Współuzależnienie | |
| | Oliwia | 20.04.2010 22:23:35 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 37 #523005 Od: 2010-2-7
| Witajcie Mija miesiąc od śmierci mojego męża. To był naprawdę ciężki dla mnie okres i nadal z wieloma sprawami nie daję sobie rady, wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, czasami czuję wybuch sprzecznych emocji, a czasami nic, pustkę. Ale żyję, funkcjonuję i mam nadzieję, że czas zrobi swoje. Dziękuję za Wasze ciepłe słowa i kondolencje. Nie piszecie od tak dawna - co się u Was dzieje? Smutna - jak u Ciebie w domu? Dziewczyny, odezwijcie się. Pozdrawiam Was | | | Electra | 01.12.2024 20:28:57 |
|
| | | anna | 21.04.2010 07:22:57 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 77 #523117 Od: 2009-11-15
| Witaj Oliwio,wczoraj myślałam o tym samym,że jakoś tak zamilkłyśmy.Chciałabym napisać,że u mnie ok., ale nie jest tak do końca.Jedyne co mi się udało,to to,że nadal jestem sama i nie pozwoliłam wrócić jeszcze mężowi ( bo sprawy rozwodowej nie założyłam)On nadal mnie nęka,stosuje rożne metody,błaga o to żebym pozwoliła mu wrócić,sprzeda swoje mieszkanie,spłaci kredyty i ma być ok.Tylko,jak mu ostatnio powiedziałam,że to jest niemożliwe,powiedział,że poda mnie do sądu w związku z odpowiedzialnością kredytową,którą ja też ponoszę.Brakuje mi sił dlaczego nadal nie mogę się od niego definitywnie uwolnić?Jak to zrobić?Co wybrać?Jak nie dać się złamać?Pozdrawiam ciepło i liczę na Waszą pomoc. | | | Smutna | 21.04.2010 08:18:17 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #523124 Od: 2009-10-23
| Czesc dziewczyny rzeczywiscie dawno na forum nic sie nie dzialo. Zagladalam czasami, ale zadna z Was sie nie odzywala. A co u mnie? Bez zmian Najgorsze sa klotnie meza z synem. Ostatnio bylo goraco. Syn powiedzial, ze "alkoholik nim rzadzic nie bedzie". A ja chowam glowe w piasek. Na razie nic nie moge zrobic - czekam do wakacji. Pracuje w szkole i mam teraz okropny mlyn. Koncze awans na nauczyciela dyplomowanego, do tego mamy oddanie nowej szkoly, piknik. I ogolnie jest do d... Moze to sa tylko wymowki, ale po rozmowie z psychologiem zaczelam moje sprawy dzielic na te, ktore trzeba zalatwic w pierwszej kolejnosci i na te ktore moga "chwile poczekac". Syn konczy gimnazjum, od wrzesnia pojdzie do nowej szkoly, wiec mam cel, chce aby zaczal od nowa, bez nerwow z powodu pijanego ojca. I dlatego WAKACJE to dla mnie czas na wyzwolenie. Pozdrawiam Dziewczynki Was serdecznie i zycze milego dnia (mimo wszystko)))
| | | anna | 21.04.2010 10:04:20 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 77 #523189 Od: 2009-11-15
| Witaj Smutna jestem pełna podziwu,że mimo tak nieciekawej sytuacji rodzinnej dajesz rade by zająć się awansem.Ja niestety odpuściłam,staż minął a dyplomowanie poszło w niepamięć.Zrezygnowałam,zabrakło mi sił i chęci.Życzę Ci wytrwałości,trzymaj się ciepło! | | | psiamama | 21.04.2010 11:12:50 | Grupa: Użytkownik
Posty: 9 #523220 Od: 2010-3-21
