosci gdy my walczylismy ze soba zamiast o nich.Były mąz tez ma dobry kontakt z dziecmi,tez nadrabia i przyznaje,że gdybym nie odeszła ,trwało by to piekło dalej.Jesteśmy teraz w lepszych relacjach jak w małżeństwie bo on robi co chce ja nie kontroluje i oboje jesteśmy szczęśliwsi.Mowi isę,że nie trzeba opuszczać człowieka w biedzie,czasem trzeba żeby nauczył się żyć a nie wspierał na ramieniu małżonki całe życie.
  
Oliwia
13.05.2010 20:53:10
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 37 #531676
Od: 2010-2-7
Madzia, podziwiam Cię i w pełni się z Tobą zgadzam. Tak trzymać! Życzę wytrwałości i szczęścia
  
anna
13.05.2010 21:51:08
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 77 #531705
Od: 2009-11-15
Cześć dziewczyny,złapałam strasznego doła,zawalił mi się cały świat,który z takim trudem starałam się budować na nowo.Mam dość jestem zmęczona,zaczynałam wierzyć,że jakoś się ułoży,poradzę sobie,odzyskam córkę,zacznę żyć na nowo,ale nie, szczęście nie jest mi pisane.Ustaliliśmy wspólnie z byłym mężem kwestię co do szkoły,do której pójdzie córka,mimo,że ona nie chciała do niej iść,bo za namową koleżanek,wybrała inną (która ma nawet b. złą opinię)Miało być tak,jak ustaliliśmy i co?Dziś zadzwoniłam do niego i okazało się ,że tatuś zmienił zdanie,wyraził zgodę bez konsultacji ze mną(bo wyczuł,że córka zaczyna dawać sygnały,że chce wrócić do mnie)Ona jest szczęśliwa, tatuś kochany,a ja ta wredna matka,z której zdaniem nikt się nie liczy a dla córki,kim jestem?Nikim.Obecny mąż,z którym już nie mieszkam od listopada,od jakiegoś czasu nie pije,bo nie ma za co,domaga się ode mnie 25-ciu tyś.z tytułu odpowiedzialności kredytowej ( którym spłacił swoje mieszkanie i kupił samochód)argumentując to tym,że jest na skraju bankructwa i nie ma za co żyć.A ja?Wykrzyczałam mu to jestem bankrutem życiowym i finansowym i mam już dość!Cała terapia spaliła na panewce,nie wiem co dalej,nie mam siły.
  
Oliwia
14.05.2010 21:24:42
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 37 #532135
Od: 2010-2-7
Aniu - wyobraź sobie, że siedzę teraz obok Ciebie i trzymam Cie za rękę. I posłuchaj - OK, duży fragment Twojego świata rozkołysał się i to całkiem mocno. Nie zawalił, ale rozkołysał. Nie wydarzyło się nic, czego nie można odwrócić lub z czym nie można sobie poradzić, chociażby wydawało Ci się teraz to ogromnie trudne i nie na Twoje siły. To, że Twój były mąż stosuje sztuczki, by "przeciągnąć" na swoją stronę Waszą córkę, to zagrywka stara jak świat pod tytułem "tatuś kocha cie bardziej niż mamusia". Paskudna, ohydna, ale ludzka. Z tego, co wcześniej pisałaś, Twoja córka jest mądra dziewczynką, a że idzie za koleżankami nie za głosem rodziców, to chyba w jej wieku normalne. Na Twoim miejscu porozmawiałabym z nią spokojnie, przedstawiła swoje racje i pozostawiła jej wybór, bo z tego, co piszesz, jak Wy będziecie walczyć z mężem, to kwestia szkoły staje się i tak nie rozwiązana, za to robi się wielką kartą przetargową. Nie powinno być tak, że rodzice maja odmienne zdania, ale jak już tak się zadziało, to nie ma co tego ukrywać przed dzieckiem, które widzi i słyszy, co się dzieje. A jej tatusia przy okazji też bym poinformowała, co myślę o takich przepychankach. Nie jesteś dla córki nikim, w to nie uwierzę! To, że nie spełniasz zachcianek i konsekwentnie trwasz przy swoim zdaniu, tylko wzmacnia Twój autorytet, nawet jeżeli budzi negatywne emocje tu i teraz. Drugi problem to inna bajka, jego rozwiązanie zależy wyłącznie od siły Twojego charakteru. Pisałyśmy o tym, pamiętasz, rozmawiałyśmy o kwestiach finansowych i byciu bankomatem... Nie wiem, jak wygląda to od strony prawnej, czy masz wobec niego formalne zobowiązania, czy macie wspólny kredyt? Jeżeli nie - odeślij faceta na drzewo, niech tam znajdzie soki życiowe, zamiast je spijać z Ciebie. Ty walczysz o relacje z kimś sto razy ważniejszym, z Twoja córką, a on - wpakował się w bagno, to niech pływa lub utonie, jak mu podasz rękę, to jeszcze może Ciebie w nie wciągnąć.
Jesteś silną kobietą, ta siła bije z Twoich wpisów, nie daj nikomu wmówić Ci, lub sprawić, że sama uwierzysz w swoją słabość. Przed Tobą weekend, spróbuj wyobrazić sobie, co byś poradziła przyjaciółce, która przesłała by Ci takiego maila, jak Twój wpis...
Trzymam kciuki, jestem z Tobą myślami i pisz, co się dzieje
  
