Współuzależnienie | |
| | alicja56 | 15.06.2010 18:24:24 | Grupa: Użytkownik
Posty: 10 #546393 Od: 2010-6-9
| KREDKAAAA!!!!!!!! z 21.05.2009 pochodzi pierwszy i zarazem ostatni post kredki. Kredko odezwij się, pisałaś że nie wiesz od czego zacząć, może po prostu zacznij od początku, nie musisz być sama z problemem, to już chyba wiesz bo trafiłaś na to forum, no chyba ze juz tu istniejesz pod innym nikiem to jest OK, jezeli nie to czekamy na Ciebie! | | | Electra | 29.11.2024 19:49:43 |
|
| | | suzi84 | 05.07.2010 07:36:02 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #554088 Od: 2009-10-5
| Czesc dziewczyny Nie wiem czy pamiętacie jeszcze moje posty. Często do Was zaglądam. Widzę, że sporo się u Was dzieje. Ja odeszłam od mojego partnera bo psychicznie nie wytrzymałam. Miałam dośc kłamstw, przewalania kasy na prochy i tego calego chorego związku. Odeszlam ... zostawiłam go samego sobie. J. palil i pil na potęgę. Aż pewnego dnia dostał jakiegoś strzała w głowę. W końcu wziął się w garśc. Zobaczył co traci przez palenie marihuany. I stwirdził, że nie chce takiego życia. Pourywal znajomości ze starym towarzystwem i podjął terapię. Nie ukrywam byłam w szoku. Początkowo myślałam ... nie daj się! uważaj! to może manipulacja i on zrobi wszystko abym wróciła. Ale widzę, że on naprawdę się za siebie wziął. Przynajmniej teraz. Podjął drugą pracę, uczęszcza na terapię. Korzysta z pomocy psychiatry. Jego stosunki z rodziną poprawiają się a on sam docenia iż życie na trzeźwo jest dobre.
A ja? Ja zaczynam uczyc się w tym wszystkim na nowo życ. Nie wpadam z tego powodu w eforie bo wiem, że to dopiero początek długiej drogi. To co zauważyłam u siebie to ogólny spokój. Nie chodze taka nerwowa. W nocy śpie spokojnie. Jasne, że czasem przebiegają mi przez głowe myśli, że kiedyś może popłyną bo to przecież uzaleznienie. Ale póki co czekam co czas pokaże.
Trzymajcie się moje kobietki.
Anno ... Moim zdaniem jeśli czlowiek uzależniony chce coś z sobą zrobic aby życ w trzeźwości to będzie sam szukał pomocy. On sobie sam z problemem nie poradzi. To jest choroba. A twierdząc, że nie potrzebuje pomocy to świadczy tylko o tym, że ma wypracowany w sobie w mechanizm iluzji i zaprzeczeń. Pije bo nei ma za co ... a jeśli kasa się nagle znajdzie? albo jakieś towarzystwo, które chętnie postawi? myślisz, że bez problemu odmowi?
trzymajcie się moje kobietki i piscie co u Was | | | anna | 05.07.2010 10:36:02 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 77 #554135 Od: 2009-11-15
| Witaj suzi84,to dobry znak,że Twój partner obudził się,oby wytrzymał w tym postanowieniu,czego mu życzę!Co u mnie ano mój alko ciągle użala się nad sobą nie tylko na brak środków na życie, teraz doszły problemy zdrowotne.Nie może podjąć dodatkowej pracy bo boli go kręgosłup i ma polipy na jelitach,ale sam przyznał od czasu do czasu pije piwko :-),koledzy mu stawiają.Klamka zapadła on nie potrafi żyć bez alkoholu,a ja nie chce z powrotem przeżywać tego koszmaru jaki przeżyłam.A jemu nie wierze już w żadne słowo.Popełniłam błąd podpisując zgodę na kredyty,które zaciągnął,teraz domaga się żebym część przejęła,a spłacił nimi swoje długi więc co ja mam spłacać?Przeraża mnie to.Pozdrawiam ciepło. | | | Smutna | 10.07.2010 15:43:10 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #556111 Od: 2009-10-23
| To wszystko jest do d...Nic juz zycie nowego nie przyniesie. Chyba, ze tylko ulge. Po co zyc, jak to zycie rzuca mi tylko klody pod nogi... | | | alicja56 | 10.07.2010 21:15:51 | Grupa: Użytkownik
Posty: 10 #556225 Od: 2010-6-9
| Witaj Smutna, co się stało? Ostatnie Twoje posty były pełne nadziei???? | | | alicja56 | 11.07.2010 11:20:10 | Grupa: Użytkownik