| Witam, U mnie też zmiany-w marcu w moim pierwszym wpisie pisałam,że mój chłopak stracił pracę z powodu picia-pracę która nas w głównej mierze utrzymywała. No i nadeszły w końcu zmiany-wyjawiłam prawdę o jego nałogu jego rodzicom. Z własnej chęci poszedł na odtrucie i od 2 tygodni codziennie chodzi na grupy. Moznaby skakać ze szczęścia ale wiadomo że to dopiero początek trudnej drogi. Cieszę się że dowiaduje się coraz więcej o swoim nałogu, poznaje też uczucia swoje i innych...Jednak ja po tych wszystkich złych zdarzeniach cały czas nie moge dojść do siebie. Codziennie od rana trawi mnie lęk o sprawy egzystencjalne, mam huśtawki nastrojów, nie potrafię panowac nad złością...także nie zawsze umiem go wspierać...tyle mogę dziś napisać... | | | Smutna | 21.04.2010 13:00:28 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #523266 Od: 2009-10-23
| Anno - ja tez nie mam niekiedy sily, ale mysl, ze zdobywajac kolejny stopien awansu bede miala wyzsze zarobki, a to pozwoli mi zapewnic sobie i dziecku lepszy start - warto! i to daje mi sile. (Nie jestem materialistka, ale trzezwo patrze na swiat, moj maz wystarczajaco juz zachwial we mnie poczucie wartosci, wmawiajac mi, ze bez niego zgine, a pieniadze niestety sa potrzebne) Zawsze balam sie tego, ze sobie nie poradze, bo to ja - ofiara- musze wyjsc z naszego domu. Bo rozwod w sytuacji, kiedy bedziemy mieszkali razem - to tylko koszmar Mam tylko nadzieje, ze wytrwam w moim postanowieniu... I tylko o to sie modle - o sile | | | Ania1986 | 23.04.2010 15:22:48 | Grupa: Użytkownik
Posty: 1 #524399 Od: 2010-4-23
Ilość edycji wpisu: 1 | Witam, Jestem studentką V roku i piszę pracę magisterską na temat współuzależnienia. Szukam Kobiet, które byłyby skłonne anonimowo pomóc mi w przeprowadzeniu badań poprzez pisemne wypełnienie kwestionariusza. Gdyby któraś z Pań zechciała mi pomóc lub uzyskać więcej informacji proszę o przesłanie mi na priv swojego adresu e-mail. Z góry dziękuję. | | | MADZIA | 26.04.2010 09:07:21 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 100 #525376 Od: 2009-6-26
| Witam Was dziewczyny!!!! W pierwszych słowach chcę abyś Oliwio przyjęła ode mnie najszczersze kondolencje. Otwierając naszą stronę rzuciła mi się w oczy Twoja wypowiedź "dziś mija miesiąc od śmierci mojego męża...". Zamurowało mnie! Poczułam jak okropny dreszcz przeszywa moje ciało... bardzo Ci współczuję, bo wiem , że choć marzymy o tym aby umieć żyć bez alkoholika, żeby wymazać go z naszego życia (jeśli on nadal pije) to gdy tylko poczujemy jego brak jest nam ciężko, czujemy się takie zagubione, bo kto będzie teraz pokaże nam co dalej...co mamy robić...????? Co u mnie? Szykuję się do egzaminu zawodowego z administracji. Fajne jest to, że odkryłam w sobie to, że jeśli chcę to potrafię i wiele rzeczy mi się udaje. Zawsze myślałam , ze jestem totalnym niewypałem i nieudacznikiem (jestem "ponoć" DDA- tak twierdzi moja terapeutka, a ja sądzę , że jestem skaleczona przez mamę , która za swoje niepowodzenia życiowe obarczała mnie...i takie tam jeszcze ...)a tu okazało się , że jestem jedną z najpilniejszych "uczennic" ( mam 30 lat, więc słowo uczennica przy takiej cyferce fajnie brzmi). Zarażam innych swoim dobrym humorem. Ale jest też druga strona medalu mój mąż kilka razy miał jakiś dziwny atak w nocy. Dusił się , serce też pracowało nierówno , raz bardzo szybko a zaraz puls był prawie niewyczuwalny...pot, strach...-okazało się , że to nerwica lękowa.Psychiatra przepisał mu leki i poinformował, ze każdy taki atak może skończyć się ...