anna
14.05.2010 21:48:20
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 77 #532148
Od: 2009-11-15
Dziękuje z całego serca Oliwio,dodałaś mi otuchy,jak dobrze mieć świadomość,że nie jest się samym,że jest ktoś z kim można porozmawiać,wyrzucić z siebie ten ból.Na razie córka nie kontaktuje się ze mną, jest szczęśliwa,tatuś stał się cudownym i kochanym.Nawet nie chcę do niej dzwonić,nie mam na to siły,muszę się wycofać.Nic to Oliwio,trzeba żyć.Pozdrawiam Cię ciepło i jeszcze raz dziękuje za wsparcie.
  
Oliwia
14.05.2010 23:29:01
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 37 #532181
Od: 2010-2-7
Tak Aniu, trzeba żyć. Ubiegłej nocy zmarł mój wieloletni przyjaciel, przegrał z rakiem. W ostatniej naszej rozmowie, gdy jeszcze był na siłach, powiedział mi, komentując moją sytuację, "musisz żyć dalej, bo życie to Twój skarb", mówił to wiedząc, że nie wyjdzie ze szpitala. I taka jest prawda, każda z nas, niezależnie od momentu życia, w którym się znajduje, ma o siebie i o to życie dbać, czerpać z niego co najlepsze, całymi garściami. Bo nie wiemy, kiedy ten "bal" się skończy. Myślę, że dobrze robisz, nie dzwoniąc na razie do córki, w tych emocjach. Odczekaj, wycisz się, pomyśl, jakich słów chcesz użyć. Dasz radę! I pamiętajmy "drugi raz nie poproszą na salę..."
  
anna
15.05.2010 06:53:22
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 77 #532204
Od: 2009-11-15
Oliwio Jesteś wspaniała.Pozdrawiam Cię serdecznie,miłego i udanego dnia,mnie czeka pracowity,jestem egzaminatorem maturalnym.wesoły
  
Kacha
26.05.2010 10:58:13
Grupa: Użytkownik

Posty: 6 #538470
Od: 2010-5-25
także jestem współuzależniona, mam ojca i matke alkoholików, jednak tylko z matką mieszkam.Poki co matka trzyma sie juz miesiąc, ale tak czy tak żyje w ciągłym strachu. Alkoholicy tego nie widzą ale dla nas współuzależnionych ta ciągła huśtawka nastrojów, jest koszmarem ... teraz jestem szczesliwa ale boje sie ze moja matka znowu zapije i znowu bedzie dółłsmutny


to przez nich, brak miłości i pieniedzy uzalezniłam sie emocjonalnie i finansowo od chłopaka, "uciekłam do niego" "w jego ramiona" a teraz nie potrafie bez niego żyć bo czuje sie taka samotna...
  
Electra02.12.2024 00:13:48
poziom 5

oczka
  
Oliwia
29.05.2010 12:05:19
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 37 #539659
Od: 2010-2-7
Anna, jak matury, przeszłaś przez ten młyn? I jak ogólnie samopoczucie? Megi, jesteś tam, jest choć troszkę lepiej? Smutna, jak przygotowania do "ostatecznego wakacyjnego terminu"? pozdrawiam i czekam na wieści od Was
  
Smutna
29.05.2010 21:42:48
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #539882
Od: 2009-10-23
Przygotowania w tokuwesoły Teraz siedze i składam teczkę na dyplomowanegosmutny I tak szczerze to mam juz dosc. Nic tylko komputer i komputer i klepaniewesoły W srode chce zlozyc juz ostateczna wersje do dyrektora. Czas mnie goni... Ale bedzie dbrze. Jeszcze trochewesoły
  
anna
29.05.2010 22:03:01
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 77 #539886
Od: 2009-11-15
Witaj Oliwio,jutro ostatni dzień sprawdzania,jestem wykończona,oby do wakacji.Ale co innego nie daje mi spać,czeka mnie sprawa o ustalenie miejsca pobytu dziecka.Wiem,że córka chce jednak mieszkać z ojcem,mimo że mieszkam sama i mój alko już tu nie wróci.Jest mi ciężko,czuje się bezsilna,ale wiem jedno trzeba żyć.On nadal mnie nęka opowieściami o tym,że nie ma za co żyć,kłopotami zdrowotnymi i wiesz co Oliwio mam to gdzieś.Nie wiem tego na 100%,ale gdyby nie on córka byłaby przy mnie.Pozdrawiam Cię ciepło i dziękuje za pamięć.
  