Posty: 10 #556305 Od: 2010-6-9
| Masz wakacje i czas na książki, poczytaj sobie Potęgę podświadomości, Koniec współuzależnienia a ostatnio wpadła mi w ręce ciekawa pozycja, może trochę mniej znana pt. W życiu możesz wybierać-autor William Glasser jest psychiatrą z wieloletnim doświadczeniem- naprawdę ciekawa. Piszę szczególnie do Ciebie bo Twoja życie i doświadczenia jest w wielu miejscach niemal identyczne z moim, natomiast jesteś naprawdę w wiele lepszej sytuacji bo masz więcej czasu na zmiany - poza tym masz prace którą kochasz- mój syn też nigdy nawet nie chciał słyszeć o wyprowadzce chociaż ja co prawda i tak nigdy nie znalazłabym w sobie dość siły żeby to zrobić. Dopiero kiedy poszedł na studia ja wyprowadziłam sie od męża, ale syn "tam" zajeżdża gdy chce sie spotkać z kolegami. Teraz jestem zawieszona w próżni, nie mam własnego kąta ale juz nie wyobrażam sobie powrotu do dawnego życia pełnego awantur i poniżania. Mając wczesniej tę świadomość co dzisiaj inaczej bym postępowała a Ty ją masz!!! Dziękuje opatrzności ze mam pracę z której mogę utrzymać siebie i syna bo mój mąż już od niepamiętnych czasów nie łoży na jego utrzymanie a mój syn i tak nie ma do niego o to żadnych pretensji, kiedyś mnie bolało takie podejście jego do ojca a teraz wiem że nie warto zwracać Wisły kijem i .... jest mi lepiej. Mój syn jet inny niz bym chciała, w wielu miejscach podobny do ojca i z tym najtrudniej było mi się pogodzić ale i z tym zaczynam sobie radzić (mam nadzieję). Smutna głowa do góry, jesteś zdrowa,młoda, masz zdrowe dziecko, masz fajna pracę, Twój syn ma ukochana babcię - podsumuj to i bierz sie nadal z życiem za bary-pozdrawiam serdecznie | | | Smutna | 11.07.2010 19:05:35 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #556418 Od: 2009-10-23
| Dzieki za mile i pelne otuchy slowa. Ale wszystko sie posypalo - syn nie chce sie wyprowadzic, "bo tutaj jest babcia", a ja go nie zostawie. W domu niby nie ma awantur, ale nie moge juz patrzec na te morde uchlana. Nie daje rady. Staram sie czyms zajac, ale jego widok dzila na mnie jak plachta na byka. Chcialabym zamknac oczy, otworzyc, a on zniknie Najlepsze jest ot, gdy "moj idealny maz" twierdzi, ze to wszystko moja wina. I jego słowa: "nie chcesz zyc normalnie". Normalnie tzn jak? Tak jak on. Ostatnie dni to taki totalny dol, ale w piatek wyjezdzam na kolonie do Szklarskiej Poreby i mam nadziej, ze odzyskam rownowage i radosc Pozdrawiam Was dziewczynki. Jestescie wspaniale. Tak wiele dajecie mi sily))) | | | megi67 | 12.07.2010 09:35:42 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 29 #556592 Od: 2009-11-21
| Witajcie dziewczyny, wróciłam ze słonecznej Italii, wspaniała sprawa, byłam sama, bez rodziny odpoczełam, przemyślałam pare spraw, przez 19 lat nigdy z mężem nie roztawaliśmy się to było pierwszy raz, powiedziałam mu że ma czas na przemyślenia, co dalej chce robić i jak żyć, po pierwszej nocy juz nie wytrzymał, dzwonił że jest mu ciężko, źle. On twierdził że należy mi się ten wyjazd, że muszę odpocząć, ale jak mnie nie ma nie czuje się z tym dobrze, jakoś przetrwał te 9 dni, natomiast ja nie tęskniłam, chyba naprawdę byłam nim zmęczona, nawet nie chciało mi się do niego dzwonić, o co miał pretensje, wróciłam, czuje jak mnie mu brakowało jak chodzi za mną nigdy tego u niego nie zauważyłam, ta rozłaka dla niego była potrzebna, może sobie uświadomi co jest dla niego ważne, zobaczymy jak będzie, pozdrawiam Was | | | lila63 | 22.07.2010 19:22:28 | Grupa: Użytkownik
Posty: 10 #559854 Od: 2010-1-14
| witajcie,dawno mnie tutaj nie było. Myślę, ze nie spodoba sę Wam mój wpis. Nic nie robicie ze swoim zyciem tylko jęczycie i litujecie się nad swoimi alkoholikami, którzy doskonale wiedzą ,ze tak tańczycie jak oni Wam zagrają. W ten sposób nic nie uzyskacie, przezyjecie resztę zycia w totalnym marazmie. Mój "mąż" nie pije od 3 msc. co nie wpłyneło na zmianę mojej decyzji i jesteśmy po pierwszej sprawie rozwodowej, która odbyła się bez żadnych ekscesów. wyprowadził się kilka tygodni temu z domu, odwiedza naszą córke prawie codzienni a nasze relacje są pozytywne. Dziewczyny ODWAGI bo szkoda życia, to sa tylko złudzenia,że on przestanie pić. A gdzie Wasza godność, zdeptane uczucia? Wszystko w życiu można zmieniś, trzeba tylko patrzeć realnie na świat a nie płakać. Pozdrawiam i działajcie. | | | alicja56 | 22.07.2010 20:30:31 | Grupa: Użytkownik
Posty: 10 #559867 Od: 2010-6-9
| Lila bardzo podoba mi się Twój wpis:, a powiedz czy rozwód ma być z winy "męża"? Pytam bo ja noszę się z takim zamiarem ale podobno sa to dłuuuugie procesy, tym bardziej ze mój "mąż" jest bardzo wojowniczy i bez ostrej walki nie ustąpi ani na centymetr, co prawda mam w ręku wyrok o rozdzielności wstecznej z powodu alkoholizmu i hazardu, zeznawać tez bedzie przeciwko "ojcu" mój syn, ale chętnie bym usłyszała coś od osób, które już mają za sobą takie doświadczenie, żeby czegoś nie spaprać, co mniej więcej ująć w pozwie,np. wiecej czy mniej szczegółow, czy poradzę sobie bez adwokata? W sprawie o rozdzielność sobie poradziłam sama, ale rozwód z winy "męża" to chyba cięższy kaliber? | | | justynka | 26.07.2010 13:57:17 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 48 #560850 Od: 2010-3-28
| Alicja, z doświadczenia radzę Ci poradź się prawnika albo dwóch. Nie musi Cię od razu zastępować w sądzie, więc i koszty nie są takie straszne. Nieraz mają dobre pomysły i wiedzą co dobrze wygląda a co nie. Na mojej stronie jest link do serwisu, gdzie są zebrane miejsca gdzie można zasięgnąć porady. Pomoc prawnika może też być bezpłatna, ja na przykład korzystałam z bezpłatnej, a potem zasiliłam konto fundacji. A jak kogoś nie stać, to też nie zostaje sam :-)
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA
| | | Electra | 29.11.2024 19:49:43 |
|
| | | lila63 | 26.07.2010 21:35:55 | Grupa: Użytkownik
Posty: 10 #560946 Od: 2010-1-14
| Alicjo, ponieważ wiem,że rozwód z orzeczeniem o winie trwa dosyć długo wniosłam sprawę bez jej orzeczekania. Kolejna rozprawa za kilka tygodni i prawdopodobie to już ostatnia. Zrobiłaś już bardzo dużo, tak trzymać. Jeżeli "Małżonek" jest wojowniczy to może być trudno. Pozdrawiam. | | | beata466 | 08.09.2010 08:23:49 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 48 #574650 Od: 2009-6-27
| Widzę, że już dawno nikogo nie było na forum, a może tak jak ja nie macie już ochoty się zwierzać... Sama nie wiem co mam robić, uciekłam w pracę, na nic nie mam czasu. Jestem już tak zmęczona, że dzisiaj rano zadzwoniłam do pracy i powiedziałam, że nie przyjdę. Moj mąz może a ja nie? Pracuję non stop w ostatnich miesiącach pracowałam po 280-300 godz i nic z tego ciągle długi, a dzieci nie mają nawet książek do szkoły. Wczoraj dostałam szału i powiedziałam najstarszej córce, że już nie musi chodzić do szkoły bo skończyła gimnazjum i jaj obowiązek nauki minął. Moja wypłata idzie na podstawowe opłaty i po części na długi na więcej nie wystarcza, a mój mąż nie poczuwa się do obowiązku utrzymywania dzieci. Robi jakieś dziwne fuchy ale zadnych pieniędzy z tego nie ma, ciągle ktos mu zalega z zapłatą Ciągle słyszę że pieniądze będą jutro, wieczorem, w poniedziałek, dzisiaj znowu mi nie wypłacili, już mam tego dośc na piwko i na papierosy mu nie brakuje. Jego sposób na życie to stanie pod sklepem z kumplami, żłopanie piwska i żebym mu nie przeszkadzała to wyłączy telefon. Nie mam juz siły przerwałam terapię bo nie mam na nią czasu praca, dom i dzieci pochłoneły mnie bez reszty Wiem, ze nie powinnam przerywać terapii ale nie potrafię wybrac co jest ważne a co ważniejsze Nie mam komu się wyżalić, nie mam już żadnych przyjaciół, zamknełam się we własnym świecie i zyję jak w amoku, coraz częściej mam ochotę wyjść i iść przed siebie jak najdalej od tego wszystkiego, zostawić dzieci, dom... męża. Nie wiem co mam ze sobą zrobić... | | | justynka | 08.09.2010 12:31:15 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 48 #574713 Od: 2010-3-28
Ilość edycji wpisu: 1 | Beatko, pamiętaj że to Ty jesteś szefową w swoim życiu i to Ty musisz tym wszystkim zarządzić. Mam wrażenie, że ciągle liczysz na to, że on coś zrobi, jakoś Ci pomoże. A tymczasem on najwyraźniej nie współpracuje. No takie są fakty. Zacznij od tego, że odpocznij sobie i bądź dobra dla siebie. Może warto zacząć oddzielać swoje finanse od jego? Może warto bardziej formalnie ustalić z nim kwestie łożenia na dzieci. Pomyśl.
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA
| | | Smutna | 08.09.2010 13:58:32 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #574734 Od: 2009-10-23
| Beatko ja mam podobnie - uciekam w prace i to daje mi satysfakcje. Pieniadze niestety tak jak u Ciebie rozplywaja mi sie w rekach, nie wiem na co przeznaczyc, co jest wazniejsze - syn jeszcze nie ma ksiazek do skzoly. Ale oststnio zrobilam rewolucje - nie gotuje, nie prasuje i nie sprzatam jego (czyli mojego meza - alkoholika) pokoju. Zaskoczylo go to - ale to jest kolejny powod do picia. Niech pije. Nie wyciagnal zadnych wnioskow, ale to juz jego problem. Ja realizuje, powoli, bo powoli swoje cele. Raz jest lepiej, raz gorzej. Ale zrozumialam, ze to ja siegnelam dna i teraz tylko moze byc juz lepiej. Nie reaguje na jego zaczepki, mimo iz wyzywa mnie od najgorszych, ale ja wytrzymam. Ty tez dasz rade, ale zacznij myslec o sobie. Ja w wakacje zostawilam na 17 dni caly dom - wyjechalam na kolonie z dzieciakami. Syn byl u tesciowej (zreszta on ma juz 16 lat, wiec sobie radzi sam). Odpoczelam, a maz wtedy tesknil - ale jak wrocilam zaczelo sie wszystko od nowa. Jak mnie nie widzi jest super, ale jak jestem na miejscu to woli kumpli i wode. My wspoluzaleznione musimy nauczyc sie myslec o sobie i swoich potrzbach. Nie licz na niego, licz na siebie. Pozdrawiam cie i zycze wytrwalosci. Dziewczyny odzywajcie sie czesciej, co u Was?))) | | | julia | 10.09.2010 18:29:34 | Grupa: Użytkownik
Posty: 9 #575601 Od: 2009-11-20
| Witam Was wszystkie razem i oddzielnie. Pisałam tu kiedyś, potem zaprzestałam,śledzę jednak na bieżąco Wasze sprawy, moja jest podobna, ale nie potrafię jeszcze o tym mówić. Uczęszczam na terapię już dawno, ale oddziaływanie w moim przypadku dość słabe. Nadal tkwię u boku alkoholika, który niszczy mi życie. Straciłam poczucie sensu jakiegokolwiek działania, w każdej sytuacji towarzyszy mi lęk, gdy idę do pracy (bo może spalić dom), gdy wracam z pracy (bo może leży nieprzytomny lub popełnił samobójstwo, którym mnie co i rusz straszy)gdy jestem w domu (bo wychodzi i wraca coraz bardziej pijany bełkocząc przekleństwa). Mimo terapii nie potrafię jeszcze sobie radzić z tym lękiem, przytłacza mnie on i odbiera radość z powodu innych spraw. Poza strachem nieustannie towarzyszy mi poczucie wstydu i choć wiem, ze to nie ja powinnam się wstydzić, gdyż nie robię niczego niewłaściwego, nie potrafię nad tym zapanować. Ograniczyłam do minimum wyjścia z domu w obawie, żeby się na niego nie natknąć, chore to, prawda? Myślałam, że z czasem się jakoś uodpornię, jednak jest coraz gorzej.Piszę, wierząc, że wesprzecie mnie duchowo. Potrzebuję tego. Pozdrawiam serdecznie | | | anna | 10.09.2010 21:40:33 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 77 #575671 Od: 2009-11-15
| Julia przeszłam to wszystko i wiem co czujesz,to o czym piszesz to typowe zachowanie dla nas silnie współuzależnionych.Upadki i wzloty,siła i bezsilność.Przestań myśleć za niego,spali mieszkanie?Ubezpiecz,powie,że się zabije,zadzwoń na policję oni mają obowiązek przyjechać,nie musisz się przedstawiać,tylko podajesz adres,że tu mieszka mężczyzna,który mówi,że chce się zabić.Będziesz czuła ten lęk dopóki będziesz żyła jego życiem.Ja swojego alko wyrzuciłam z domu w listopadzie,było ciężko,ale warto było,wreszcie zrozumiałam,że mam tylko jedno życie i należy ono do mnie.Dużo pomogła mi terapia,żeby stanąć na nogi,uczęszczam nadal,ale już coraz rzadziej.Nie zamykaj się,myśl o sobie.Trzymam kciuki,nie poddawaj się,walcz! | | | lila63 | 11.09.2010 09:29:19 | Grupa: Użytkownik
Posty: 10 #575799 Od: 2010-1-14
| Dziewczyny a dlaczego nie oddacie sprawy do sadu o alimenty, nie rozumiem tego. On ma OBOWIĄZEK łożyć na Wasze dzieci. W lipcu pisałam,że za parę tygodni mamy 2 sprawę rozwodową. Odbyła sie 5 września i jest już po wszystkim. Sędzina była bardzo przyjemna i naprawdę nie ma się czego bać. Musicie zawalczyć o spokojną resztę swojego życia i swoich dzieci. Zbierzcie siły i do działania. W pozwie rozwodowym załatwicie również sposób użytkowania wspólnego mieszkania jeżeli nie ma innego wyjścia. Jeżeli "małżonek" ma stałą prace to zapis o alimenty dostajecie z klauzulą egzekucji jeżeli łobuz nie będzie płacił. ODWAGI po przegracie swoje zycie, pozdrawiam Was cieplutko.Anna wielkie brawa za zdecydowane działanie, tak trzymać. | | | suzi84 | 12.09.2010 22:38:41 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 82 #576344 Od: 2009-10-5
| Dawno nie pisalam więc skrobnę kilka zdań. Przede wszystkim witam Was
U mnie póki co OK. Mój partner nadal jest na terapii. Staje na głowie, żeby nie opuścic żadnego spotkania. Grupę zerową już ma za sobą. Teraz grupa pierwszego stopnia. Jesteśmy na etapie remontu mieszkanie i jeśli nic nie stanie na przeszkodzie na wiosnę powinniśmy się wprowadzic.
A moje samopoczucie ? Jest jak najbardziej OK. Nie chodzę już w stresie jak kiedyś, chora kontrola już też prawie minęła. Chociaż mam momenty, że włącza mi się czerwona lampka np w dniu wypłaty. Pewnie jeszcze przez jakiś czas niepewnośc we mnie będzie.
Pozdrawiam Was. Trzymajcie się i walczcie o siebie. | | | beata466 | 22.09.2010 19:25:27 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 48 #579844 Od: 2009-6-27
| Boże jak to działa? W domu nie ma co jeść, dzieci nie mają książek, opłaty są nie zrobione, idzie zima nie ma węgla, drzewa a on ma na chlanie, o czym on myśli. Jak jest trzeżwy wydaje się zmartwiony naszą sytuacją, ale przecież zanim wypije pierwsze piwo jest trzeżwy może ktos mi to wytłumaczyć? Nie chce mi się już żyć. Gdyby nie dzieci pewnie bym ze sobą już skończyła. Jak patrzę na cudne oczka moich dzieci zastanawiam się jak można być takim podłym gnojem, czemu nie zastanowi się nad losem własnych dzieci. Jego ojciec był alkoholikiem zostawił teściową z ósemka dzieci i szlak go trafił. Wie jak ciężko było jego matce, wie jak żył on i jego rodzeństwo, na wszystko braowało i taki sam los gotje swoim dzieciom... | | | Electra | 29.11.2024 19:49:43 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|