śmiercią. Jak się czułam? Różnie. Raz żal , smutek, współczucie a zaraz gniew , złość...poczytałam trochę na ten temat, zastosowałam się do rad jakie tam znalazłam. Opowiedziałam też o tym mężowi. Wychodzę z założenia, że im więcej wiemy na dany temat tym jest nam łatwiej- jeśli oczywiście staramy odnaleźć się w tym wszystkim. Ataki minęły, ale skierowanie na psychiatryk jest- nerwica lękowa-terapia (pewnie i tak nie pójdzie). Pojawił się nowy problem. Nasz starszy syn zaczął uzewnętrzniać swoje problemy. Problemy z samym sobą. Brak poczucia własnej wartości - to chyba jest najbardziej widoczne! On ma dopiero 9 lat a jak popatrzę jak bardzo go skrzywdziliśmy....mąż pił -ja byłam wściekła; mąż nie pił -ja uwielbiałam męża....zapominając o SYNU..............czuję w środku złość na siebie, żal, ale wiem , że to nic nie da , jedyne co mogę teraz zrobić to pomóc synowi a nie użalać się nad sobą. Zaczęliśmy od rozmowy, potem dołączyliśmy wspólne spędzanie czasu. Najgorsze jest to , że bardzo ciężko jest mi go teraz przytulić. Jakbym się go bała, wstydziła za swoje zachowanie. Wczoraj wieczorem unikał mnie , mało mówił. Pocałowałam go jak zawsze do snu i...powiedziałam mu, ze go kocham (nie pamiętam kiedy ostatni raz o tym mu mówiłam). Dziś rano zaczął rozmawiać ze mną o sobie. Wiem , że to dopiero wierzchołek góry ale cieszę się , że w końcu to dostrzegłam, że zaczęliśmy razem z mężem widzieć naszego syna nie tylko jako dziecko-osobę w naszym domu. Ups chyba sie rozpisałam ale uwierzcie mi, skróciłam to jak tylko mogłam... Pozdrawiam Was gorąco !!! _________________ [...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...] | | | MADZIA | 26.04.2010 09:09:15 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 100 #525377 Od: 2009-6-26
| Jak dobrze , że jesteście!!! Łatwiej i bezpieczniej jest być w dżungli z kimś kto nas rozumie i swoimi myślami i słowami pomaga nam.... _________________ [...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...] | | | hanna | 29.04.2010 08:49:17 | Grupa: Użytkownik
Posty: 20 #526476 Od: 2010-4-22
| cześć,czy na temat współuzależnienia ktoś chciałby jeszcze porozmawiać? | | | hanna | 29.04.2010 08:54:11 | Grupa: Użytkownik
Posty: 20 #526480 Od: 2010-4-22
| Mam za sobą 25 lat życia z pijącym mężem.Udało mi sie uycieć dopiero przed rokiem,rozwiodłam sie i co z tego -ja juz nie potrafię funkcjonować w normalnym związku.Jestem wypaczona do granic.Poznałam normalnego faceta,troskliwy,kochane a ja doszukuję sie w nim jakichś głupot,nie wierzę,nie ufam -koszmar | | | Electra | 01.12.2024 20:28:57 |
|
| | | hanna | 29.04.2010 09:35:24 | Grupa: Użytkownik
Posty: 20 #526491 Od: 2010-4-22
Ilość edycji wpisu: 1 | Przeczytałam wszystkie posty i przeraża mnie,że takie młode dziewczyny jak Wy,na progu życia muszą borykać się z uzależnieniem partnerów.Jak sięgam pamięcią do swojej młodości{ mam teraz 50 lat} mogę powiedzieć,że jedna nierozważna decyzja związania się z człowiekiem nie odpowiednim,zaważyła na właściwie całym moim życiu.Popijał jeszcze przed ślubem ale zlekceważyła to ufając,że zmienię wszystko po ślubie.Jakże mylna była moja wiara we własną moc. Zafundowałam swojej trójce dzieci życie i dorastanie w koszmarnych warunkach,teraz widzę jak bardzo są współuzależnione i ile przeniosły do swoich rodzin. Nigdy nie wybaczę sobie tego, że trwałam w tym związku tak długo, że nic nie zrobiłam dla swoich dzieci, żeby miałay spokojne dzieciństwo. Poświęciłąm sie dla ratowania człowieka, który wcale nie chciał pomocy a zaniedbałam coś najpiekniejszego. Teraz jak juz pisałam, odeszłam, rozwiodłam się chociaż rzucał się nawet pod pociąg z bezradności, że już się go nie boję. Wyprowadził się , zebrał do kupy, wynajął mnieszkanie, funkconuje i jest zdrowszy ode mnie, pije i jest zadowlony,że nikt go nie kontroluje a ja juz nie potrafię żyć normalnie, dopadają mnie depresje z byle powodu. Jestem wrakiem człowieka. To nie jest sprawiedliwe. Nawet człowiek,którego bardzo kocham nie może ze mną wytrzymać i nic dziwnego, bo ja też bym ze sobą nie wytrzymała. Diewczyny, nie poświęcajcie się za bardzo. Nie warto oddawać całego swojego zycia za nałóg partnera on itak przestanie pić tylko wtedy gdy sam o tym zdecyduje , napewno nie dla takiej zgnębionej, wyczerpanej psychicznie żony. Rozmawiałm ostatnio z niepijącym alkoholikiem. Młody człowiek, żona i dzieci robią wszystko aby uchronić go od picia, zgaduja nastroje,dogadzają. Zona sama bardzo chora ale nie skarży się, tyle, że nie dba o siebie bo nie ma zdrowia ani sił a on mi mówi,że nie pociąga go bo nie nosi obcasów, super ciuszków, nie kusi go zalotnym zachowaniem-dramat. | | | MADZIA | 29.04.2010 13:42:53 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 100 #526582 Od: 2009-6-26
| Droga Hanno!!! Jak zauważyłaś to jest właśnie współuzależnienie. Choroba. Jeśli czytałaś rzeczywiście wszystkie wpisy to wiesz , ze prawdziwa nazwa współuzależnienia to koalkoholizm, tylko ta pierwsza lepiej brzmi. Jeśli jest to choroba, to po pierwsze czymś się objawia po drugie można ją leczyć. Objawy to właśnie to co przeżywamy, jak bardzo jesteśmy pochłonięte życiem naszego alkoholika- liczy się tylko on, no czasami dopuszczamy do siebie jakieś myśli, że może nie warto, że może "my też jesteśmy ważne"-ale szybko zapominamy o tym koncentrując się na potrzebach alkoholika. Nic nie jest tak ważne jak on- ALKOHOLIK!!! Ale można też leczyć współuzależnienie. Terapia! Myślę,że bez niej nie ruszymy z miejsca. I nie ważne czy jesteśmy w związku z alkoholikiem, czy już odeszłyśmy od niego, czy też jego już nie ma...współuzależnienie jest w nas!!! I będzie miało się dobrze dopóki nie zaczniemy się leczyć. Mam za sobą terapię , ale nie przyłożyłam się do niej. Myślałam,że wystarczy tylko chodzić i słuchać...myliłam się. _________________ [...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...] | | | hanna | 29.04.2010 13:54:18 | Grupa: Użytkownik
Posty: 20 #526585 Od: 2010-4-22
| masz rację Madziu,ja podejmowałam swego czasu wiele prób leczenia ale gdy czułam sie lepiej szkoda było czasu na dalszą terapię.Teraz bardzo tego żałuję i zdecydowałam sie jeszcze raz za namową owego przyjaciela,który ma mnie takiej poprostu dość.Zobaczymy co jeszcze da się ze mną zrobić na stare lata | | | MADZIA | 29.04.2010 14:29:07 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 100 #526597 Od: 2009-6-26
| Trzymam kciuki za Ciebie Haniu i za siebie tez. Bo potrzebuję pomocy, sama gubię się w życiu, mąż pnie się do góry (uczęszcza na terapię od początku swojej abstynencji) a ja? Emocjonalnie spadam.... _________________ [...] chwycić dłoń Boga i walczyć o swoje marzenia, wierząc, że ich spełnienie dokona się zawsze we właściwym momencie. [...] | | | hanna | 29.04.2010 14:45:23 | Grupa: Użytkownik
Posty: 20 #526602 Od: 2010-4-22
| No właśnie tego nie rozumiem,że męzczyżni jeśli juz podejmą walkę,to doskonale sobie radzą ze sobą a my jak chorągiewki na wietrze,raz w tą a raz w tą.Psychika kobiety jest jednak dużo słabsza.No ale dość tego narzekania,jest jak jest i w tych realiach trzeba jakoś sobie poradzić.Nie mam nic gorszego dla otocznia jak czyjaś zgnębiona mina.Miłego weekendu Madziu,wierzę,że damy radę. | | | Oliwia | 29.04.2010 20:07:30 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 37 #526685 Od: 2010-2-7
| Witajcie Dziewczyny Hanno - zgadzam się całkowicie z Madzią - to, co opisujesz to współuzależnienie i pomimo faktu, że nie jesteś już ze swoim mężem, ten cały emocjonalny spadek nadal dźwigasz na plecach i nie pozbędziesz się go inaczej, jak przez ciężką pracę nad sobą. Współuzależnienie to choroba, trudna i bolesna, bo non stop zadajemy sobie pytania "Dlaczego ja?". To tak, jakby ktoś zaraził nas czymś paskudnym, z tym, że my tę chorobę przechodzimy w dużo bardziej bolesny sposób, niż ci, którzy nam ją zafundowali! Widzę w swoim otoczeniu kobiety, które nie przepracowały tego problemu, nie są już z alkoholikami, ale pewne wzorce zachowań pozostały i bardzo utrudniają im życie. Moja rada - idź na terapię, pozbądź się tego bagażu, utrwalonych rytuałów zachowań i reakcji a zobaczysz, że potrafisz cieszyć się życiem. Jak wiesz, skoro czytałaś wpisy, mój mąż zmarł niedawno, był alkoholikiem. Nadal chodzę na terapię, ponieważ obok wszystkich innych uczuć związanych z faktem, że zmarł ktoś, kto był częścią mojego życia, nadal czuję się osobą współuzależnioną, obserwuję u siebie pewne schematy, które nie zniknęły pomimo nieobecności męża. Na tym ta choroba polega. W pierwszej fazie jest związana tylko z osobą uzależnioną, ale im dłużej trwa, tym bardziej jest już częścią nas samych, naszego ja. Walcz o odzyskanie siebie! Madzia, co jest? Przez tak długi czas trzymałaś się dzielnie, dawałaś nam wsparcie, a od kilku Twoich wpisów czuję jakiś dołek, z Twoich słów przebija niepewność, pogubienie. Napisz coś więcej, o co chodzi... Smutna, podziwiam, że tak to wszystko wytrzymujesz i jeszcze masz siłę na myślenie o sprawach zawodowych. Kilka razy w Twoich postach pojawiło się stwierdzenie "byle do wakacji" - co się ma wtedy wydarzyć? Masz jakiś plan, pomysł? Można Ci jakoś pomóc? pozdrawiam Was serdecznie | | | Smutna | 30.04.2010 09:21:49 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #526778 Od: 2009-10-23
| Czesc Dziewczyny Masz racje Oliwio - wakacje - to dla mnie "termin". Mam nadzieje, ze uda mi się zrealizowac pewne plany. Chce odejsc od meza, zabrac syna i wyniesc sie z tego miejsca. A wakacje to czas, kiedy nie pracuje, mam wiecej czasu. Ponadto do konca czerwca musze zlozyc "teczke" na nauczyciela dyplomowanego i teraz na nic nie mam czasu - siedze w paierach A to, ze mam czas na myslenie o sprawach zawodowych, to dlatego, ze kocham swoja prace, spełniam sie w niej i ... nie mysle o tym co mnie czeka po przyjsciu do domu. jednak nie jest tak rozowo - od kilku tygodni (3-4) syn znowu daje mi popalic, stal sie jakis agresywny, w szkole znowu kanal (wczoraj byla wywiadowaka) i to mnie znowu doluje. Musze z nim porozmawiac powaznie dzisiaj (wczoraj sie nie dalo, najezył sie strasznie, a w takiej sytuacji lepiej Go nie tykac - bo chodzi jak bomba zegarowa). Niekiedy tez nie mam sily, najchetniej skonczylabym z soba. Bo dluzej nie mamk sily, ale za chwile jakos sie mobilizuje do dzialania. Tylko takie sytuacje podbramkowe dzialaja na mnie destruktywnie. I nie moge poradzic sobie z ta hustawką nastrojów, od euforii do totalnego dołka... Dzieki Dziewczyny, ze jestescie. Dajecie mi duzo wsparcia. DZIEKI)) Pozdrawiam WAS i zycze udanego (mimo wszystko) weekendu) | | | megi67 | 02.05.2010 23:50:34 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 29 #527427 Od: 2009-11-21
| Dawno mnie tu nie było, ale czytałam wszystkie posty, Oliwio nie wiem czy Ci współczuć, jestem w takim dołku że pisząc łzy leją się z oczu, w takim jestem dołku że nigdy w takim nie byłam, mój mąż postawił mnie w takiej sytuacji że mam wybierać miedzy synem a nim, wybrałam syna mimo że ma 18 lat jest dorosły ale nadal się uczy i jestem za niego odpowiedzialna, dlatego wybrałam syna bo jest dobrym chłopakiem, odpowiedzialnym i nigdy nie miałam z nim problemów zasłużył na to żeby nadal mu pomagać i dawać wsparcie bo to mu się należy z mojej strony i zrobię wszystko żeby osiagnął to co ma na celu,, kocham moich synów tak mocno że jestem w stanie poświęć i wiele, mój mąż niestety nie, nie potrafi porozumoieć się z własnymi dziećmi, i ostatnio jak usłyszał jak starszy syn powiedział że tatuś jak nie pije to przypomniał sobie o rodzinie, to postanowił się do starszego syna nie odzywać do końca życia, zobaczcie w jakiej sytuacji mnie postawił? jak funkcjonować mam w takiej rodzinie, maż jak nie pije zachowuje się jak " kobieta w okresie klimakterium" tak to nazywam, mam dość, jest to tak męczące ze nie mam już sił, dzisiaj dowiódł głupoty swoim zachowaniem przed swoją siostrą i szwagrem, i oni stwierdzili że jest niezrównoważony psychicznie nic go to nie przekonało że powinien się leczyć, jego siostra to jest w szoku jego zachowaniem, ale on nadal twierdzi że ta ja jestem wszystkiemu winna, jestem w złym stanie psychicznym, muszę czasu żeby poukładać sobie wszystko, dam sobie radę z tym tylko muszę dużo łez wylać, Oliwio nie wiem czy Ci współczuć czy Ci gratulować, jest mi źle tak mnie poniżył, niech on żyje 100 lat tylko z dala ode mnie, takie mam życzenie, tak bardzo bym chciała żyć bez niego, Smutna zbieraj się to nie ma sensu, ja próbowałam, choć bym stanęła na uszach to się nie da, uwierz mi, to nie ma sensu, nie pozwól wybierać między synem a mężem, mąż zawsze znajdzie sposób żeby Cię poniżyć, ze jesteś do niczego, doświadczyłam tego,dziewczyny to nie ma sensu.. pozdrawiam Was cieplutko trzymajcie się | | | Smutna | 03.05.2010 07:03:44 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #527440 Od: 2009-10-23
| Megi głowa do góry Dasz rade, tylko musisz uwierzyc. Ja juz dawno wybralam. Zycie z alkoholikiem niestety to huśtawka, raz na górze raz na dole. Moj maz tez nie moze dogadac sie z własnym, jedynym dzieckie. A syn nie toleruje go w ogole, teraz jest w takim wieku, ze buntuje sie przeciwko takim sytuacjom. Mezowi powiedzialam kiedys, ze synowi wybacze wszystko (moge nie tolerowac jego zachowań) bo to krew z mojej krwi, a on - moj maz jest obcy - i jemu nie wybacze i nie zapomne tego co nam robi. Byl oburzony, ze nie stanelam za nim. Jestem z Toba Megi, nie daj sie. My kobiety jestesmy twarde i tak latwo nie damy sie zniszczyc Pozdrawiam) | | | Electra | 01.12.2024 20:28:57 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|