megi67
09.06.2010 21:30:33
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 29 #543878
Od: 2009-11-21
Witam Was dziewczyny, dawno mnie nie było, brak czasu? Oliwio na lepsze to ja już straciłam nadzieję, jest coraz gorzej, i nie wiem co robić, nawet jak jest parę dni dobrze to w tych dniach czuję się osaczona przez mojego męża, cały czas napięcie czy nie zrobię czegoś co go zdenerwuje i powód do picia się znajdzie, ja nawet nie mogę w tym czasie spotkać się z mają rodziną, cały czas na jego zawołanie, jak pije też nie mogę bo zarzuca mi że nie dbam o dzieci, że je zostawiam, chłopaki mają 18 i 12 lat, wczoraj wyżył się na mnie bo go zdenerwował starszy syn, do niego się nie odzywa to na mnie trzeba odreagować, wczoraj się odgrażał że nie zobaczymy go już pijanego, ale on nas wykończy psychicznie tak że odechce nam się żyć, a dzisiaj już jest zalany, co wart jest człowiek, który nienawidzi swojego dziecka? dla mnie nic, a może ja się mylę?
  
suzi84
09.06.2010 22:13:16
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #543904
Od: 2009-10-5
Megi trzymaj się !

Dziewczyny bądźcie dzielne!

Ja Was codziennie czytam i poprostu ryczec mi się chce! takie to wszystko niesprawiedliwe
  
Smutna
10.06.2010 09:14:30
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #543988
Od: 2009-10-23
Megi moj maz tez nie moze dogadac sie z synem, a prze to syn ma do mnie pretensje (chyba ma zal, ze tak dlugo z idiota siedze) ale gdy rozmawiam z nim o wyprowadzeniu sie to on nie chce. Bo on sie przyzwyczail do miejsca w ktorym mieszakmy, a do tego jest tutaj jego ukochana babcia. I caly czas bije sie z myslami co robic. Czy jesli zdecyduje sie odejsc to czy on ze mna pojdzie. Bo jesli zdecyduje, ze woli tutaj zostac to ja tego nie przezyjesmutny
I takie to nasze zycie garbate z alkoholikiem.
Pozdrawiam serdeczniewesoły
  
hanna
10.06.2010 09:56:31
Grupa: Użytkownik

Posty: 20 #544010
Od: 2010-4-22
mój syn też nie godził się na mój rozwód i wyprowadzenie ojca alkoholika z domu.Buntował się,obrażał na mnie ale z czasem zrozumiał,że teraz ma spokój,w domu pachnie czystościa a nie kacem i uspokoił się.Dzieciom bardzo zależ aby jednak rodzina była w całości niezależnie od tego,że też jest im żle w takim chorym układzie.Jednak jeśli uda się przeczekać ich niezadowolenie i utrzymać własne decyzje przestawiają sie bo przecież nic innego zrobić nie mogą.Dzieci kiedyś dorośleją,odchodzą zakładając własne rodziny a my zostajemy z tym dramatem.Nie warto.To rodzice decydują co jest lepsze i tak być powinno.
  
hanna
10.06.2010 10:03:32
Grupa: Użytkownik

Posty: 20 #544013
Od: 2010-4-22
Rozwiodłam się przed przeszło rokiem i ponownie wróciłam na terapię.Teraz dopiero ona ma jakis sens.Wracam powoli do zdrowia psychicznego,mogę popracować nad sobą i leczę chorą duszę w zaciszu domowym,gdzie nie muszę sie bać co zastanę.To bezcenne uwierzcie.A syn poznał dziewczynę,więcej jest teraz poza domem niż w nim i twierdzi,że w jego domu napewno nie będzie takiego układu.Gdy wraca wieczorem,przychodzi do mojego pokoju,rozmawiamy swobodnie,żartujemy-wcześniej nie wchodził wcale,nie było z nim kontaktu bo zawsze kończyło sie draką.
  
Smutna
10.06.2010 12:45:00
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #544057
Od: 2009-10-23
Hanno Twoje słowa sa dla mnie b. wazne. Daly mi nadzieje, ze syn jednak zrozumie, ze spokoj i dom bez wiecznych awantur i kac jest wspanialywesoły Jeszcze raz dziekiwesoły
  
Electra02.12.2024 00:13:48
poziom 5

oczka

Przejdz do góry strony<<<Strona: 27 / 63>>>    strony: 212223242526[27]28293031323334353637383940

  << Pierwsza     < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » WSPÓŁUZALEŻNIENIE

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny